1

29 9 37
                                    

Dedykuję tę książkę wszystkim, którzy stracili kogoś bliskiego.

Wszystkim, którzy widzieli jak z dnia, na dzień osoba im bliska zmieniała się w potwora.

Pov:Hannah

Stałam właśnie przed domem czekając, aż moją siostrą postanowi w końcu z niego wyjść. Gdy w końcu pojawiła się, zapakowałam jej walizkę do auta. Podczas gdy Mia poszła jeszcze na chwilę do domu, ja przez ten czas weszłam do auta i zapaliłam je. Gdy wróciła, odpaliłam auto i pojechałam w stronę lotniska.

Jak byliśmy w samolocie, Mia zaczęła coś robić na telefonie, a ja poszłam spać. Musiałam się chwilę przespać, bo przez ostatni tydzień źle mi się spało można powiedzieć, że prawie w ogóle nie spałam.

Obudziłam się, wtedy gdy pilot oznajmiał, że za kilka minut będziemy lądować. Wiedziałam, że przez ten miesiąc nie muszę chodzić do szkoły, ale dobrze by było, gdybym jednak chodziła, także pójdzie się szkoły z dziesięć lub więcej razy.

Gdy byliśmy już w domu, Mia poszła do siebie, a ja do siebie. Zaczęłam się rozpakowywać i szykować na jutro, bo postanowiłam, że jutro pójdę do szkoły, nie dlatego, żeby zobaczyć moich przyjaciół, a po to, żeby zobaczyć panią od matematyki, to chyba jedyna nauczycielka, za jaką się stęskniłam.

Po rozpakowaniu się przebrałam się w piżamę i walnęłam się na łóżko, już po chwili spałam.

Rano po obudzeniu się i ogarnięciu wzięłam plecak, wpakowałam się do auta i pojechałam do szkoły, bo pierwszą lekcją dzisiaj była matematyka. Gdy byłam niedaleko sali od matmy, zauważyłam, że jestem już spóźniona pięć minut.

Stałam właśnie przed drzwiami do sali, chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi.

-Dzień dobry. - powiedziałam, kłaniając się lekko.

Spojrzałam po ludziach z klasy, większość patrzyła się na mnie ze zdziwieniem. Szybko jeszcze raz przeleciałam wzrokiem po sali i spojrzałam na nauczycielkę, która uśmiechała się.

-Od kiedy ty jesteś w Polsce? - usłyszałam bardzo dobrze mi znany głos.

-Od wczoraj. - powiedziałam do Martyny.

-No to co, jak już stoisz to do tablicy! - wypowiedział się Damian, uśmiechając się do mnie.

-Haha bardzo śmieszne. - zaśmiałam się ironicznie, patrząc na nich.

-Damian...bardzo dobry pomysł! - odparła nauczycielka.

No i w taki sposób zostałam zmuszona do podejścia do tablicy.

-Czemu ja tu przyszłam? - westchnęłam.

-Hannah, jak ja się cieszę, że wróciłam, będę miała kogo męczyć przy tablicy. - oznajmiła Pani. - No to, co robisz zadanie szóste.

Pani przeczytała mi polecenie, a ja zaczęłam je robić. O dziwo szło mi bardzo, ale to bardzo dobrze. Usiadłam razem z Mają i zaczęłam rozmawiać z nią.

-Hannah, tysiąc przykładów na jutro. - oznajmiła moja pani od matematyki.

-Za co!?

-Za wymachiwanie rękami i mówienie czegoś do Mai.

-Czemu aż tyle? - spytałam zdziwiona. - Wcześniej było 500.

-Inflacja. - powiedziała i wzruszyłam ramionami.

Pani otwierała właśnie usta, żeby coś powiedzieć, ale do sali weszła dyrektorka.

-Nie chcę mi się tego pisać. - westchnęłam.

-Trzeba było nie wymachiwać rękami.

-Ale ja wyrywałam Magdę Gessler.

Usłyszałam, jak pani się zaśmiała, spojrzałam na nią, widziałam, jak się uśmiecha.

-A po co ona tutaj? - zapytała mnie pani detektor.

-Żeby przeprowadziła tutaj rewolucję.

Teraz zaśmiała się cała klasa nawet pani detektor. Wow, udało mi się rozśmieszyć dyrektorkę.

-A po co tutaj rewolucję?

-Proszę pani, gdyby ona weszła do toalet szkolnych, to by od razu po wejściu stwierdziła, że tam nie da się jeść. - stwierdziłam, ledwo co powstrzymując się od śmiechu.

-A czemu do toalety? - zapytał marszcząc brwi.

-A myśli pani, że gdzie się je? No chyba nie na korytarzu.

-No dla mnie to na korytarzu. - odpowiedziała i podeszła do mnie. - A ty jesz w toalecie?

-Czasami jak nie da się wytrzymać na korytarzach to tak. - mruknęłam.

-A co się dzieje takiego na tych korytarzach?

-Proszę pani, ja wchodząc do tego budynku, czuje się jak w zoo albo nie czuje się tutaj jak w dzikiej amazońskiej dżungli. - stwierdziłam. - Gdzie nie spojrzę, to widzę jakieś małpy.

-Ej! - krzyknęła cała klasa.

-Spokojnie nie tylko o was tu chodzi.

-A o kogo jeszcze. - zapytała nauczycielka.

Pewnie to, co zaraz powiem, będzie głupie i będę tego żałowała, ale raz się żyje. Wzięłam głęboki wdech i powiedziałam:

-O na... - zawahałam się. - Nie ważne.

Pani przytaknęła, a ja wróciła do moje rozmowy z Mają, którą znowu przerwała na pani.

-Hannah, zaraz będzie dwa tysiące.

-O nie, nie, nie, już będę cicho.

Teraz nie miałam co robić, położyłam się na ławce i zaczęłam patrzeć za okno. Jedyne co przez nie widziałam to niebo. Niebieskie niebo, na którym znajdowało się kilka dużych i małych chmur.

Nagle usłyszałam głos osoby przede mną. To była Ala. Ona jest taką wredną suką z klasy, wiadomo taka typowa gwiazdunia. Powiedziała:

-Hannah przyjdź dzisiaj do parku o godzinie osiemnastej, będziemy musiały coś sobie wyjaśnić.

Mówiąc te ostatnie słowa, odwróciła się, nie wiedziałam co mam zrobić. Iść? Czy może jednak nie? Nie lubię jej, ale może pójdę, bo ciekawi mnie co mi powie, ale muszę jeszcze zrobić te przykłady na jutro. Może uda mi się namówić panią, żebym miała jeden dodatkowy dzień na zrobienie tego?

Po lekcji zapytałam się pani czy mogę jeden dodatkowy dzień na zrobienie tych przykładów. O dziwo zgodziła się. Pewnie dzisiaj zrobię kilkanaście, a jutro resztę.

Możesz zostawić coś po sobie⭐

Czarna Dama | Nowy etapWhere stories live. Discover now