6.

27 6 9
                                    

Ten dzień był dla nas wszystkich wielką radością. Towarzyszyły nam przy tym różnego rodzaju emocje, od strachu po nadzieję i oczekiwań, że prócz zmęczenia coś jeszcze z tej Rosji wywieziemy.

Nie ma to jak ciężko się napracować, a w zamian dostać jedno wielkie nic. To dla sportowca jest niczym cios w policzek. Znając statystyki, większość z nas nie miała szans, na zdobycie medalu, co jest niestety smutną rzeczywistością.

My niby nie mieliśmy się czym martwić, bo byliśmy zdecydowanymi faworytami, jednak trzeba było być ostrożnym, bo wystarczy jeden błąd, by wszystko zaprzepaścić.

Sam lot do Soczi, przebiegł szybko i spokojnie. W jego trakcie mogliśmy podziwiać, widoki za oknem samolotu. Wielokrotnie latałem, ale za każdym razem, kiedy widziałem świat z góry, czułem się tak, jakbym to robił po raz pierwszy w życiu.

Jak na luty, krajobraz był piękny. Niebo wśród kłębów chmur, i świecące nad nimi Słońce, były niczym zapowiedź przebiegu Igrzysk. Tylko dzięki wysiłkowi i walce do końca, można dostać się na sam szczyt, i spełniać marzenia.

Moim wtedy największym marzeniem, było zdobycie właśnie olimpijskiego medalu, najlepiej złotego.

Wiem, że piszę to z taką pychą, myśląc tylko o sobie, ale kto nie chciałby tego zrobić? Ty też z pewnością nie leciałeś tam, tylko po to, by sobie poskakać, a następnie w czasie wolnym zwiedzać tamtejsze zabytki.

Sam mi mówiłeś, że chciałbyś stanąć na podium. Razem ze mną.

Odkąd mi to powiedziałeś, wspominając przy tym o Andreasie, nie mogłem przestać o tym myśleć.

Dlaczego tak go nie lubiłeś, że za każdym razem jak tylko wypowiedziałem jego imię, nagle zmieniałeś temat, a na moje pytania odpowiadałeś zdawkowo? Przecież pomiędzy mną a nim nic nie było. Byliśmy tylko przyjaciółmi.

Śmiesznie to teraz zabrzmiało. Jak sobie o tym teraz pomyślę, to wyglądało to tak jakbyś był o mnie zazdrosny, że on mnie Tobie zabierze. Uwierz mi, nigdy nie miałeś powodu by tak myśleć.

A jeśli już piszę o przyjaźni, to jak pewnie sam dobrze wiesz, to właśnie tam nasza relacja wkroczyła na wyższy poziom. Właśnie w tym kontekście.

Jak to się stało, skoro jeszcze tylko kilka dni temu byliśmy zwykłymi kolegami? Najdziwniejsze było to, że to nie ja przejąłem inicjatywę.

Zaraz po wylądowaniu, mieliśmy przejść szereg procedur, a następnie zakwaterować się w hotelu.

Myślałem, że jak zawsze, pokój będę dzielić z Dawidem. Ku mojemu zaskoczeniu, to właśnie ty wyraziłeś chęć zostania moim współlokatorem, nie pozwalając Dawidowi dojść do słowa. Było mi go żal, bo jeszcze nigdy nie zdarzyło nam się dzielić pokoju z innymi, a tym bardziej z innych państw, co było wtedy nawet niedopuszczalne.

Jakimś cudem udało Ci się przekonać naszych trenerów, żeby się na to zgodzili, bo miało to według Ciebie pomóc w integracji.

Oczywiście nie miałem ku temu nic przeciwko, sam byłem tego samego zdania, bo nie wiedzieliśmy o sobie zbytnio dużo, a przez te kilka dni mieliśmy okazję lepiej się poznać.

Zaraz po tym jak odebrałeś klucze, udaliśmy się do pokoju. Trochę dziwnie się z tym czułem. Zawsze byłem przyzwyczajony do towarzystwa Dawida, a w tej sytuacji musiałem się na nowo odnaleźć.

Próbowałem więc funkcjonować tak samo jak do tej pory. Rozpakowałem się, i poszedłem do łazienki się orzeźwić. Nie brałem prysznica zbyt długo, bo zmęczenie dawało o sobie znać, i jedynie co chciałem, to położyć się spać.

Wychodząc, myślałem, że zaraz po mnie ty również pójdziesz się umyć.

Zamiast tego, leżałeś na łóżku,  przeglądając przy tym swój telefon. Widząc, że nie odrywasz od niego wzroku, ubrałem się w piżamę, a następnie położyłem się na swoim łóżku.

Słyszałem, że niektórzy mieli taką tradycję, że spali razem, na złączonych łóżkach, z dwóch tworząc jedno wielkie, tzw: małżeńskie. My nigdy o tym pomyśle nie myśleliśmy, zarówno przedtem z Dawidem jak i później z Tobą. 

Może dla nich było to wygodne, ale my woleliśmy spać na osobnych. Trochę prywatności nie zaszkodzi. I tak mało jej mamy, jeśli chodzi o nasze życie zawodowe.

Była już późna godzina, i po wymianie z Tobą kilku zdań, nie miałem siły na dłuższą rozmowę, a już tym bardziej na poruszenie pewnego tematu, dlatego też po zamknięciu oczu, niemal od razu zasnąłem.

Chciałem wypocząć przed następnym dniem, aby być w dobrej formie na zbliżające się zmagania.

,,Granica rozsądku" - Kamil/Peter Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz