rozdział 19

14 4 0
                                    

Kolejne trzy miesiące minęły we względnym spokoju. Zarówno Dolores jak i Robert po długich i ciężkich pracach rehabilitacyjnych mogli w końcu opuścić szpital, a tym samym wrócić do życia sprzed wypadku. Odbyła się kolejna konferencja prasowa, w której tym razem główną rolę grali ocalali. Cecylia udzieliła krótkiego oświadczenia, a później stała u ich boku jako wsparcie. Nadal dochodziło do spięć między Cecylią a Robertem. Robert non stop podważał kompetencje i decyzję Cecylii, a dziewczyna musiała na to odpowiedzieć lub to zignorować. Niestety nie zawsze mogła sobie na to pozwolić. Każdy ma swoją cierpliwość i granicę. Robert w końcu doprowadził Cecylię do jej granic. Było to pamiętne spotkanie dyrektorów i przywróconego zarządu. Chłopak non stop podważał decyzję i zakłócał spotkanie. W pewnym momencie Cecylia uderzyła dłońmi o stół po czym kazała mu się zamknąć i dała mu jeszcze ultimatum: jeżeli ma przeszkadzać to lepiej żeby poszedł do domu. Zamilkł zszokowany, nie spodziewał się tego po tak spokojnej dziewczynie, którą znał i pamiętał. W końcu dotarło do niego, że jego szwagierka jest siłą, z którą należy się liczyć i, że jego ojciec dobrze postąpił przyjmując ją do rodziny oraz powierzając jej władzę. W końcu ją zaakceptował, chociaż ona jeszcze nie zdawała sobie z tego sprawy. Od tej chwili było łatwiej i mogła liczyć na pomoc Roberta.
Dziś był dzień pierwszej rocznicy wypadku rodziny Black. Minęło równo 12 miesięcy od tego dnia. Cecylia odwołała wszystkie swoje plany. Najpierw odwiedziła zmarłych pochowanych w rodzinnym grobowcu, a stamtąd ruszyła do szpitala do męża. Dolores i Robert uszanowali dzień samotności dziewczyny. Kiedy siedziała u boku męża rozdzwonił się jej telefon.
– Mówiłam, żeby się dziś ze mną nie kontaktować.
– ...
– Naprawdę? Po takim czasie?
– ...
– Już jadę. Zadzwoń do Dolores i Roberta.
– ...
– OK.
– Wybacz mężu. Muszę coś załatwić. Pocałowała męża w czoło po czym wyszła. Ruszyła do starych magazynów na obrzeżach miasta. Tam czekali na nią jej ludzie wraz z podejrzanymi o tą tragedię. Gdy dotarła na miejsce czekali już na nią ciotka i szwagier wraz z Danielem.
– Kto to?
– Chłopak, wolny strzelec. Bardzo się chwalił tym jak proste było podłożenie bomb.
– Kto mu to zlecił?
– Nic nie mówi.
– Powie.
Z pełną mocą ruszyła do budynku, a za nią pozostali. Czekający członkowie gangu z łatwością pokierowali ich do miejsca, w którym czekał przywiązany do krzesła facet. Widać było, że niektórzy członkowie gangu postanowili zadziałać na własną rękę wyciągając z niego informację.
– Nic wam nie powiem!!! Wy... Wy...
– Czyżby komuś zabrakło języka w gębie? – rozległ się spokojny, ale zimny głos Cecylii.
Wszyscy obecni rozstąpili się przed nią jak Morze Czerwone.
– Słucham. Kto zlecił podłożenie bomb?
– Nic ci nie powiem, ty suko!
– Uważaj na słowa!– syknął jeden z chłopaków w stronę więźnia.
– Gdzie Zoran?
– Tu, bogini.
– Skoro nie chcę mówić po dobroci to wyciągnij od niego te informacje. Ale pamiętaj ma być żywy.
– Czy będziesz oglądać bogini?
– Dziś tak. Zaczynaj.
Podstawiono krzesło, na którym zasiadła Cecylia, a Zoran błyskawicznie się zobowiązał. Był psychopatą i sadystą. Uwielbiał torturować, ale gdy miał widownię stawał się jeszcze bardziej sadystyczny. Jeżeli miał kogoś słuchać to ta osoba musiała zyskać jego szacunek i strach. O dziwo Cecylia szybko stała się jego szefową. Z łatwością zapewniła sobie jego lojalność. Teraz on z równą łatwością wydobywał informacje od więźnia. Zoran był znany w podziemiu, jego reputacja go wyprzedzała. Mimo wszystko chłopak chciał żyć, więc już po kilku minutach zaczął udzielać wszelkich możliwych informacji. Liczył, że dzięki temu przeżyje.
– Powiem!!! Powiem wszystko!!!
– Mów więc.
– To gang Viarus! To oni mi zapłacili!
– Kto dał ci informację o spotkaniu? Kto dał ci plany rezydencji?
– Wszystkie dane dostałem od Vince'a. On powiedział kiedy będzie spotkanie, jak się dostać, gdzie podłożyć bomby. Wszyscy mieli zginąć.
– Dolores co myślisz?
– Mogę w to uwierzyć. Vince zawsze był żądny władzy, ale nie sądziłam...
– Sprawdzimy to. Zoran, jest twój. Możesz go zabić. Jutro pilne spotkanie. Masz tam być.
– Oczywiście bogini.
Cecylia wstała ruszając do wyjścia. W tle była ścieżka dźwiękowa torturowanego chłopaka i śmiechu Zorana i kilku innych, którzy postanowili zostać i popatrzeć.
– Jakim cudem udało ci się okiełznać Zorana?
– Jego nie da się okiełznać.
– Słucha cię.
– Musi. Wracajmy do domu. Trzeba poczynić odpowiednie przygotowania. Wsiedli do aut i pojechali. Musieli dużo przygotować. Gang Viarus był sprzymierzonym przez małżeństwo. Dolores była żoną Vince'a i przynajmniej wyjaśnił się nagły brak jego na spotkaniach rodzinnych, rozłam między nimi. Od czasu wybuchu główną rezydencją była rezydencja Dereka, więc tu odbywały się rodzinne spotkania. Tu też chwilowo mieszkali Dolores i Robert. Dzięki temu z łatwością mogli usiąść w gabinecie i przygotować plany.
– Dolores.
– Tak?
– Czy jesteś w stanie być tego częścią? W końcu to twój mąż.
– A ci zmarli to moja rodzina! Jestem w stanie i zrobię to. I tak nie był dobrym mężem ani moim wyborem. Małżeństwo było zaaranżowane. Teraz mam w końcu powód by się go pozbyć.
– Tak. najwyższy czas. Chociaż szkoda, że w takich okolicznościach.
– Oczywiście. Co możesz powiedzieć o nim?
– Dużo. Vince jest bratem aktualnej głowy rodu.  Zawsze był żądny władzy i miał nadzieję, że dzięki naszemu ślubowi będzie miał jej więcej. Nie był zadowolony, kiedy dowiedział się, że będzie w większości podlegał mojemu ojcu, a później bratu. Gang jego brata zajmuje się głównie paserstwem i przemytem. Nie są duzi, ale są dobrze znani.
– Jakieś pomysły na likwidację tego gangu w jak najbardziej bolesny sposób?
– Uderzyć we wszystkie czułe punkty. Jest dumny ze swoich możliwości i z tego, że jego ludzie są nieuchwytni.
– Już niedługo. Zniszczymy go z największą starannością. Uczynimy z tego lekcją dla innych gangów. Nikt bezkarnie nas nie krzywdzi. Nawet nasi sprzymierzeńcy. A w szczególności oni.
– Masz rację. Chciałabym zadać ostatni cios.
– Powinien umrzeć z twojej ręki.
Na tym zakończyli temat na dziś. Rozeszli się do swoich pokoi by się przespać. Musieli być przygotowani na jutro.

Nietypowa historia KopciuszkaKde žijí příběhy. Začni objevovat