-Nie dasz rady mówisz? - powtórzył, a ja tylko kiwnęłam głową - No to jak nie chce ci się biegać to idź z łaski swojej poszukać swojej koleżanki, którą chyba uprowadzili w tej łazience - oznajmił wyczekująco i czekał aż wstanę.

Westchnęłam głośno, po czym zaczęłam się podnosić. Mój oddech dalej był przyśpieszony, a w lewym boku coś mnie kuło.

Pan Handerson pogonił mnie i kazał przyspieszyć swoje poszukiwania.

Wysłuchałam jego rozkazu i z pośpiechem pobiegłam w stronę szkolnego budynku.

Żałowałam, że nie wzięłam telefon na boisko, wtedy mogłabym napisać do Abigail, chociaż ona pewnie też go nie wzięła.

Ciekawe co ona teraz robi. Powinna już wrócić. Może zamierza przegapić cały ten wf.

Gdy tylko przekroczyłam próg szkoły od razu wpadłam do szatni.

-Abigail! Jesteś tu!? - zapytałam ciszy.

Nic nie wskazywało, że dziewczyna tutaj jest. Cisza, cisza i cisza... Żadnej żywej duszy.

No gdzie ty jesteś...

Podeszłam do swojej szafki. Jak zwykle zostawiłam w niej nie mały syf. A to wszystko przez to, że prawie nie zdążyłam się przebrać przez co wepchałam wszytsko byle jak do szafki.

Zaczęłam grzebać w tym burdelu, żeby odnaleźć swój telefon. W końcu znalazłam go przykrytego spodniami.

Po odblokowaniu go nie miałam żadnych powiadomień od swojej przyjaciółki. Chciałam napisać do niej wiadomość, ale nie byłam pewna czy ona wzięła swój telefon, więc zadzwoniłam do niej. Dźwięk słodkiej piosenki rozniósł się po całym pomieszczeniu. Rozłączyłam się szybko, bo moje uszy nie zniosły tej melodii.

No i gdzie ja mam cię teraz szukać?

Mogłabym odpuścić sobie poszukiwania, ale nie mogłam. Pan Handerson byłby wkurzony i najprawdopodobnie Abigail miałaby problemy, a ja nie potrafię wkopać swojej przyjaciółki. Muszę zacząć jej poszukiwania.

Schowałam telefon do kieszeni swoich krótkich spodenek. Może jeszcze się przyda.

Teraz nie pozostało mi nic innego jak przeszukać połowę szkoły. Super, no po prostu super. Chyba cała lekcja wf minie. Nie wiem co zrobię tej Abigail, jak ją znajdę, ale powinna się mnie obawiać.

Moje szukanie nie przyniosło za dużego skutku. Przeszukałam wszystkie łazienki, nawet zaglądałam do męskich i nic. Na korytarzu też nigdzie jej nie spotkałam. Cholera, gdzie ona jest!?

Może Abigail urwała się ze szkoły? Ale raczej nie, no bo wzięła by ze sobą swoje rzeczy i przede wszystkim telefon.

Nie miałam pojęcia gdzie jej szukać. Gdybym przeszukała całą placówkę może by się udało, ale nie zamierzałam tego robić. Do końca lekcji zostało już w sumie 15 minut. Dziwne, że wuefista nie zaczął nas szukać, ale pewnie ma w nas wywalone i znęca się psychicznie nad resztą klasy.

Postanowiłam wrócić i poczekać do końca w szatni. Na wf już nie opłacało się wracać. Może Abigail wróci po przerwie. Nie mam pojęcia co robi, ale wiem, że dostanie ode mnie solidny opieprz.

W drodze do szatni zwolniłam krok i szłam spacerkiem. Moje oczy wgapione były w ekran telefonu. Przeglądałam nowe posty na Instagramie. Przypadkiem natchnęłam się na zdjęcie Nathana Moore. Tylko nie on. Może nie chciałam go oglądać nigdzie, ale to zdjęcie, które dodał było boskie. Był bez koszulki. Ciało było tak idealnie wyrzeźbione i pokrywały je mniejsze i większe tatuaże. Jego kręcone włosy były mokre. Czarnych oczów nie było widać przez okulary przeciwsłoneczne. Był na jakiejś plaży, bo w tle było widać wodę i piasek. Moje oczy nie mogły oderwać się od tego widoku. Był boski. Jeszcze ten jego cwany uśmiech. Ten uśmiech, który za każdym razem mnie irytował i denerwował wydawał się teraz taki piękny. Cały czas wgapiałam się w jego sylwetkę. Głupie zdjęcie pozwoliło zapomnieć mi o rzeczywistości. Teraz patrzyłam na niego jakoś inaczej, na to zdjęcie. Uważałam, że Nathan Moore jest całkiem przystojny, ale jego charakter mnie zniechęcał. Teraz wzdychałam przed nim. Podobało mi się to co widzę, w jakimś innym sensie. Może ten pocałunek sprawił, że patrzyłam na niego inaczej...

Tylko z Elitą możesz przetrwać - ELITE #1 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz