17.

14.6K 408 135
                                    

Wtorek zapowiadał się dość ciekawie. Z samego rana napisała do mnie Abigail i oznajmiła, że na pierwszą lekcję nie ma co iść, bo jest jakieś bezsensowne zastępstwo i miałam dodatkową godzinkę. Uśmiechnięta ustawiłam sobie pół godzinną drzemkę. Od razu zasnęłam, bo w nocy z ekscytacji nie mogłam zasnąć. Nie mogłam uwierzyć to co zrobiłam Vivienne. Nie mogłam wybić sobie z głowy jej miny. Nie spodziewała się tego. Nie spodziewała się kiedy kolwiek sama doświadczy tego co robi innym. To było jedno z moich najlepszych zagrań. Zamiast mnie, moja rywalka ucierpiała. Jestem także wdzięczna dziewczynom. Gdyby Anastasia mi nie powiedziała o tym sama bym ucierpiała i to ze mnie byłoby pośmiewisko. Wydaje się być fajna i nie jest taką suką jak jej przyjaciółki.

Po mojej drzemce z niechęcią stałam z łóżka i jak zawsze zaczęłam się przygotowywać. Makijaż zrobiłam taki jak zawsze, włosy spięłam w wysokiego koka, a na końcu ubrałam mundurek. W końcu ruszyłam do szkoły. Tak jak zazwyczaj tak i dziś ciocia Madeline zawiązała mnie do niej.

Spotkałam się z szatynką pod bramą. Na dziedzińcu nie było prawie żadnego ucznia, ponieważ nadal trwała pierwsza lekcja. Cisza i spokój, który otaczał budynek był niespotykany. Śpiew ptaków rozbrzmiewał dookoła. Był przyjemny, ale także dziwny i niespotykany. Zawsze tutaj było pełno hałasu, który go zagłuszał. Rozmowy i śmiech uczniów zagłuszały wszystko.

-Ciekawe jak się ma nasza kochana Vivien... Ciekawe jak zniosła swoją porażkę i to, że wszyscy to widzieli i się z niej śmiali - zaczęła Abigail parskając przy tym śmiechem.

-Też jestem tego ciekawa - przyznałam.

Byłam ciekawa co teraz zrobi. Zemści się na mnie czy może raczej przez chwilę przestanie mi dokuczać. Zastanawiało mnie też to czy w jakimś stopniu zdała sobie sprawę, że ze mną wcale nie jest tak łatwo i nie dam się im upokorzyć. Może, gdy w końcu to zrozumieją dadzą mi spokój. Nie poddam się i będę walczyć do końca. Ja Adele Scott nigdy nie okaże swojej słabości, a wręcz przeciwnie... Pokażę im, że ich głupie intrygi w żadnym stopniu mnie nie obchodzą.



Pierwsza lekcja minęła dosyć szybko. Anastasia uśmiechała się cały czas do nas i nawet, gdy zostałam poproszona do tablicy do rozwiązania zadania w jakimś stopniu mi pomogła i przez to zarobiłam fajną ocenkę.

Na przerwie, gdy szłam do łazienki spotkałam opierające się o szafki rudą sukę i plastikową blondynkę. Ta pierwsza w ogóle mnie nie zauważyła, bo piłowała pilnikiem swoje długie szpony, natomiast ta druga, gdy tylko mnie zobaczyła mruknęła coś pod nosem i posłała mi nienawistne spojrzenie. Zignorowałam to i tylko przewróciłam oczami, a potem z cwanym uśmiechem podążyłam naprzód.

Na kolejnych lekcjach nic ciekawego się nie działo. Unikałam Elity. W sumie było to łatwe, bo gdy tylko na dworze zrobiło się cieplej większa połowa uczniów w tym oni przenieśli się na podwórku i spędzali tam całą przerwę. Ja wszystkie przerwy spędzałam w budynku.

Moją kolejną był wf. Pan Handerson już na starcie zgotował nam rozgrzewkę, której nie zapomnę do końca życia. Kazał nam zrobić pięćdziesiąt kółek na dużym boisku do piłki nożnej. Ja odpadłam w połowie i położyłam się na środku trawy. Miałam wrażenie, że zaraz wypluję płuca. Abigail była nie lepsza. Po dziesięciu kółkach z trudem uprosiła Handerson'a o wyjście do toalety.

-Scott nie ociągaj się! Ruchy! - starszy mężczyzna z groźnym wzrokiem nachylił się nade mną.

-Nie dam rady - wyspałam.

Chciałam, żeby ode mnie odszedł i dał mi spokój. Dlaczego akurat to mnie się uczepił? Przecież większa połowa klasy zrezygnowała z biegania i

Tylko z Elitą możesz przetrwać - ELITE #1 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz