16

314 13 0
                                    

Od Chris'a wiem że z dobrym wiatrem dopłyniemy na wyspę Błękitnych Skarbów za jakieś dwa trzy dni, choć i tak płyniemy już z sześć. Nie narzekam, mam czas by poznać się lepiej z Ryan'em. I wiem że nie wpadnie mi w ramiona i nie zacznie mnie nagle całować to widzę małe postępy. Powoli zaczyna się do mnie przekonywać, ale we mnie też zaczęło się coś zmieniać. Wcześniej jak myślałem o omegach, myślałem tylko o korzyściach dla mnie, dobra kucharka, umie ogarnąć dom, da mi potomstwo. Ale teraz, nie widzę w Ryan'nie tego co w tamtych omegach, widzę w nim to jak bardzo jest dobry dla innych, jak się o wszystkich wokół  troszczy. Chyba się zakochuje.

"Na pewno się zakochujesz, przecież to nasza omega jest dla nas stworzona"

No niby tak ale ty zakochałeś się w jego wilku a ja się zakochuje w jego osobowości. 

Moją pogawędkę z moim wewnętrznym alfą przerwał dźwięk dzwonka oznaczającego że Teodor przygotował już obiad. Mniam jego jedzenie jest zawsze naprawdę pyszne!

Szybko wyszedłem ze swojej kajuty i przeszedłem przez składzik do kuchni. Byłem jako jeden z pierwszych więc jak na razie nie przejmowałem się brakiem naszego kapitana. Podszedłem do blatu na którym Teo i jakieś dwie bety nakładały i rozdawały jedzenie. Zostałem szybko obsłużony i mogłem usiąść przy jednym ze stolików. Niedługo po dołączył do mnie Simon, Chris a na koniec Liam. Ale Ryan'a dalej nie było, nigdzie.

-Wie ktoś gdzie jest Ryan? - zapytałem na co reszta się na mnie spojrzała

-Znajac go znów pewnie zasiedział się nad jakimiś papierami - stwierdził Chris jedząc dalej swoje jedzenie

-On kiedyś się zakatuje - Simon pokręciło głową z zrezygnowaniem

-Bede musiał mu później zanieść jedzenie do jego biura - westchnął Teo który nawet nie wiem kiedy przyszedł

-Ja to zrobię i tak już skończyłem - zaoferowałem swoją pomoc na co omega się uśmiechnęła na podziękowanie

Teodor poszedł ze mną i nałożył jedna porcie na talerz. Wrócił do swojego narzeczonego a ja wyszedłem na pokład. Ruszyłem w stronę biura Ryan'a, lekko zapukałem w drzwi po czym je tworzyłem. I ja głupi o mało nie wywaliłem posiłku omegi na podłogę. Ale udało się nic nie zepsuć. Usłyszałem cichy śmiech

-Uważaj - po śmiechu został mu piękny łagodny uśmiech i rozbawiony głos. Podszedłem do niego i postawiłem mu posiłek na biurku

-Proszę - wyszczerzyłem się ukazując moje ząbki

-To dla mnie? - zapytał a ja szybko mu przytaknąłem - dziękuję

Uśmiechnął się i zaczął jeść, ale ja nie wyszedłem z pomieszczenia bo coś zwróciło moją uwagę. Na biurku leżał wisiorek z medalionem, nigdy go tu nie widziałem. Wziąłem go do ręki

-Co to jest? - zapytałem patrząc na przedmiot

-Philia mi go dała - odpowiedział na moje pytanie na chwilę przestając jeść - nie do końca wem do czego służy ale powiedziała że jeżeli jedziemy na wyspę Błękitnych Skarbów to się przyda

Wyjaśnił i wrócił do jedzenia posiłku. Usiadłem na krześle obok chłopaka i zastanawiałem się przez chwilę do czego może to służyć. Po jednej stronie medalionu widniała gwiazda polarna, a na drugiej była otwarta skrzynia ze skarbami. Nie mam zielonego pojęcia do czego może to służyć ale jeżeli Philia mówiła że się przyda a Ryan jej ufa to co ja się będę?

Jeszcze chwilę się w to wpatrywałem gdy nagle usłyszałem, a bardzie przestałem słyszeć szczękotu widelca o talerz. Spojrzałem się na omegę która skończyła jeść i zajęła się znów tym co wcześniej. Czyli zaczął znów czytać jakaś strasznie grubą książkę.

W morskich przestworzach     Where stories live. Discover now