[8] Szampan młodości

246 11 4
                                    

-Patrzy się na ciebie - usłyszała przy uchu głos Rudej Kitki, gdy obserwowała kostki lodu pływające z jej drinku. 

Zdezorientowana posłała jej pełne zaciekawienia spojrzenie.

-Czarny Kot, wywierca w tobie dziurę wzrokiem - sprecyzowała wyraźnie podekscytowana. 

Na jej słowa mimowolnie wzrok Biedronki przeniósł się na jej partnera, gdy ten właśnie obracał uśmiechniętą szeroko Florencie, która w świątyni pełniła funkcję gosposi. Dziewczyna znała ją dość dobrze i wiedziała, że kobieta uwielbia tańczyć. A widok sprzed kilku minut, gdy błagała Kota o taniec rozczulił ją. Ku zdziwieniu większości osób w świątyni, kobieta mimo już podeszłego wieku, miała w sobie mnóstwo energii i była naprawdę rozrywkową osobą. Wolała chodzić na imprezy, robić szalone rzeczy niż siedzieć bezczynnie pod kocem z kubkiem w ręku, oglądając w kółko te same programy w telewizji. 

Skupiła się jednak na swoim partnerze, a wtedy ich spojrzenia się skrzyżowały. Blondyn uśmiechnął się lekko i puścił jej oczko.

-Wydaje ci się - mruknęła sceptycznie biorąc do ręki kieliszek z winem. 

-Błagam cię, już dwa razy zniknęliście gdzieś razem, a gdy tańczyliście to aż było czuć napięcie w powietrzu - powiedziała rozmarzona, na co fiołkowo oka przewróciła oczami.

-Lepiej zobacz na naszą pszczółkę roześmianą w ramionach pewnego gada - burknęła wskazując gestem na tańczących po drugiej stronie parkietu bohaterów.

Królowa Pszczół żywo opowiadała o czymś podczas tańca, natomiast Serpention śmiał się co chwilę. Blondynka oparła dłonie o jego tors, a Luka oplótł ją w talii. Ten widok sprawił, że kąciki ust Biedronki podniosły się do góry. Od dłuższego czasu twierdziła, że obydwoje maja się ku sobie. Byli przekonani, że nikt tego nie zauważył, lecz nie trudno było Biedronce się domyślić przez te wszystkie ukradkowe spojrzenia, nieśmiałe uśmiechy, czy potajemne chwytanie się za ręce podczas misji. 

-No może w końcu może się zbiorą w sobie, shippuje ich już od roku! - oznajmiła zadowolona z tego widoku Kitka klaskając w dłonie z uznaniem. - Moglibyście brać z nich przykład  - dodała, za co otrzymała od Biedronki karcące spojrzenie. 

Strażniczka wiedziała, że cała drużyna bohaterów jak i większość paryżan chciałoby, aby byli parą z Czarnym Kotem. W Internecie było pełno zdjęć wyciągniętych z kontekstu, w których internauci doszukiwali się drugiego dnia, w gazetach było mnóstwo bezpodstawnych artykułów, a w wywiadach z nimi coraz częściej przewijał się ten wątek. Na początku było to nawet ekscytujące, lecz z czasem Marinette już zaczynała mieć dość nagłówków wymyślonych przez brukowców. Niektóre z nich były naprawdę niedorzeczne i nieetyczne. 

-Lepiej zajmij się swoim kochasiem zanim zaliczy zgona w kwiatkach Florenci - odgryzła się wystawiając jej język. 

-Masz rację - westchnęła spoglądając przez ogromne okno do ziemi na Pancernika, który wraz z Connorem pochłaniali kolejne procenty w ogrodzie. - Czas go trochę ogarnąć. Nie wiem jak wytrzymam z nim na emeryturze - fuknęła wstając z miejsca, a następnie ruszyła w kierunku wyjścia na ogród. 

Marinette pokręciła jedynie głową z rozbawieniem i oparła się o krzesło. Obecnie przy ich stoliku nie było nikogo, więc podniosła się z krzesła i rozprostowała zastany kręgosłup. Na jej szczęście na korytarzu obok wyjścia z sali bankietowej na kanapach siedziała grupka mnichów.

-Jest nasza gwiazda wieczoru - powiedział Will zwracając uwagę wszystkich zebranych na dziewczynę. - Gdzie to wybyłaś z tamtym blondaskiem? - poruszył dwuznacznie brwiami upijając łyka bourbonu z szklanki. 

Banquet of SuperheroesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz