[6] Sympatia, albo i jej brak

253 12 2
                                    

-Jesteście - do ich uszu od razu dobiegł donośny głos. 

Biedronka nawet nie zdążyła odwrócić się w kierunku właściciela głosu, gdy poczuła czyiś mocny uścisk. Zaśmiała się, gdy ujrzała znajomą czuprynę blond loczków. Jednak po chwili zaczęło jej brakować powietrza.

-Connor, też cię cieszę, ale dusisz - poklepała do lekko po ramieniu, na co ten od razu poluźnił uścisk.

-Wybacz - powiedział z skruszonym uśmiechem odsuwając się od niej. 

-Siema młoda - powiedział kolejny mnich dołączając do nich. 

-Neil! - radośnie podeszła do niego i po chwili tkwiła już w jego uścisku. - Przyjechałeś - dodała na co mężczyzna pokiwał głową. 

Neil wyjechał na ponad cztery miesiące z świątyni do Afryki na misję związaną z tamtejszymi miraculami. Był jakiś problem z osobami, które się nimi zajmują i to właśnie on został przydzielony, aby go rozwiązać. Marinette była z nim bardzo zżyta, dlatego tak długa rozłąka była dla niej męczarnią. 

W całej świątyni najbliższe relacje miała z nim, Yang'iem, Connorem i Willem. Oczywiście oprócz tego było jeszcze kilku mnichów, z którymi się trzymała, lecz nie były to aż tak bliskie relacje. Prawda była taka, że ciężko było nawiązać jakiekolwiek relacje z większością mnichów. 

-No w końcu udało mi się ogarnąć ten bajzel i tak oto po czterech miesiącach jestem - odparł wypuszczając ją z objęć. - A to kto? - zapytał wskazując wzrokiem na bohaterów, którzy stali za nimi. 

Biedronka wzięła wdech i zaczęła po kolei ich sobie przedstawiać. W międzyczasie przywitali się jeszcze z kilkoma innymi mnichami. 

-Dobra, chodźmy do sali bankietowej - zażądał Connor co reszta posłusznie uczyniła. 

-Jak chcecie gdzieś iść, śmiało - zwróciła się jeszcze Biedronka do wszystkich kwami puszczając im przy tym oczko, co wywołało ożywienie u magicznych stworzeń, które od razu zniknęły jej z pola widzenia. Dziewczyna tylko pokręciła głową unosząc kąciki ust w górę i podążyła za resztą.

Gdy weszli do ogromnego pomieszczenia mnisi dopiero zaczęli się schodzić, dlatego nie było problemu z tym, aby znaleźć miejsce obok siebie. Bohaterowie zajęli miejsce bardziej z boku sali, ponieważ tam było najspokojniej i nie siedzieliby w centrum, a właśnie tego Biedronka wolała unikać - przenikających spojrzeń mnichów. Zasiedli do stołu i jedyne wolne miejsce pozostało pomiędzy Czarnym Kotem, a Rudą Kitką, więc właśnie tam skierowała się Biedronka. 

-Laska, nie mogę uwierzyć, że naprawdę tu jestem - powiedziała ściszonym głosem Alya. 

Biedronka uśmiechnęła się na jej słowa. Mimo, iż sama nie odczuwała zbytniej radości tego powodu, to cieszyło ją szczęście przyjaciół.

-Później możesz pójść z Nino na romantyczny spacer za świątynię - szepnęła jej, co wywołało delikatne rumieńce na policzkach dziewczyny. - Mówię ci, klimat nieziemski - dodała puszczając jej oczko. 

-Z chęcią skorzystam - odparła z uśmiechem i zaczęła szeptać coś do Pancernika. 

Marinette uśmiechnęła się pod nosem, cieszył ją związek przyjaciółki. Wiedziała jak bardzo dziewczyna jest szczęśliwa w tej relacji. Naprawdę nie wyobrażała sobie Alyi w związku z nikim innym, Nino pasował do niej idealnie. Czasami zazdrościła jej takiego związku. 

Owszem była w kilku bliższych relacjach z chłopakami, lecz nigdy to nie było to. Nie czuła aż tak silnych uczuć, aby stwierdzić, że była w nich zakochana. Było to raczej coś na kształt zauroczenia. Wiedziała jednak, że miłości nie da się szukać na siłę. Postanowiła po tylu rozczarowaniach po prostu dać sobie na jakiś czas spokój z związkami. 

Banquet of SuperheroesNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ