Rozdział 5

101 7 4
                                    

Od momentu skandalu i wycieku wszystkich informacji, enhypen mieszkają w naszym dormie. Wszyscy mnie pilnują, co sprawia że czuje się bardzo osaczona przez wszystkich. Aktualnie siedzę na łóżku od jakiś 30 minut, po tym jak obudziłam się z kolejnego z serii moich złych snów. Sprawdzam godzinę na telefonie. 2 w nocy, a ja siedzę i myślę o wszystkim. Jeżeli jestem chora psychicznie, to czy moi przyjaciele się mnie boją? Jedno z pytań, które zadaje sobie dziesiątki razy dziennie. Zaczeło mi się kręcić w głowie co zignorowałam. Chwiejnym krokiem wyszłam z pokoju i udałam się na taras. Usiadłam na ziemi i zaczęłam patrzeć na niebo. W tamtym momencie nie obchodziło mnie że jest niska temperatura a, ja byłam w krótkich spodenkach i jakieś koszulce.

-Boże co ty tu robisz? Chora będziesz.- powiedział zaspany Jungwon.

-Nie obchodzi mnie to.- powiedziałam szczerze jak czułam.

-Ty naprawdę jesteś głupia czy udajesz?- zapytał stanowczym głosem Jungwon. Skłamałabym, gdybym powiedziała że nie zabolało mnie to. Przestałam patrzeć na chłopaka i spojrzałam na niebo. Jedna gwiazda zwróciła szczególnie moją uwagę. Świeciła najjaśniej ze wszystkich. To był mój tata.

-Przestań już udawać że wszystko kręci się wokół ciebie! Wszyscy chcą jak najlepiej, ale to ty cały czas sobie utrudniasz!- krzyknął z nikąt Jungwon. Sięgnął po mój nadgarstek i szorstko za niego złapał ciągnąc mnie do środka, skąd wszyscy oglądali co stało się pomiędzy mną a chłopakiem. A ja? Ja stałam i byłam odcięta. Patrzyłam tępo na podłoge.

-Miłej rozmowy, ja idę spać.- powiedziałam oschle i poszłam do pokoju. Nawet w nich nie mam wsparcia. Może to naprawdę moja wina? Gdybym wiedziała jak skończę, czy dalej byłabym w le sserafim? Uderzyłam się zamkniętą dłonią w bok głowy. Robiłam to, kiedy byłam zdania że należy mi się własnie to. Przebrałam się i wyszłam z domu. Szłam ulicami Seulu. Nogi zaprowadziły mnie do jakiegoś baru. Siedziałam przy barze, aż zagadał do mnie młody barman, którego postać znałam, jednak postanowiłam udawać, że jest inaczej.

-Co podać?- zapytał chłopak.

-Daj mi coś mocnego.- powiedziałam.

-Chłopak z tobą zerwał czy cię zdradził?- zapytał młody, przygotowując drinka.

-Daje z siebie wszystko, a i tak wychodzi na to że jestem najgorsza. Ale to tak w dużym skrócie.- powiedziałam. Chłopak dał mi drinka, którego wypiłam duszkiem.

-Wiesz, że mam 17 lat?- zachichotałam.

-Nie jestem za tym, żeby dawać alkohol nieletnim, ale czasami tylko to pomaga.- powiedział chłopak.

-Choi Y/N.- powiedziałam i wyciągnęłam rękę do chłopaka.

-Choi Beomgyu.- powiedział chłopak i uścisnął moją dłoń.

-Wiesz, możesz polać tego więcej.- powiedziałam, a chłopak zaczął robić więcej napoju.

-Więc Beomgyu, ile masz lat?- zapytałam.

-19 lat.- powiedział starszy. A ja wypiłam kolejne dwa drinki.

-Co taki młody i pozytywny chłopak robi tutaj w tym barze?- zapytałam z ciekawości.

-Lubię pomagać innym, nawet nie wiesz ile osób z problemami tu przychodzi. Lubie ich słuchać.- powiedział spokojnie chłopak.

-Dobra teraz kompletnie na poważnie, wiem że mnie znasz, i wiem że ty wiesz że ja znam ciebie. - powiedziałam.

-I tu mnie masz, to co powiedziałem jest prawdą. Lubię tu przychodzić i słuchać historii innych. Nie oceniam nikogo. Jestem tu żeby pomóc.- powiedział szczerze chłopak.

Hurt | Yang JungwonWhere stories live. Discover now