Rozdział 18

10.6K 220 68
                                    

Pov Larissa

To dzisiaj. Dzisiaj ta okropna kobieta znów pojawi się w tym domu. Niechętnie opuściłam ciepłe i nawet wygodne łóżko i weszłam do łazienki. Umyłam się i kiedy byłam już ubrana i gotowa zaszłam na dół w asyście Daniello. Adriena nie było w salonie, ale za to znalazłam go w kuchni.

- Ana... - zaśmiał się, a kiedy drzwi wydały naszą obecność uśmiechnął się i wskazał dłonią bym usiadła obok. Niepewnie usiadłam na stołku, a pani Ostin położyła przede mną talerz z jakąś żółtą paćką....?

- Dziękuję - mruknęłam sięgając widelec.

- Adrien mi trochę o tobie opowiadał. Larissa jeśli pamięć mnie nie myli? W końcu mogę cię poznać - jej wesoły głos wprawił mnie w zakłopotanie. Nie rozumiem wesołych ludzi. Jakby z czego oni się cieszą? Z tego, że żyją? Ja nawet nie pamiętam kiedy byłam szczęśliwa...

Czy w ogóle byłam.

- Miło mi, proszę pani.

- Jaka tam pani, mów mi Ana - skinęłam i włożyłam do ust widelec z jedzeniem. Boże, ta kobieta wspaniale gotuje. Nie mam pojęcia co to było, ale było pyszne. Jadłam, a w międzyczasie Adrien kontynuował swoją rozmowę z kobietą.

- I on mi wtedy powiedział, że koty są głupie - prychnęła wycierając dłonie w szmatkę - Jak mogłabym być z kimś takim? Może i mam te pięćdziesiąt parę lat, ale co? Mam się umówić z mężczyzną, który nie lubi kotów jak w mieszkaniu mam ich sześć? - czułam się dziwnie słuchając ich rozmowy.

- Kto jak kto, ale ty kochasz koty, a ten cały Valentino niech się schowa. Koty są super - takiego Adriena nie znałam. Prawdę mówiąc nie znam go za dobrze. Tylko kilka faktów i zachowań.

Nie spodziewałam się, że brunet może prowadzić takie rozmowy...? Nie wiem jak to nazwać po prostu się takiej sytuacji nie spodziewałam. Coś mi w tym nie pasowało do Adriena. Obraz takiego Adriena mi do niego nie pasował. Przez pierwsze wrażenie wydał mi się taki zimny, nieczuły, a teraz widzę jak rozmawia o kotach.

- Chwila Valentino? Jeszcze powiedz, że to Valentino Esposito - starsza kobieta skinęła, a szatyn zaśmiał się kręcąc głową - On jest strasznym gburem - parsknął.

- No właśnie teraz już wiem. Szkoda, że nie wyszłam zanim zaczął mówić o swoich znaczkach. Tak się znudziłam... - parsknęłam - On ma ich z tysiąc. Ludzie mają naprawdę dziwne i nudne pasje.

- Może następnym razem trafisz na faceta, który z tobą pójdzie na rolki.

Rolki? Co? Starsza kobieta jeździ na rolkach?

Naprawdę czułam się dziwnie. Czułam się tam niepotrzebna.

Skończyłam jeść i wstałam z talerzem. Odnalazłam wzrokiem otwartą zmywarkę i zanim postawiłam, choć jeden krok w jej kierunku pani Ostin zabrała mi sztućce i talerz z rąk i sama schowała.

- Kochana ja tutaj od tego jestem. Cały dzień się nudzę, nie wyręczaj mnie. Ale dziękuję, że chciałaś mi pomóc - uśmiechnęła się do mnie ciepło i oparła łokcie o blat wyspy kuchennej przy, której stałam - Siadaj, porozmawiamy sobie. Chcę cię lepiej poznać, bo Adrien to mi tyle powiedział co nic - usiadłam i spojrzałam na Adriena, który cały czas się uśmiechał.

- Gdzie są wszyscy? Adrien! - westchnęłam gdy usłyszałam głos pani Di'Angelo.

- No cóż porozmawiamy kiedy indziej. Powodzenia, ta kobieta to tragedia - parsknęła. I to chyba miało dodać mi otuchy. Ale „chyba" to słowo klucz.

- Tu jesteście - weszła do kuchni, a kobieta wzięła szmatkę i udawała, że pracuje - Adrien - podeszła do syna i cmoknęła go w policzek. Spojrzała na mnie. Przewróciła oczami i podała mi dłoń - Synu musimy porozmawiać - ponownie spojrzała na bruneta - Na osobności - dodała patrząc na mnie kątem oka.

The Life You've Always Dreamed OfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz