Rozdział 10

11.5K 258 118
                                    

Pov Adrien

Obudziłem się z lekkim bólem głowy. Podniosłem się na łokcie. Chwila... Materac był za miękki i ktoś leżał na mojej klatce piersiowej. Otworzyłem oczy i zobaczyłem jak Larissa ściska w dłoni materiał mojej koszulki.

Poczułem się trochę dziwnie.

Raczej powinienem się zmyć zanim się obudzi by nie dostała ataku paniki czy czegoś. Tylko jak mam spod niej wyjść tak by się nie obudziła?

Jęknąłem z irytacji.

Jej ciało było przyjemnie ciepłe, a oddech łaskotał. Mógłbym sobie tak leżeć, gdyby przynieśli mi kawę. Kawa jest priorytetem. Najpierw kawa dopiero potem mogę myśleć.

Larissa zaczęła się wiercić i uderzyła mnie łokciem w krocze. Lekko się skrzywiłem

Zaczęła coś szeptać poruszała niespokojnie głową.

- Nie! – krzyknęła, a ja rozszerzyłem oczy. Łza spłynęła po jej policzku, ale nadal się nie obudziła.

Nawet nie wiem czemu, ale objąłem ją delikatnie w pasie i ona wtuliła się we mnie. Jej delikatny zapach wanilii pieścił moje nozdrza i zanurzyłem dłoń w jej włosach.

- Csii...

Kurwa to nie w moim stylu...

Zdążyła się uspokoić. Na szczęście.

Próbowałem odsunąć od siebie dziewczynę, ale wtedy poczułem uderzenie. Mocne uderzenie w bark i nie zrobiła tego brunetka. Odwróciłem głowę, a moje oczy spotkały się z brązowymi tęczówkami mojego przyjaciela. Daniello patrzył na mnie z kpiną. No tak. Leżałem z dziewczyną.

- Adrien, co ty robisz? - prawie parsknął śmiechem. Zasłonił usta i usiadł obok.

- Łowię ryby. Nie widać? - spytałem, a poziom mojej irytacji rósł z każdym jego kpiącym spojrzeniem - Leżę z moją kobietą, jesteś ślepy czy jaki chuj? Strony porno wypaliły ci oczy?

- Akurat dawno nie oglądałem - uniósł brew jakby się nad czymś zastanawiał - Ostatnio... Wczoraj?

- Nie chciałem tego wiedzieć – westchnąłem – Wypad.

- Co ty taki niemiły? Dopiero przyszedłem.

- Wypad - uniósł się z materaca z rękami w górze.

- No już, już - parsknął. Wyszedł z pokoju cały czas się śmiejąc. Westchnąłem szukając w sobie siły by nie uderzyć go, gdy wyjdę. Zdjąłem z siebie ramię Larissy i udało mi się ułożyć ją obok na łóżku. Wstałem z materaca i wyszedłem.

Czy się zdziwiłem, gdy uderzyłem szatyna drzwiami w czoło? Absolutnie nie.

Tyle wyszło z tego by go nie uderzyć. Nie żebym rozpaczał.

- Normalny jesteś? Ostrzegaj następnym razem - jęknął łapiąc się za obolałe miejsce.

- Ale to ty trzymałeś łeb przy drzwiach... Dobra. Nieważne - potrząsnąłem głową. Jak ja miałem być poważny przy takim debilu? Z każdym dniem przy nim tracę przyjemniej dwadzieścia procent IQ.

- To jest ta twoja dupa? - spytał patrząc mi przez ramię na brunetkę. Zamknąłem mu drzwi przed nosem i ruszyłem w stronę salonu - Co ty taki zły jak osa? Nie dała...

- Zamknij się - warknąłem szukając karafki z whisky. Kiedy w końcu odnalazłem butelkę wlałem trochę do szklanki z ozdobnego szkła. Usiadłem na fotelu stawiając sobie ją na udzie.

Wziąłem pierwszego łyka, a Daniello dalej stał i patrzył w kierunku schodów jakby mógł zobaczyć moją narzeczoną przez ściany. Przewróciłem oczami znów mocząc usta w alkoholu.

- Umiesz patrzeć przez ściany czy o co ci chodzi?

- Szkoda, że wyszliśmy. Nie obudziłbym jej. Umiem być cicho - coraz bardziej muszę się powstrzymać by nie oberwał jeszcze mocniej niż oberwał drzwiami.

- Jeszcze słowo...

- Co mi zrobisz? - spytał powstrzymując śmiech. Mocniej ścisnąłem szklankę w dłoni i nerwy mi puściły. Uniosłem rękę i szkło rozbiło się obok Daniello z głośnym hukiem, a brązowy płyn ubrudził ścianę - Powtórzę. Normalny jesteś!?

- W stu procentach - odparłem z uśmiechem psychopaty. Wstałem z fotela i ruszyłem w kierunku kuchni. Przy wyspie kuchennej stała pani Ostin - Dzień dobry - od razu podszedłem do ekspresu do kawy i go włączyłem.

Latte. Waniliowe latte.

- O witaj Adrienie. Co u ciebie? - uniosłem kącik ust. Pani Ostin jest kucharką w mojej rodzinie od wielu, wielu lat. Od dziecka spędzałem dużo czasu w kuchni by z nią porozmawiać. Moja mama wiecznie była zajęta Vittorią, a ojciec interesami. Pani Ostin była dla mnie jak mama. Bardzo dobrze pamiętam naszą pierwszą lekcję gotowania. Próbowała nauczyć mnie robienia naleśników. Cała kuchnia była w mące, a w moich włosach były skorupki jajek.

- Wszystko dobrze, ale chyba będzie trzeba odmalować ścianę w salonie - parsknąłem wyjmując sok wiśniowy z lodówki.

- Zawsze byłeś porywczy - zaśmiała się odkładając szmatkę na blat - Znalazłam nowy przepis na ciasto. Chcesz spróbować? Ciasto nazywa się „pijana zakonnica"

Pijana zakonnica?

Ostatnio było pijana śliwka.

Zaczynam się zastanawiać czy pani Ostin nie ma problemów z alkoholem tylko dobrze się maskuje.

Staruszka wyjęła blachę ciasta z szafki oraz talerzyk. Wtedy do kuchni wszedł Daniello, a pani Ostin wyjęła następny.

- Danio - podeszła do niego i objęła mocno ściskając. Swoją miną pokazał, że zabrała mu dostęp do tlenu.

Dobrze ci tak - powiedziałem ruchem warg.

Chłopak przywrócił oczami i odsunął od siebie kobietę.

- Dzień dobry pani - usiadł na wysokim krześle obok mnie - Nowe ciasto? Jak tym razem się nazywa? - parsknął chwytając za łyżeczkę.

- Pijana zakonnica. 

The Life You've Always Dreamed OfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz