PRÓLOGO

1.1K 42 6
                                    

Za każdym razem, gdy życie zaczynało robić się zbyt trudne, chłopiec ruszał ku wiatrakom. Wspinał się po stromym zboczu na szczyt pagórka, zbliżając się do tego, który nazwano Chimerą. Nie chodziło jednak o zamiłowanie do mitologii, a jedynie o fakt, że zamek w drzwiach był wadliwy. Wystarczyło lekko podważyć go kawałkiem drutu, który trzymał w kieszeni, by wślizgnąć się do środka. Wewnątrz bywało ciasno. Szczególnie na poddaszu. Minęło już sporo czasu, odkąd Iker pokazał mu to miejsce, a w dodatku ostatnimi czasy nieco podrósł. Teraz, żeby zmieścić się przy oknie na jednej z drewnianych belek, musiał się garbić. To mu jednak nie przeszkadzało. Liczył się tylko widok na miasto, tonące w barwach nocy oraz poczucie, że może się w nich rozpłynąć. Na moment nie musiał być człowiekiem z krwi i kości, a tylko bytem żywiącym się wolnością.

Kiedy przesiadywał na górze, nikt go nie szukał. Nie słyszał płaczu matki. Był daleko od krytyki starszego brata, który uważał, że powinien dawać z siebie więcej, by mogli się utrzymać. Nie patrzył na umierającą w maleńkim łóżku siostrę. Nie musiał udawać, że ze wszystkim sobie radzi. Była tylko cisza niesiona przez letni wiatr do maleńkiego okienka.

Czasem wydawało mu się, że świat go nie lubi. W końcu nie dostawał od niego tego, co dzieciaki w jego wieku. One miały wypasione rowery, wyjazdy na kolonie i beztroskie popołudnia spędzone we własnym gronie. On natomiast miał tylko siebie. Mimo, że kochał wybrakowaną rodzinę, w której się urodził, często czuł że jest tylko ciężarem. Gdyby go nie było mama miałaby więcej pieniędzy na leczenie Cynthi, a Iker nie musiałby tyle pracować. Ich życie byłoby łatwiejsze, gdyby zamiast chłopcem był niecielesnym powietrzem, wpadającym do wiatraka. Mógłby oglądać wszystko z góry i może wtedy odnalazłby swoje miejsce.

W tej chwili był jednak dzieckiem, patrzącym na światła połyskujące w dolinie. Nieświadomym tego, że gdy wróci do domu, zostanie obdarty z wszystkiego, co mu zostało. Przez następne lata będzie błąkał się, ze świadomością tego, że właśnie ten dzień, bezpowrotnie przyszył jego ducha do materialnego ciała. Górnolotne marzenia znikną gdy w grę wkroczy walka o każdy następny dzień.

I szybko zrozumie, że jeśli tacy jak on, pragną czegoś od świata, muszą to sobie zabrać.

BÓG ZŁODZIEI [18+] || DZIECIAKI Z LA MANCHY #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz