20. Nowe początki

21 3 40
                                    

Na nieosłoniętym placu zabaw wyczuwalny był coraz silniejszy wiatr. Zrobiło się chłodno, w końcu był styczeń. Usiadłam na zimnej huśtawce, Danny zrobił to samo. Przez całą drogę tutaj nie odzywaliśmy się do siebie, a ja czułam, że zaraz wybuchnę.

- Danny... - powiedziałam cicho i przez chwilę nie wiedziałam czy słowo w ogóle dotarło do chłopaka. 

- Nie myślałem, że to będzie takie trudne - powiedział Danny, ale jakby do siebie. Minęło trochę czasu zanim podniósł wzrok i spojrzał prosto na mnie. Nie wiedziałam, jak to odczytywać.

- Przyszliśmy tu porozmawiać... Martwię się - przyznałam. Nie mogłam znieść myśli, że mojego przyjaciela coś męczy, a ja nie mam nawet szansy mu pomóc.

- Dużo się zmieniło, prawda? Od września - spytał, a na jego twarzy zagościł uśmiech - Kto by pomyślał!

Ja również się uśmiechnęłam. Miał rację, wszystko było inaczej. Gdybym ja sprzed paru miesięcy dowiedziała się, że będę siedzieć sam na sam z Dannym na placu zabaw i że będzie mi to sprawiać przyjemność, nie dość, że bym nie uwierzyła, to chciałabym za wszelką cenę do tego nie dopuścić. Zabawne, jak można zmienić swoje myślenie o drugiej osobie poznając ją.

- Jesteś naprawdę wyjątkowa, Peppo - powiedział nagle Danny.

- Też tak o tobie myślę. Gdyby tak nie było, przecież byśmy się nie przyjaźnili - zaśmiałam się, ale Danny nie odpowiedział tym samym.

- Ale dla mnie ty jesteś wyjątkowa... trochę bardziej - chłopak spojrzał mi w oczy.

- Chyba nie rozumiem...

- Podobasz mi się, Peppo - wyznał, a w jego oczach błysnął strach.

Nie spodziewałam się takiego wyznania. A jeszcze bardziej nie spodziewałam się, że moje serce zacznie bić jakoś inaczej. Nigdy nie myślałam o Dannym... w ten sposób. Ale w tym momencie zaczęłam zdawać sobie sprawę, że to był błąd. Doceniałam Dannyego bardziej niż innych, może po prostu nie dopuszczałam do siebie myśli, że moglibyśmy być kimś więcej, niż przyjaciółmi? Zupełnie, jak nie przypuszczałam, że kiedykolwiek przestaniemy być wrogami.

Wyciągnęłam rękę do Dannyego, a on złapał ją, i tak siedzieliśmy: na dwóch huśtawkach połączonych naszymi dłońmi.

- Peppo... - szepnął chłopak, a ja uświadomiłam sobie, że nic mu nie odpowiedziałam.

- Chyba się ucieszyłam, że to powiedziałeś - przyznałam.

- Myślisz... Znaczy... Czy chciałabyś, żebyśmy byli parą? - spytał, ale nie patrzył na mnie, był zbyt zawstydzony. Uśmiechnęłam się, również nie do niego, ale jakby do siebie.

- Tak... Myślę, że to dobry pomysł.

Spojrzeliśmy na siebie. Z uśmiechem.

Tak zostaliśmy parą.

Wiatr zmógł się, a z nieba zaczął padać deszcz. Na placu zabaw zrobiło się jeszcze chłodniej i czułam to całą sobą - poza tą dłonią, splecioną z dłonią... mojego chłopaka.

Nie był to mój pierwszy związek, ale ten jako pierwszy wydawał się prawdziwy. Nigdy nie podejrzewałam, że będę musiała porównywać Dannyego z Pedrem, ale widziałam dokładnie, któremu na mnie zależało. I na którym mi zależało. 

O ile rozmowa na placu zabaw trwała wieczność i nigdy się nie kończyła, tak reszta tamtego dnia minęła jakoś szybko. Tata Świnka podjechał po mnie samochodem, więc odwieźliśmy Dannyego, a potem wróciliśmy do domu. Chciałam zadzwonić do Suzi i od razu podzielić się nowinami, ale przypomniałam sobie o jej zerwaniu i postanowiłam, że powiem jej dopiero osobiście. Zastanawiałam się, czy pochwalić się Freddyemu, ale nagle do mnie dotarło, że przecież on wiedział cały czas. Te cyrki z busem nie były przypadkowe. Danny już dawno musiał się z nim podzielić swoimi uczuciami. 

Następnego dnia, gdy schodziłam do kuchni na śniadanie, już ze schodów usłyszałam śpiew Taty Świnki. Wykonywał właśnie jakąś piosenkę o jajecznicy, co było nieco zabawne. Chciałam dośpiewać drugą zwrotkę, ale zauważyłam, że w kuchni jest Mama Świnka. Pomyślałam, że może ona dołączy się do występu Taty Świnki, więc schowałam się na schodach i postanowiłam im nie przeszkadzać. Jednak zamiast piosenki, usłyszałam rozmowę.

- Cieszę się, że jesteś, skarbie - powiedział Tata Świnka. W odpowiedzi usłyszałam śmiech Mamy Świnki - Mówię poważnie, kochanie. Nawet nie wiesz jaki byłbym smutny, gdyby ciebie zabrakło.

- Dobrze wiedzieć, że jestem dla ciebie taka ważna... Ty też jesteś bardzo ważny, wiesz?

- Najważniejszy? - spytał Tata Świnka.

- Kiedyś byłeś najważniejszą osobą w moim życiu... 

- Kiedyś?!

- Potem pojawiły się dzieci... Cieszę się, że jesteście. Wszyscy - powiedziała Mama Świnka.

Później zrobiło się podejrzanie cicho. Już kiedyś przyłapałam rodziców na całowaniu i nie należało to do najprzyjemniejszych doświadczeń, więc wróciłam tylko do swojego pokoju. 

- A ty po co tu psysłaś? - spytał George z wyrzutem.

- Wiesz, rodzice... Czekaj, co ty robisz? - zawołałam przerażona, widząc jak młodszy brat grzebie mi w plecaku.

- Ja tylko ci chciałem dać laulkę... - powiedział, a ja wyrwałam swój plecak. Wszystko w środku było na swoim miejscu, poza kartką, której wcześniej tam nie było.

- Co narysowałeś? - spytałam, wyjmując papier, i zaniemówiłam.

- To ty i Danny - wyjaśnił George, ale sama rozpoznałam co jest na rysunku.

- Dlaczego...

- Bo słysałem jak o nim mówis pses sen - powiedział mój braciszek.

- Co? Ja nie... - spojrzałam jeszcze raz na kartkę - Wiesz co, dziękuję. To bardzo ładny obrazek.

Uśmiechnęłam się. Chyba nie było po co zaprzeczać, zakochałam się w Dannym.

Na śniadaniu powiedziałam rodzicom, że mam chłopaka. Mama Świnka była bardzo zadowolona, a Tata Świnka nieco się zdziwił.

- Mówiłaś, że idziesz na plac zabaw... z kolegą! Jakbym wiedział, że to twój, jak to mówisz, chłopak, to bym cię nie puścił z nim sam na sam! 

- Oj Tato Świnko... - uśmiechnęłam się - Na plac zabaw poszłam z kolegą, nie kłamałam. Tylko tak się jakoś złożyło, że wróciłam z chłopakiem.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 12, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Świnka Peppa: Rozterki SercWhere stories live. Discover now