Rozdział 5 - Zniknięcie

69 1 0
                                    

*Pov Astrid*

Obudziłam się wtulona w Czkawkę, obejmował mnie ręką, a moja głowa leżała na jego klatce piersiowej, podniosłam się do pozycji siedzącej, a gdy wyjrzałam za okno ujrzałam budzące się do życia Berk, rozejrzałam się po pokoju, jedyne światło wpadało przez okno, zauważyłam, że Szczerbatka nie ma swoim głazie, a drzwi do pokoju są niedomknięte, z zamyśleni wyrwały mnie ręce na mojej talii, odwróciłam głowę i ujrzałam Czkawkę

- Dzień dobry – powiedział zaspany całując mnie w czoło

- No dzień dobry - odpowiedziałam, a ten usiadł obok mnie

- Idziemy coś zjeść? – zaproponował Czkawka, a ja przytaknęłam

Oboje ruszyliśmy po schodach w dół, na dole ujrzeliśmy Valkę siedzącą przy stole jedząc śniadanie a obok niej leżał Szczerbatek, który pewnie liczył, że coś dostanie

- O wstaliście, siadajcie i jedzcie – powiedziała a my usiedliśmy do stołu i wspólnie zjedliśmy śniadanie

Po zjedzonym śniadaniu i uszykowaniu się wyszliśmy całą trójką z chaty a na powitanie podbiegł do nas Eret

- Dobrze, że was znalazłem, mamy problem – zaczął – Wikingowie skarżyli się, że jedno łowisko jest nie dostępne, bo gdy tylko tam przypływają to smoki ich atakują, a to jedno z największych

- Jakie to smoki, może możemy je przenieść? – zapytał Czkawka

Eret przez chwile się zawahał

- Mroziczorty... - wydusił z siebie

Mroziczorty atakujące nasze łodzie, świetnie... no cóż znając Czkawkę to i tak spróbujemy je przenieść

- Dobra, zwołaj wszystkich do stajni wyruszamy przenieść smoki – zarządził, a Eret ruszył po innych Jeźdźców

Tymczasem my ruszyliśmy do stajni, długo czekać nie musieliśmy, bo po chwili pojawił się Eret a za nim szli Sączysmark, Śledzik, Mieczyk oraz Szpadka. Stanęli przed nami a Czkawka zaczął mówić, co się dzieję, i gdzie lecimy. Oczywiście nie obyło się bez sprzeciwu, ale ostatecznie i tak poleciliśmy.

Gdy przybyliśmy na wyspie było bardzo cicho, dziwne. Wylądowaliśmy na ośnieżonej jak i cała wyspa równinie i czekamy na plan Czkawki

- Musimy przeszukać wyspę – zaczął – podzielimy się na cztery drużyny, po dwie osoby każda. Pierwsza to bliźniaki wy przeszukacie północ

- Się wie! – powiedział Mieczyk

- Śledzik i Sączysmark, wy bierzecie zachód – ci tylko pokiwali głowami

- Mamo ty i Eret bierzecie południe – spojrzał na mnie – my zajmiemy się wschodem

Po tym wszyscy rozeszli się w swoją stronę, aby przeszukać teren

*Pov Mieczyk*

Ciekawe, co znajdziemy na tej wyspie, mam tylko nadzieję, że nie rozwścieczone i głodne Mroziczorty, ugh aż mnie ciarki przeszły

- Ej brat zobacz – zaczęła moja siostra – tam jest jakaś jaskinia

- Myślisz, że są tam jakieś skarby? – zaśmialiśmy się i pobiegliśmy w stronę jaskini, a następnie weszliśmy do środka

Gdy znaleźliśmy się w środku, cała jaskinia była pokryta lodem, nic tu nie ma, tylko jakieś dziwne wyżłobienia i to tyle, na suficie były dziury, jakby tunele, jak dla mnie trochę tu za cicho, i za zimno, i za dziwnie

- Ja tu nic nie widzę – powiedziałam żaląc się do Szpadki

*Pov Valka*

Idziemy na południe już od dobrych dziesięciu minut, a po drodze nie spotkaliśmy żadnych smoków, co chwila mijamy tylko drzewa i skały, ale nagle naszym oczom ukazały się połamane drzew

Miłość W Przestworzach - HiccstridWhere stories live. Discover now