Rozdział 17. Lato 2005

261 11 0
                                    

TW: Fragmenty +18 :)

-

Po pewnym czasie po prostu tak wyszło, że oficjalnie zostaliśmy parą.

Porzucając swoje niekomfortowe uczucie braku, które odczuwałam czasem w brzuchu, czułam się jak w siódmym niebie.

Zanim się zorientowałam, nastało piękne, ciepłe, słoneczne lato, a moje życie wyglądało jak film. Gdy kończyłam pracę, Draco przychodził po mnie, wzbudzając westchnięcia zachwytu moich koleżanek. Gdy tylko wychodziłam, przyciągał mnie do siebie zamykając w ramionach i usta miażdżąc mi za każdym razem w ciepłym pocałunku.

Nie szkodzi, że wciąż kilka razy w tygodniu chodziliśmy razem na kawę, obiad czy kolację.

Coraz częściej łapałam się na tym, że w ciągu dnia mi go brakuje.

Coraz częściej wkradał się podstępnie do moich myśli, a własne ciało zdradzało mnie, reagując na to drżeniem, uczuciem ciepła i zamyślonym uśmiechem na twarzy. Dodatkowo, słysząc chichot koleżanek z pracy, rumieniłam się jak nastolatka w zasadzie przez cały dzień.

Coraz częściej spędzaliśmy też noce razem. Bo w zasadzie dlaczego nie? Byliśmy dorośli i bardzo zakochani. Spaliśmy na zmianę raz w moim mieszkaniu, raz w jego. Dwa dni w moim, trzy dni w jego, dwa dni osobno, trzy dni w moim... Miałam część ciuchów w jego szafie, część w swojej. Jedna z moich półek siłą rzeczy została zajęta przez jego ubrania. Nie przeszkadzało mi to.

Wciąż mieszkałam z Ginny i coraz rzadziej zdarzało się, że w domu byłyśmy tylko we dwie. Celebrowałyśmy te chwile i specjalnie umawiałyśmy się z wyprzedzeniem. Z rozrzewnieniem wspominałyśmy czas, kiedy byłyśmy same. Mimo, że ona przywykła do obecności Draco, a ja do Harrego i byłyśmy bardzo szczęśliwe, to już jednak nie było to samo.

No właśnie. Czasami zdarzało się, że cała nasza czwórka była jednego wieczora razem w mieszkaniu. Jedliśmy wtedy czasami razem kolację, a czasem tylko mijaliśmy się w przedpokoju zmęczeni, życząc sobie dobrej nocy.

Najbardziej zawsze śmieszyły mnie momenty, gdy Draco i Harry nie pamiętając o swojej obecności spotykali się rano w kuchni, tak jak to się stało tej soboty, gdy z Ginny piłam kawę siedząc przy stole w kuchni. Plotkowałyśmy o wspólnych znajomych, gdy nagle usłyszałyśmy kroki w przedpokoju.

- Dzień dobry - mruknął Malfoy, wchodząc do kuchni ubrany jedynie w czarne, dresowe spodnie. - Niesamowite, jak mi się tu dobrze śpi - przetarł dłonią zaspaną twarz.

- Ubierz się, do cholery - burknął Harry, przeciskając się obok niego w drzwiach. Razem z Ginny parsknęłyśmy głośnym śmiechem, widząc wzrok, jakim się nawzajem obdarzyli.

- Wciąż nie wierzę, że muszę Cię oglądać w pracy i jeszcze dodatkowo wieczorami - Draco uśmiechnął się kwaśno, wkładając ręce do kieszeni. - Widzę Cię częściej, niż własną dziewczynę, Potter.

- W pracy, wieczorem i rano, jak widać. Dobrze, że jeszcze nie jestem pierwszą osobą jaką widzisz, gdy otwierasz oczy - Harry zaśmiał się cicho, siadając obok Ginny i całując ją delikatnie w policzek. - Kilka lat wcześniej w życiu bym nie pomyślał, że będziemy tyle czasu spędzać razem.

- Dlatego życie jest takie fajne - mruknęłam, upijając łyk ciepłej kawy i obdarzając wszystkich ciepłym uśmiechem. - Bo jest zupełnie nieprzewidywalne.

*

- A co tak ładnie pachnie? - zamruczałam, zamykając za sobą ciężkie drzwi do mieszkania Malfoya. Zrzuciłam sandałki ze stóp i boso ruszyłam w stronę kuchni, z której dobiegał piękny zapach świeżo przyrządzanego jedzenia. Rzuciłam torebkę na jedno z krzeseł w salonie i podeszłam do chłopaka, który jedną ręką trzymał patelnię, a drugą zamaszyście mieszał łopatką gotujące się jedzenie. Przytuliłam się do jego ciepłych pleców, obejmując go w pasie. Przymknęłam oczy, oddychając głęboko. Malfoy odwrócił się i ucałował mnie w czoło, odrzucając łopatkę i obejmując mnie ramieniem.

Cheers to the New Year | dramione | zakończoneWhere stories live. Discover now