6

32 4 2
                                    

 Białe kafelki na podłodze oraz identycznego koloru ściany. Ten widok zaczął działać Azarii na nerwy. Siedziała po badaniu słuchu na krześle. Zdenerwowana obgryzała skórki wokół paznokci, bezwładnie, podskakując przy tym nogami. Czekała ona na swojego ojca, który omawiał z laryngologiem przyczynę pisków w głowie dziewczyny. Zanim lekarz wyprosił ją z sali, białooka zdążyła zauważyć zmieszanie na jego twarzy po spojrzeniu na wyniki. Wiedziała, że coś jest nie tak. Bała się też najgorszego, że może bezpowrotnie utracić słuch.

Białe drzwi skrzypnęły, a w ich progu pojawił się but ojca Azarii.

- Dziękuję doktorze, do widzenia – uśmiechnął się sztucznie, po czym zamknął drzwi. - Co za kretyn – wymamrotał pod nosem, ponownie patrząc na kartę z diagnozą.

- No i jak? - nastolatka zerwała się z krzesła, spoglądając na papier.

- Nic się nie martw, masz idealny słuch. Tylko powinnaś ciszej słuchać muzyki na słuchawkach. - Szybkim ruchem schował diagnozę do kieszeni.

W tym momencie dziewczynę przeszło dziwne uczucie, jakby ktoś za nią stał i szeptał jej do ucha.

Kłamie..."

- A tak serio? - zapytała podejrzliwie.

- Co?

- Co mi jest?

- Nic. Naprawdę. Wszystkie badania nie wykazały żadnego powodu do zmartwień.

- Jednak o czymś mi nie mówisz – drążyła.

- Wydaje ci się – wymamrotał.

- Tato, jeśli coś jest nie tak po prostu mi to powie-

- Wszystko jest w porządku. Koniec rozmowy! - podniósł głos i nie czekając na córkę zszedł po schodach.

Niepokojące zachowanie ojca potwierdziło przeczucie Azarii. Coś definitywnie nie było w porządku. Tylko co i dlaczego? Przyczyna musiała znajdować się na diagnozie, a ta z kolei była w kieszeni kurtki Dave'a. Wystarczyłoby jedynie poczekać na dobry moment i ją przechwycić. Zamyślona nastolatka ruszyła śladami ojca prosto do wyjścia.

Po powrocie do domu Azaria ani na sekundę nie spuściła oka z kartki, o której jej ojciec doskonale pamiętał i wyciągnął ją w korytarzu. Niepozornie udała się za nim do kuchni, gdzie pod pretekstem przygotowania obiadu próbowała podsłuchać rozmowę rodziców z salonu. Włączony telewizor znacznie to utrudniał, ale udało jej się usłyszeć kilka kluczowych słów. W całej rozmowie chodziło głównie o to, że jej matka nie chciała się na coś zgodzić, a ojciec mówił, że nie pierwszy lekarz już im to sugeruje.

- Moja córka nie jest wariatką! - krzyknęła Emilia.

Rozmowę zakończyły wkurzone kroki pani Anderson. Wpadła ona do kuchni mamrocząc coś pod nosem. Wróciła do zmywania naczyń, powtarzając jedynie, że to wszystko to paranoja, a lekarze gówno wiedzą. Azaria bez słowa, z gotowym obiadem, udała się do swojego pokoju. Patrząc po drodze na jej ojca, siedzącego z dłoniami zasłaniającymi twarz. Atmosfera w domu Andersonów jeszcze nigdy nie była tak napięta. W końcu, który rodzic mógłby jeść w spokoju obiad ze swoją rodziną, kiedy kolejny lekarz sugeruje mu, że jego dziecko powinno udać się do psychologa, a nawet psychiatry. Córka Emilii i Dave'a od zawsze była inna niż pozostałe dzieci. Małżeństwo zdawało sobie z tego sprawę. Poza nieznaną chorobą związaną z jej kośćmi pojawiały się inne niepokojące sygnały takie jak, zawroty głowy, kaszel krwią, częste krwotoki z nosa, omamy wzrokowe, a teraz jeszcze piszczenie w uszach. Niektórzy lekarze uważali, że dziewczynie nie da się pomóc fizycznie, ponieważ wszystkie wyniki diagnoz nie wskazywały na jakiekolwiek choroby czy powody do obaw. Sugerowali wtedy pomoc specjalisty na tle psychologicznym. Bezskutecznie. Państwo Anderson byli nieugięci pod tym względem. Może i ich córka odstawała od reszty rówieśników, ale nie była przecież wariatką.

Córka Slenderman'aWhere stories live. Discover now