Rozdział 15

933 64 14
                                    

Po długim czasie spędzonym pod ciepłą wodą, opuściłam prysznic. Owinęłam się ręcznikiem i zerknęłam na swoje odbicie w lustrze. Westchnęłam cicho, przecierając twarz dłońmi. Do mojej głowy kolejny już raz wpadły wydarzenia dzisiajszego dnia. Byłam ciekawa kim jest Nathan. Jak tutaj się znalazł? Może tu pracuje? Później przypomniałam sobie o sytuacji z Neymarem. Ponownie odrworzyłam w głowie to uczucie, które towarzyszyło mi gdy patrzył na mnie w ten wyjątkowy sposób. Gdy powiedział, że się o mnie martwi. Gdy.. Dość. Poczułam gorąco na swoich policzkach. Odrazu ochlapałam się zimną wodą, a następnie zaczęłam się ubierać. Nie mogłam w ten sposób o nim myśleć. To nie ma prawa bytu.

Wyszłam z łazienki ubrana w piżamę. Obydwie dziewczyny leżały już w swoich łóżkach. Posłałam im uśmiech, a następnie spakowałam ubrania do torby.

— Sky? — usłyszałam głos Anto.
Odworciłam się w jej stronę, widząc że ona i Lindy patrzyły na mnie uważnym wzrokiem

— Chcemy cię o coś zapytać — dodała blondynka.

— Ymm.. Słucham? — usiadłam na swoim łóżku, odkładając telefon na szafkę.

— Czy.. — zaczęła Messi — Czy łączy cię coś z Neymarem? — zapytała wprost.
O mało co nie zachłysnęłam się powietrzem. Co ja im miałam niby powiedzieć? To co się wydarzyło kiedyś to już przeszłość, prawda?

— Dziewczyny — zaczęłam, wzdychając — Nie wiem jak to wygląda dla was, ale między mną a Neymarem nic nie ma. Nie ma i nigdy nic nie będzie — uniosłam głowę, żeby zobaczyć ich reakcje.

— W porządku — odpowiedziała Lindy — Spokojnie, wierzymy ci. Chociaż do tego, że nic nie będzie to miałabym pewne wątpliwości.. — zaczęła. Chciała jeszcze coś powiedzieć, ale uprzedziłam ją, rzucając poduszkę w jej stronę. — Ała! — zaśmiała się.

— Ani słowa — wskazałam na nią palcem, ale też się uśmiechnęłam. Nim się obejrzałyśmy, obydwie dostałyśmy poduszką od Anto.

— Ty mendo!

***

Początek następnego dnia był bardzo emocjonalny, w skrócie to dużo się działo. Był wtorek co znaczyło, że dzisiaj nasi paryżanie zmierzą się z Club Brugge. Nie potrafiłam jednoznacznie określić czy był to bardzo trudny przeciwnik czy nie. Na pewno nie grali najgorzej, ale jak się orientuje to w ostatnim spotkaniu przegrali z psg. W każdym razie, jakby nie było i tak trzeba się skupić.

Około godziny czternastej grupą wybraliśmy się na obiad. Wraz z dziewczynami zamówiłyśmy coś z menu restauracji co nam wpadło w oko. Natomiast chłopacy mieli zjeść coś z kateringu, odpowiedniego na posiłek przed meczem. Lindy jak to Lindy była strasznie zestresowana. Reszta zawodników zachowywała się neutralnie, natomiast Neymar był we wspaniałym humorze.

— Zaraz ci wyjebie, przysięgam — usłyszałam zirytowany głos Lindy.
Wracaliśmy właśnie z obiadu. Biedna blondynka była od samego początku męczona przez Brazylijczyka, który jej dogryzał.

— Ja bym się bał — zaśmiał się Juan — Będziesz później musiał siedzieć na rehabilitacji  u Skyler — dodał, idąc przed siebie.

— Hmm.. — zaczął Neymar, odsuwając się od Lindy i przesuwając się w moją stronę — To w takim razie możesz mi wyjebać jak to powiedziałaś — wzruszył lekko ramionami — Rehabilitacja u naszej pani doktor to sama przyjemność — uniósł lekko kącik ust. Boże jak on mnie irytował.

— No żebyś się nie zdziwił jak dostaniesz jeszcze ode mnie i będzie się zajmował tobą Pan Ben — prychnalem pod nosem, zakładając ręce na piersi. Usłyszałam ciche śmiechy reszty. Zawsze jak sprzeczałam się z brazylijczykiem to reszta uważnie słuchała, śmiejąc się cicho. Nie rozumiem o co im chodziło.

— Wszyscy wiemy, że bardzo dobrze byś się nim zajęła — zażartował Sergio, chyba nie mogąc się powstrzymać.

— Bo ci zaraz... — zaczęłam, unosząc rękę.

Nie zdążyłam nawet go dotknąć, kiedy poczułam ramiona zaciskające się na mojej tali. Pisnęłam, czując jak zawisam na czyimś ramieniu. Odrazu wyczułam znajomą won perfum. Zacisnęłam ręce w piąstki.

— Neymar. Natychmiast mnie puść — powiedziałam stanowczym głosem.

— Nie — odpowiedział odrazu, a następnie zwrócił się do reszty — Wybaczcie, ale porwę ją na chwilę — mruknął, byłam pewna, że szczerzy się jak głupi. Co do reszty to wszyscy się śmiali, ich to bawiło. Banda idiotów.

— Dzięki Ney! — usłyszałam krzyk Ramosa.

— Do usług — ruszył przed siebie dalej mnie trzymając.

— Neymar! — pisnęłam, kiedy wszedł w korytarz, prowadzący do jego pokoju — Natychmiast mnie puść! — krzyknęłam, tracąc całą resztę grupy z oczu.

— Przestań się wydzierać — mruknął ewidentnie rozbawiony. Jego ręka powędrowała na tył mojego uda, zacisnął w tamtym miejscu swoje palce. Wszedł do swojego pokoju, używając identyfikatora.

— Łapy przy sobie — syknęłam, czując jego sygnety na swojej skórze.
Oczywiście nie przemyślałam tego, że ten chłopak był gwałtowny i.. właśnie. To był Neymar. Nim zdążyłam zareagować szybko mnie przekręcił, a następnie ustawił na podłodze. Pisnęłam cicho na jego nagły ruch. Oparłam plecy o ścianę, kiedy chłopak się nade mną nachylił.

— Czego?

— Jesteś zła — odpowiedział dalej rozbawiony całą sytuacją.

— Tak. Jestem zła. Dlatego jak się nie odsuniesz to obiecuję, że..

— Że co? — przerwał mi — Co zrobisz? — przekręcił głowę, uważnie mnie obserwując.

— Nawet nie wiesz jak wielką ochotę mam ci przywalić.

— Ah tak? — zapytał, chwytając kosmyk moich włosów — A wiesz na co ja mam ochotę? — zapytał, zjeżdżając wzrokiem na moje usta.
O nie. Nie, nie, nie. To nie mogło się powtórzyć. Poczułam jak mój oddech przyspiesza. Rozchyliłam lekko usta, czując jak robi mi się duszno.

— Neymar.. — szepnęłam, chcąc jakoś zapobiec temu wszystkiemu.

— Wiesz jaka to tortura, kiedy patrzę na ciebie prawie każdego dnia i muszę powstrzymywać pragnienie poczucia twoich ust poraz kolejny? — przejechał kciukiem po moich wargach — Wiesz jak to jest, kiedy mam taką cholerną ochotę cię dotknąć? — zadał kolejne pytanie, a ja kolejny raz nie odpowiedziałam.
Czułam się jak w transie, kiedy słuchałam jego słów, patrząc w jego oczy. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, w jaki sposób się zachować. Nigdy nie spodziewałabym się takich słów od tego mężczyzny.

— Cholera... — szepnął cicho, wyrywając mnie z myśli — Jesteś tak cholernie.. — przejechał ręką po moim policzku — Piękna — posłał mi czarujący uśmiech, sprawiając że moje kolana się ugięły.
Boże.. Co ten człowiek ze mną robił.

— Neymar — sapnęłam cicho, gdy ułożył dłoń na mojej szyi.

— Nie zrobię nic bez twojej zgody, Sky — powiedział, gładząc mój policzek — Tylko powiedz, a ja się odsune. Wyjdę i zapomnimy o spra..

Tym razem to ja nie pozwoliłam mu dokończyć. Złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Chłopak zareagował odrazu. Zacisnął palce na mojej szyi, na co jeknęłam w jego usta. Jego druga ręka znalazła się na moim biodre. Docisnął mnie do ściany, gdy wplątałam palce w jego włosy.
To co właśnie się działo nie powinno mieć miejsca. Tak samo jak to co stało się kilka tygodni temu. Neymar był zapatrzonym w siebie dupkiem, którym po prostu miałam się zajmować w trakcie urazu. Nie powinien być nikim więcej niż przyjacielem, a to i tak dużo. Problem był taki, że kiedy smakowałam jego ust, docierało do mnie, że był uzależniający.

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to on sprawi, że przez pewien czas będę najszczęśliwszą osobą na świecie.

***

Hejoo, mam nadzieję, że się podoba.

Kocham i do zobaczenia<33

addictive desire || neymar jrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz