Rozdział 1

1K 47 2
                                    

Uśmiechnęłam się kiedy przyjemny chłód rozlał się po moim gardle. Zakręciłam butelkę z wodą a następnie odłożyłam ją na swoje biurko i ponownie wbiłam wzrok w ekran laptopa. Dzisiaj była środa, a zarazem mój drugi dzień w pracy. Nie nudziłam się. Wręcz przeciwnie. Od godziny równo piętnastej, czyli w sumie od początku mojej pracy, aż do teraz przygotowywałam karty do wypełnienia. Z racji iż byłam nową fizjoterapeutką to miałam inne metody. Potrzebowałam wszystkich dane mieć w jednym miejscu. Wiek, wzrost, choroby i uczulenia to nie wszystko. Byłam osobą, która dbała o najmniejsze szczegóły takie jak wszystkie kontuzje, grupy krwi, cały bilans, godziny snu i inne. W razie osłabienia organizmu jednego z zawodników musiałabym także sporządzić dietę oraz ćwiczenia do czego te informacje są mi niezbędne. Tym bardziej biorąc pod uwagę to jaki wielki obowiązek spoczywa na moich barkach.
Po kilku minutach, zadowolona ze swojej pracy nacisnęłam ikonkę drukowania. Z charakterystycznym dźwiękiem kartki zaczęły wychodzić z drukarki. Wtedy właśnie usłyszałam pukanie do drzwi

- Proszę - odchrzaknęłam biorąc łyk wody.

Do środka weszła Lindy, odrazu ją rozpoznałam. Nie była jednak sama, zaraz za nią weszła sporo niższa dziewczyna. Miałam krótkie blond włosy do ramion, duże zielone oczy, a do tego była naprawdę śliczna.

- Skyler, pozwól że przedstawię ci Lise - zetknęła na blondynkę.
Kiwnęłam głową z lekkim uśmiechem, a następnie wstałam z miejsca i podeszłam w ich stronę.

- Skyler - wystawiłam dłoń w jej stronę, którą niemalże odrazu uścisnęła i wymruczała swoje imię.

- Lisa jest początkującą u nas - wyjaśniła Lindy - Jest córką jednego z właścicieli i zaczęła tu pracę na początku roku. Będzie twoją asystentką. - odrzekła zerkając na mnie - Oczywiście nie powierzaj jej zbyt trudnych rzeczy, tak jak mówiłam dopiero zaczyna i jeszcze nie dokońca określiła się co chce robić. Do rzeczy typowo fizjoteraptycznych będziesz miała inną dziewczyne. Ale to później ci wszystko opowiem - objaśniła Lindy.
Pokiwałam głową na jej słowa. Nie ukrywam, że byłam lekko mówiąc zdziwiona. Nie podejrzewałam, że będę miała kogoś takiego jak asystentka. Po słowach Lisy, abym nie powierzała jej niewiadomo czego domyślam się, że po prostu ma mi pomagac w dokumentach i być moją prawą ręką. Mimo wszystko, jestem miło zaskoczona. Zostałam powiadomiona, że będę główną lekarką, ale i tak, nie spodziewałam się. Chociaż cóż, w końcu to Paryż i nie byle jaki klub.

- Jasne rozumiem. - kiwnęłam głową na słowa Lindy, a następnie spojrzałam na Lise - Będziesz mi mogła pomóc z kartami pacjentów. Zawodników jest dużo, a ja mam jeszcze sporo dokumentów do wypełnienia.

- Oczywiście - odpowiedziała niemalże odrazu bez zająknięcia.
Uśmiechnęłam się lekko, a następnie spojrzalam na Lindy, która dała znać, że wraca do swoich zajęć.

- Cóż to.. może skoro jesteś tu dłużej to zaprowadzisz mnie gdzieś gdzie znajdę karty zawodników?

***

Odetchnęłam głośno, odkładając ostatni karton na podłogę w swoim gabinecie.

- Skąd się tego tyle wzięło? - zerknęłam na Lise wycierając czoło

- Ymm.. cóż. Poprzednia fizjoterapeutka aktualizowała karty co jakiś czas. Tych starych nie odkładała nigdzie lecz zawsze leżały z tymi aktualnymi. Przez co trudno było cokolwiek znaleźć no i.. teraz też podejrzewam, że trzeba będzie spędzić dużo czasu nad tym. - wyjaśniła drapiąc się po karku.

Odetchnęłam, a następnie spojrzalam na zegarek.

- Dobrze, o dwudziestej wychodzę, więc mamy jeszcze trochę czasu. Ogarnijmy te karty, a jutro zaczniemy wprowadzać dane do moich, w porządku?

- Oczywiście.
Kiwnęłam głową na jej słowa a następnie podeszłam do jednego z kartonów i chwicilam przykładową teczkę. Cóż. Można by rzec, że jak dla mnie było tu.. ubogo.

- Wiesz może od której godziny moja grupa ma jutro trening? - zapytałam unosząc wzrok na dziewczynę.
Mówiąc moja grupa miałam na myśli głównych zawodników PSG. Według umowy to właśnie oni mieli być moim priorytetem, co do reszty to interweniowała bym tylko w razie potrzeby.

- Hmm.. - mruknęła pod nosem, a następnie wyjęła z kieszeni telefon - przyśle ci cały rozkład.

- Ratujesz mi życie, mam konto aktywne dopiero od jutra.

***

Następnego dnia równo o siódmej przekroczyłam drzwi swojego gabinetu. Położyłam kawę na biurku, a następnie zerknęłam na kartony w rogu pomieszczenia. Wczoraj z Lisą udało przerobić nam się wszystkie karty. Stare, nieaktualne i niepotrzebne znajdowały w pudłach, natomiast te, które się przydadzą miałam pod ręką. Usiadłam za biurkiem, a następnie włączyłam urządzenie z myślą, że czeka mnie długa przeprawa przez dokumenty.

***

Około godziny dziesiątej wstałam z fotela a następnie rozprostowałam kości. Chwyciłam swój telefon, po czym wsunęłam go w kieszeń moich spodni. Poprawiłam swojego kucyka, z którego kosmyki opadały na moją twarz, a następnie opuściłam gabinet. Ruszyłam długim, białym korytarzem w stronę łazienek. Tym razem wiedziałam, że muszę skorzystać z innej. Ostrzegła mnie o tym Lisa mówiąc, że tamta ma remont.
Ze wzrokiem wbitym w podłogę podążałam kortarzem. Kiedy musiałam skręcić po prostu to zrobiłam nawet nie patrząc przed siebie. Przez myśl przeszły mi różne rzeczy kiedy poczułam jak dosłownie lecę do tyłu. Odbiłam się od czyjejś klatki piersiowej, nie potrafiąc utrzymać równowagi. Gdy już naprawdę myślałam, że się wywalę poczułam silny uścisk dłoni na mojej tali. Osoba stojąca przede mną, pomogła zachować mi równowagę i utrzymała mnie w pionie. Kiedy odetchnęłam odrazu do moich nozdrzy dotarł silny zapach męskich perfum. Bardzo ładnych i są pewne bardzo drogich perfum. Pomrugałam kilkakrotnie powiekami, po czym uniosłam głowę natrafiając swoimi niebieskimi tęczówkami na inne - zielono-brązowe oczy.

O oceano inunda a floresta, que procura resgate.

***

Mamy to moi drodzy, mam nadzieję, że rozdział się podobał. Proszę o gwiazdkę i miłej nocy<3

addictive desire || neymar jrWhere stories live. Discover now