Rozdział 12

979 51 12
                                    

rozdział bardzo znaczący i przełomowy. powodzenia ;))

Ludzie często podejmowali głupie decyzję. Było to spowodowane wieloma czynnikami. Ktoś mógł być do tego zmuszony, przez presję jaką wywierał na nim drugi człowiek. Ktoś inny mógł wybierać te opcje, ponieważ po prostu był bezmyślny. Inni byli do tego zmuszeni dla dobra swoich bliskich. A jeszcze inni robili to, ponieważ łudzili się, że wybrana przez nich droga nie okaże się tak głupia jak sądzili. Dzisiejszego wieczoru byłam chyba ostatnim przypadkiem lub może nawet każdym po trochu? Sama nie wiem. Nie myślałam trzeźwo.

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że skutki dzisiejszej bezmyślnej decyzji i kilku następnych doprowadzą do zagłady. Do zagłady resztki spokoju i porządku jaki pozostał w moim życiu.

Założyłam kosmyk włosów za ucho, a następnie skrzyzowlam ręce na piersi. Zmierzyłam brazylijczyka uważnym wzrokiem.

— Zbieraj się. Jedziemy — mruknęłam, zaczynając zbierać jego rzeczy. Gdy zauważyłam, że zaczyna otwierać usta, natychmiast mu przerwałam — Nie dyskutuj. Nie po to tu przyjechałam, żeby się kłócić. Nie obchodzi mnie czego chcesz, a czego nie. Leo może był dla ciebie za delikatny, ale ja nie będę, Neymar. Zachowujesz się jak dziecko. Inni się o ciebie troszczą i martwią, stają na głowie, żeby ci pomóc, rozumiesz? A ty w zamian odwdzięczasz się czymś takim — powiedziałam poważnym tonem, pakując rzeczy do torby — Zachowujesz się jak dziecko, więc będę cię traktować jak dziecko. Wychodzimy w tym momencie — wyprostowałam się i posłałam mu spojrzenie. Chłopak spojrzał na mnie spod byka. Nie był zadowolony. To oczywiste, że nie był zadowolony. Ja jednak dalej nie dałam za wygraną. Uniosłam hardo głowę i mam wrażenie, że przez kilkadziesiąt sekund byliśmy się na spojrzenia. Po chwili w końcu się coś stało. Stało się coś najmniej oczekiwanego. Chłopak podniósł się ze swojego miejsca. Z głośnym hukiem odłożył szklankę na stół. Ponownie na mnie spojrzał i ruszył w moją stronę, a ja dalej stałam jak wcześniej. Poczułam jak traca moje ramię, żeby przejść obok mnie. Był jednak pijany i stracił równowagę, a tuż za mną były schody. Zareagowałam instynktownie. Przecież nie chce żeby sobie coś zrobił. Chwyciłam go pod ramię.

— Uważaj — mruknęłam, wzdychając. Pokręciłam głową, "nie, aż tak pijany"? No rzeczywiście. 
Wraz z chłopakiem opuściłam klub. Było trochę problemów, ale w końcu wyszliśmy na dwór. Odworciłam się w jego stronę.

— Taksówka zaraz.. — zaczęłam, jednak słowa stanęły mi w gardle, gdy ujrzałam twarz chłopaka, oświetloną przez światło lampy. Poczułam niemiły ścisk w brzuchu. — Mój boże... — mruknęłam pod nosem, czując jak do moich oczu, zachodzą łzy. Pomrugałam kilkakrotnie powiekami i podeszłam do niego powolnym krokiem. Niepewnie uniosłam dłoń i przejechałam opuszkiem palca po jego brwi. Chłopak lekko się skrzywił — Kto ci to zrobił.. — mruknęłam sama do siebie, dalej śledząc wzrokiem jego twarz. Nie miałam, jednak długo czasu. Po chwili pod klub podjechała taksówka. Westchnąłem, a następnie wpakowałam chłopaka do środka i sama wsiadłam.

Na szczęście kierowca nie był zbyt skory do rozmów. Może po prostu był zmęczony pracą? W każdym razie im mniej pytań, tym lepiej dla nas. Adres Neymara miałam od Antonelli. Na początku przeszła przez moją głowę myśl, żeby zabrać go do mnie, tam jednak był Noah. Koniec końców znaleźliśmy się przed jego domem. Chłopak grzebał dłonią w kurtce. Opierał się plecami o ścianę i przymykał oczy. Westchnęłam cicho, a następnie chwyciłam jego nadgarstek. Poczułam ciepło bijące od chłopaka, nie zareagowałam jednak na to. Nie było czasu. Wsadziłam dłoń do jego kieszeni, a następnie chwyciłam pęk kluczy. Jakim cudem ich nie znalazł? Otworzyłam dom i przepuściłam go przodem. Do moich nozdrzy odrazu dotarł zapach jego perfum. O mój boże. Tutaj jest bardziej Neymarowo niż jest sam Neymar. Rozglądnęłam się po domu. Było ciemno, a na oglądanie nie było czasu, więc odrazu wypatrzyłam schody. Obydwoje ruszyliśmy na górę. Chłopak odziwo się mnie słuchał co było miłą odmianą. Gdy zapytałam się gdzie jest łazienka, odrazu na nią wskazał.

addictive desire || neymar jrWhere stories live. Discover now