Epilog

1K 29 11
                                    

To już za chwilę, w końcu dokonam swoją upragnioną zemstę. Ubrana cała na czarno z kominiarką i kurtką z moją nazwą stałam przed bazą w Sydney, z której za niedługo będziemy wyjeżdżać. Jest godzina dwudziesta, a my pakujemy tony broni by nic nie poszło przypadkiem nie tak. Jestem ubezpieczona i przygotowana na każdą możliwą sytuacje, która może się dzisiaj zdarzyć. Ale myślę, że wszystko pójdzie gładko, dokładnie tak jak to zaplanowałam wczoraj jak i przez te wszystkie lata. Należy się im to i to jeszcze jak bardzo.

Miałam przy sobie dwa pistolety i trzy sztylety pochowane. Może to i mało ale zdecydowanie wystarczy z tym co mamy w aucie. Moi ludzie zaczęli już wyjeżdżać kiedy ja wsiadłam na motor i odczekałam chwilę. 

Gdy oni dojeżdżali i zaczynali zatrzymywać samochody uważnie się temu przyglądałam w głowie zastanawiając się nad reakcją chłopaków. Przystanęłam kawałek za nimi i powolnym krokiem szłam w ich stronę. Słysząc i widząc strzały oraz rannych ludzi, czy się tym przejmowałam? Oczywiście, że nie, w zasadzie to nawet bardziej mnie nakręcało i motywowało do tego by tam iść i wykonać to co planowałam od kilku dobrych lat. W końcu po takim czasie otrzymają swoją zemstę. Dokładnie w momencie kiedy zobaczyłam włosy Michaela zatrzymałam się i wyjęłam telefon wysyłając do moich ukochanych ludzi na całym świecie wiadomość. Nie taką zwykłą bo był to list pożegnalny, który pisałam późną nocą wczoraj rozpisując się tak, że było to kilka oddzielnych wiadomości. Po tym kiedy widniał napis dostarczono wyłączyłam całkowicie telefon nie chcąc by ktokolwiek mi przeszkadzał. Wtedy właśnie kontynuowałam pójście dalej.

Wtedy ich zobaczyłam, całą piątkę związanych z pistoletami przy głowie. Zabawę czas zacząć.

- Oni są moi tak jak ustalaliśmy.

Podeszłam bliżej i zaklaskałam w ręce po czym głośno się zaśmiałam. Czy jestem psychopatką? Owszem jestem i mi to pasuje.

- Tej nocy prawda wyjdzie na jaw. Dokładnie za...- spojrzałam na zegarek, który wykazywał dwanaście sekund do dwudziestej drugiej.- 10 sekund więc możecie odliczać.

Nawet nie wiecie jakie cudowne uczucie to było kiedy słuchałam moich ludzi w tle odliczających te marne dziesięć sekund do tego by zniszczyć wszystko co tutaj jest.

- trzy!

-dwa!

-jeden!

Właśnie w tym momencie zdjęłam kominiarkę ukazując im swoją prawdziwą twarz, ich miny były nieziemskie to zdziwienie, no po prostu kocham. Uśmiechnęłam się szeroko mówiąc:

- Mnie się nie spodziewaliście co.

- Zdecydowanie.

- Ale skoro to tylko ty to nas rozwiąż.

Teraz to już w ogóle wybuchłam pięknym i głośnym perlistym śmiechem.

- Tylko, że ja nie chcę i szybko się stąd nie uwolnicie bo nie macie jak, oh jak mi przykro.

- Co ty robisz? W co pogrywasz?!

- Ja pogrywać? Nie ja się tylko mszczę. Po tylu latach w końcu mogę to zrobić wy jebane szmaty. Myśleliście, że to wszystko ujdzie wam na sucho, a ja tak po prostu wam wybaczę? Znęcaliście się nade mną, biliście i potrafiliście również przejść do czegoś więcej. Jesteście takimi świniami, a największymi wy- mówiłam wskazując na moich braci.

Właśnie wtedy zbliżyłam się i wbiłam im obu nóż przekręcając go po czym wyciągając niech cierpią.

- Co ty robisz?! Jesteś jakaś popierdolona!

- Co ja robię?! A o własnym zachowaniu już zapomniałeś, nawet nie wiecie co przechodziłam przez cały ten czas! To ile bólu i cierpienia mi sprawiliście nigdy nie będzie porównywalne do tego nawet w jednym procencie.

Kiwnęłam ręką co oznaczało, że potrzebuję chwili więc oni zajęli się nimi wszystkimi prócz Mikie'm on zginie jako jedyny delikatnie. W trakcie kiedy oni ich maltretowali i torturowali ja z uśmiechem przysłuchiwałam się wrzaskom i jękom, które z siebie wydawali. Cóż zasłużyli na to.

- Zasłużyliście na to wszystko, jak i na więcej tortur ale nie mogłam już wytrzymać, moja cierpliwość była wystarczająco długa. Więc możecie nawet podziękować. No właśnie i pamiętajcie, że jesteście nikim, zawsze byliście i będziecie.  Zwykłymi szmatami do wycierania gówna. Właśnie tak wyglądacie w większości oczu, i nie zgadniecie kto sprawił, że właśnie tak jest. JA! Oczywiście, że ja.

Patrzałam na całych poranionych i zakrwawionych chłopaków. Mimowolnie od razu się uśmiechnęłam. Ich cierpienie sprawia mi taką przyjemność i ukojenie. W końcu mogę odetchnąć, dostali za swoje.

- PRZESTAŃ! Proszę cię Maeve. Błagam.

- Przykro mi Mike nic nie zdziałam. Oko za oko, ząb za ząb. Musicie zapłacić za swoje czyny. Uwierz mi, że to jest nic w stosunku tego co planowałam zrobić ale niestety moja cierpliwość się skończyła. Macie szczęście i to jakie wielkie, że nie pokazałam wam na ciele wszystkich cierpień. Wtedy to już w ogóle byście nie wytrzymali z bólu, w końcu wycięłabym wam żebra i połowę brzucha, oznaka zaburzeń odżywiania moich wiecie idących w anoreksje. Gdybym tylko zrobiła to wszystko to serio po jednym mielibyście już dość i wykrwawilibyście, a to byłby dopiero początek.

- Dobra stop, skończcie już teraz moja kolej.

- Kurwa nie wiem co gorsze.

- Ja wiem zdecydowanie ona.

- O tak z tym się zgadzam. Jakieś jeszcze słowa chcecie powiedzieć czy coś?

- Co o co ci chodzi?

- Ostatnie słowa przed tym zanim was zabiję. Na pierwszy ogień idziesz ty Ben.

Podeszłam do chłopaka i przyłożyłam mu lufę do głowy.

- to co?

- Pierdol się- natychmiastowo padł strzał.

- Zła odpowiedź. Teraz Luke.

- Przepraszam na prawdę- wzruszyłam tylko ramionami i pociągnęłam za spust. Jego przeprosiny nic nie zmienią.

I tak było z kolejną trójką. Każdy to samo. Ich śmierć dała mi satysfakcje ale tylko na chwile. Po tym wszystkim stanęłam w ogromnej kałuży krwi i przyłożyłam sobie broń pod brodę tak by była skierowana w górę czaszki. Teraz kolej na mnie, w momencie kiedy inni nie patrzeli z wielkim uśmiechem na ustach pociągnęłam za spust. To był już koniec. Wielki krwawy koniec.


KONIEC


dziękuję wszystkim za czytanie i gwiazdki, które wiele dla mnie znaczą. Ta książka była pisana dla rozrywki i żartów więc na prawdę dziękuję każdemu za to, że to czyta.  Nie będzie to moja ostatnia książka tutaj więc obserwujcie po więcej!

xoxo lilith

Bad sisterWhere stories live. Discover now