Rozdział 8

1K 30 0
                                    

Usłyszałam jakieś krzyki z dołu i uśmiechnęłam się pod nosem. Byłam zmęczona więc poszłam spać. Walić to i tak dobrze wiem, że narzekali, że przegrali. Banał. Nie byli źli ale nie byli też najlepsi. Cóż muszą się podszkolić w tym jeszcze. Na szczęście ja nie muszę się tym zajmować. Jeżdżę od 4 lat więc trochę już trenuje. W dodatku nawet jak tu mieszkałam lubiłam motory i szybkie samochody, ogólnie wszystko co pędziło było dla mnie ideałem.

Obudziłam się i miałam w planach iść do szkoły ale słyszałam jakieś głosy i krzyki i to nie tylko chłopaków. Kurwa. Wzięłam szybko broń i kilka noży. Schodząc w dół przyglądałam się sytuacji. Więc oni są przywiązani do krzeseł, a przed nimi stoją jacyś ludzie. Nie zdążyłam się im przyjrzeć, a już byłam w salonie celując do nich z broni.

- Mówiłem, żebyś sprawdził górę, a nie.

- Czego chcecie.

- Kasy, którą nam wisicie.

- Poważnie nie potraficie dopilnować swoich długów. - tym razem zwróciłam się do bandy tych idiotów, przez których prawie zeszłam na zawał.

Nagle do domu szedł znajomy mi człowiek. No nie gadaj, że zadłużyli się u niego. Mają szczęście, że tu jestem inaczej za dwa dni byli by martwi bo Alexis bardzo nie lubi czekać na dłużników, którzy pieniądze powinni oddać mu już jakiś czas temu.

- No proszę kogo my tu mamy.

- Mnie, a kogo by innego, w końcu tam gdzie kłopoty tam ja Alexis.- z tymi słowami przytuliłam się do starszego ode mnie o kilka lat mężczyzny.

- No jakżeby inaczej masz co do tego pecha młoda.

- No co ty nie powiesz.

-Mam lepsze pytanie co ty tutaj robisz?

- To mój brat i jego przyjaciele.

- Aaaaaaaa wszystko już wiem.

- Ile ci wiszą?

- 450 tysięcy.

- Tylko tyle? Okej właśnie robię ci przelew tylko zostaw tych idiotów w spokoju.

- Dziękuje słońce, później się zgadamy.

- Jasne.

- Okej chłopaki wychodzimy.

Spojrzałam na tych gamoni przywiązanych do krzeseł i podeszłam ich rozwiązać. Czerwone pręgi już rozciągały się po ich skórze trochę sobie posiedzieli. A teraz zacznie się wypytywanie mnie o wszystko.

- Skąd ty go znasz? I skąd miałaś tyle pieniędzy?- pytali wszyscy naraz.

- Niezłe synchro. No cóż to dobry znajomy mojego przyjaciela i tak się poznaliśmy. A pieniądze to zarobiłam więc lepiej nie pakujcie się w kłopoty bo wiecznie was z nich wyciągać nie będę.

- Boże dzięki siostra za ocalenie dupy.

- Luz gdyby nie to, że tu byłam za jakieś dwa dni bylibyście martwi dlatego radze nie podpadać Alexisowi.

Spojrzeli na mnie i pokiwali głowami. No więc wszystko jasne, a teraz idę się ubrać i może zrobię coś z włosami ale to do mikeya pójdę. Dzisiaj ubrałam się trochę inaczej bo była to koronkowa czarna bluzka z długim rękawem wiązana z przodu, do tego spodnie i skórzana marynarka jak zwykle czarna. Na nogi założyłam martensy, i do tego wszystkiego dodałam srebrną biżuterię. Gotowa muszę przyznać, że będzie to raczej jeden z ulubionych moich outfitów. A teraz może pomyślę co można zrobić z moimi włosami by były ciekawsze. No tylko niebieskiego nie mogę zrobić bo tego będzie już za dużo. Dobra idę do Clifforda, mam nadzieje, że on coś wymyśli.

- Mike potrzebuje pomocy z włosami.

- O boże czekałem aż ktoś to powie, dobra czego dusza zapragnie.

- No bo one są takie nijakie, a ja chcę je jakoś ożywić ale nie szaleć za bardzo. 

- Hmm co ty na to, żeby zrobić tak, że tylko dwie warstwy u góry włosów będą blond, a reszta brązowa.

- To na co jeszcze czekasz.

Po trzech godzinach w końcu skończyliśmy i muszę przyznać, że wyglądają one prześlicznie. Mike ma talent. Na początku nie wiedziałam dokładnie o co mu chodzi ale efekt końcowy jest lepszy niż mogłabym sobie wyobrazić.

 Na początku nie wiedziałam dokładnie o co mu chodzi ale efekt końcowy jest lepszy niż mogłabym sobie wyobrazić

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

(Specjalnie dla was zamieszczam zdjęcie byście ogarniali o co mi chodzi <3)

Dobra teraz to lustro mnie kocha, kurde jak totalnie inna osoba ale dla mnie to i lepiej o wiele na korzyść. Może dzięki temu ich szef będzie miał większy problem z odnalezieniem mnie. Przynajmniej mam taką nadzieję ale chociaż cieszę się, że dalej mnie nie znalazł ale wole dmuchać na zimne więc odpukam. Taki mój zwyczaj. Wiem, że jestem pierdolnięta.

Następnego dnia rano szykując się do szkoły miałam jakieś dziwne przeczucie, że coś się stanie i nie myliłam się. Na lunchu widziałam jak wchodzą ludzie z jakiegoś gangu i na pewno nie byli oni tutaj w przyjacielskich zamiarach więc pod stołem już trzymałam naładowaną broń, przygotowana na to może się zaraz stać. Nie zgadniecie do kogo szli. Jak zwykle do mnie. Więc, żeby nie skrzywdzić niewinnych ludzi wyszłam ze stołówki widząc jak podążają za mną. Kurwa nawet tutaj. Poczułam jak któryś z nich łapie mnie od tyłu więc bez namysłu przycisnęłam go do siebie i strzeliłam prosto w serce, a facet poleciał bezwładnie na podłogę. Z resztą postąpiłam dokładnie tak samo i na szczęście chwile przed tym zadzwonił dzwonek. Widziałam gdzieś niedaleko tego dupka jackob'a, który przyglądał się temu jakby wszystko wiedział. Więc to on ich na mnie nasłał. Bez zastanowienia ruszyłam do niego zaciskając pięści i przywaliłam mu najmocniej jak tylko umiałam, a on od razu się przewrócił, no co mam w końcu siłę.

- Co ty kombinujesz? Myślałeś, że jak naślesz na mnie ludzi to sobie z nimi nie poradzę? Właśnie spowodowałeś, że jesteś martwy i twoja rodzinka też. To twój ostatni dzień szmato.

- Myślisz, że się ciebie boję?

- A powinieneś.

Poczekałam aż wyjdzie ze szkoły po czym zaczęłam go śledzić. Tutaj kamer nie ma bo wszystkie to atrapy więc uśpiłam go i posadziłam na miejscu pasażera w jego własnym aucie. I ruszyłam na jeden z tutejszych klifów. Po chwili ocknął się.

- Było ze mną nie zadzierać.

- Kim ty do kurwy jesteś?

- Twoim największym koszmarem i zabójcą, którego nigdy nie znajdą.

Wszystko było gotowe, znów oszołomiłam chłopaka i posadziłam na miejsce kierowcy. Odpaliłam samochód i położyłam jego nogę na gazie i obserwowałam jak spada w przepaść. Po chwili jego auto wybuchło ale wiem, że nie spali zwłok na tyle by go nie rozpoznali wszystko miałam przygotowane. Z telefonu na kartę zadzwoniłam na policję i zgłosiłam wypadek jego. Kartę wyrzuciłam gdzieś w drodze powrotnej do domu. Dzisiaj był pracowity dzień. Podobało mi się to, o i to bardzo. Z uśmiechem na twarzy wróciłam do willi chłopaków.

Bad sisterWhere stories live. Discover now