Rozdział 6

1.1K 28 0
                                    


Z mojego cudownego snu, który był bardziej poryty niż moja głowa wybudził mnie ten szatański dźwięk zwany także budzikiem. Dalej nie rozumiem czemu jeszcze go nie wyrzuciłam przez te okno, w sumie to dobry pomysł. Wygramoliłam się z łóżka i złapałam za budzik, który już po chwili został rzucony na podjazd przed domem wydając przy tym głośny zgrzyt. Ups, jak bardzo mi go szkoda. Spojrzałam na godzinę na moim telefonie i ogarnęłam, że muszę się już szykować do szkoły, boże za jakie grzechy. No dobra może i wiem ale i tak czy aż tak mnie nienawidzisz. Zrozumiałam, jako iż zaraz zobaczę te zgraje dzikusów. Czego jeszcze mi do zmarnowania dnia potrzeba, no właśnie niczego już jest do dupy. Dobra koniec użalania się nad sobą.

Złapałam wcześniej przygotowane rzeczy i ruszyłam do toalety. Po wykonaniu codziennych czynności ubrałam się w czarną przylegającą bluzkę, ciemno zielone spodnie cargo i tego samego koloru ocieplacze na ręce. Do tego oczywiście srebrny łańcuch z krzyżem, kolczyk w pępku oraz czarne buty na platformie. Na koniec pomalowałam się tak jak zawsze i wzięłam swoją torbę, w której były już wszystkie potrzebne rzeczy. Na dodatek w kieszeń u spodni, których akurat w tym modelu jest dużo wrzuciłam noże, broń mam w torebce. Ostatni raz spojrzałam na siebie w lustrze i poprawiłam swoje włosy, no cóż lepiej nie będzie. Ruszyłam schodami w dół i zaraz po chwili byłam w kuchni robiąc sobie szybkiego wrapa, którego spakowałam na wynos. Chłopaki patrzeli na mnie cały czas i domagali się bym zrobiła też dla nich.

- Sami sobie zróbcie.

- No weź.

- Nie i spadam już do budy wy też powinniście.-  z tymi słowami narzuciłam na siebie skórzaną kurtkę i skierowałam się do mojego cuda.

Po około pięciu minutach i złamanych prawie wszystkich przepisach drogowych byłam już pod budynkiem zagłady. I pomyśleć, że kiedyś uwielbiałam chodzić do szkoły bo było to jedyne miejsce, w którym czułam się bezpiecznie. Bez brata, bez tych gamoni i bez rodziców. Głównie dlatego zamknęłam się w książkach, nie chciałam stykać się z rzeczywistością mimo to i tak do tego musiało dojść wiedziałam o tym ale wolałam mieć to gdzieś i zająć się nauką. Do dziś zostało mi to, że jak chcę odpocząć to włączam muzykę i czytam jakieś książki. No cóż nie wszystko się zmienia i nie zrobimy nic z tym, bo byłoby najzwyczajniej w świecie przeciwko sobie samemu.

Weszłam do budynku i skierowałam się do klasy na pierwszą lekcję, którą okazał się być angielski. Od zawsze lubiłam ten przedmiot, był dla mnie zrozumiały i łatwy do przyswojenia, nie to co taka chemia. Usiadłam w ostatniej ławce i się totalnie wyłączyłam jak i przez kolejne kilka lekcji. W końcu pora na lunch. gdy kierowałam się już do mojego stolika poczułam, że ktoś klapnął mnie w dupę. O nie tak się nie będziemy bawić. Odwróciłam się i zobaczyłam tam tego śmiecia z elity tej szkoły.

- A ty co sobie wyobrażasz, że wszystko ci wolno?

- Dokładnie tak.

Prychnęłam i uderzyłam do prawym sierpowym. Cóż teraz nie było mu do śmiechu.

- Pożałujesz tego mała dziwko.

- Nie to ty pożałujesz, jeśli zrobisz to jeszcze raz komukolwiek to policzymy się inaczej. Na twoim miejscu bym nie ryzykowała.

Zostawiłam go w osłupieniu i postanowiłam zjeść za szkołą. Usiadłam na murku i wyjęłam swojego wcześniej przygotowanego wrapa. Zaczęłam go jeść kiedy dosiadła się do mnie jakaś drobna brunetka ubrana w czarne materiałowe dzwony i biały golf z krótkim rękawkiem, na co narzuconą miała brązową bluzę, a do tego sporo złotej biżuterii.

- Hej, jestem Elizabeth.

-Hej, ja Maeve.

- Widziałam jak postawiłaś się i przywaliłaś Jackob'owi. Byłaś niezła.

- Dzięki, to nic takiego właściwie należało mu się.

- O tak to drań jakich mało.

- Szmatławiec.

Obie zaczęłyśmy się śmiać.

- Widzę, że nie tylko ja mam o nim takie zdanie.

- Oj nie tylko ty, jeszcze połowa dziewczyn w tej szkole bo druga połowa się do niego klei.

- O fuj jak można się kleić do takiego idioty.

- Dobre pytanie.

Wtedy zadzwonił dzwonek więc wymieniłyśmy się szybko numerami i mediami, żeby się później jakoś zgadać. Muszę przyznać Lizzy wydaję się fajna. Postanowiłam, że zerwę się z kolejnych lekcji. Nie chce mi się na nich siedzieć i tak większość wiem lub rozumiem więc po co mam się męczyć. Pojechałam do parku by się przejść, kocham pory, w których nie ma tam tylu osób bo można normalnie odetchnąć, a nie. Siedziałam z godzinkę na ławeczce aż postanowiłam, że się przejdę i tak też zrobiłam i byłoby super gdyby nie to, że ktoś próbował mnie zaatakować. Ale się nie dam, nie zrobię tego kolejny raz. Będę silna tak jak obiecywałam Cameronowi. 

Zacisnęłam palce w pięść i wycelowałam nią w nos. Chrupnął mi pod palcami, a typ zatoczył się i przewrócił. O to właśnie chodziło. Kiedy leżał kopnęłam go jeszcze kilka razy i zdjęłam maskę. Nie rozpoznałam gościa więc podwinęłam mu rękawy, też nic. Musiał to być przypadkowy gość, który chciał mnie wykorzystać. Bez zastanowienia od razu stamtąd zwiałam i pojechałam do domu. Wiedziałam, że za chwile mogą uderzyć wspomnienia z pierwszego wykorzystania mnie. A to co było najgorsze to to, że znałam tego chłopaka. Jak na znak wszystko wróciło i uderzyło ze zdwojoną siłą. 

Szłam po parku i oglądałam widoki zachodzącego słońca, oczywiście w domu też można było jednak tutaj było widać o wiele lepiej. Kiedy zaczęło robić się ciemniej postanowiłam, że już wrócę wtedy ktoś złapał mnie od tyłu i przyszpilił do muru, który był bokiem. Byłam tyłem do niego, na początku nie widziałam co się dzieje ale kiedy zatkał mi usta i ręce skierował do moich spodni już wiedziałam co się dzieje. Gwałt. Kiedy wręcz zerwał moje spodnie i majtki brutalnie we mnie wszedł. Miałam wtedy 14 lat.

Ta sytuacja powtórzyła się jeszcze dwa razy w okresie dwóch lat. Byłam słaba tak cholernie słaba. Ale teraz w końcu się udało tego uniknąć. Jednak dalej boli sam fakt tego. Te wspomnienia bolą tak bardzo, że nie jestem w stanie powstrzymać łez. Nie płakałam od ponad roku. Obiecałam sobie tego więcej nie robić, ale nie udało się jestem zbyt słaba. To mnie przerosło. Łzy leciały ciurkiem z moich oczy. Ja nie płakałam ja szlochałam. Kilka godzin już minęło, a ja dalej tak samo. To tak bardzo bolało, że nawet nie wiem kiedy zasnęłam kucając pod ścianą z głową w kolanach kołysając się.

...

Trochę mnie nie było ale spokojnie już jestem i zabieram się do pisania.

Bad sisterΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα