89. Wigilijny Stół

144 10 3
                                    

Szczęśliwego nowego roku koteczki <3 tak nazywam was koteczkami ;)


💚💙🌙🎨
Brunetka weszła tuż za Lloydem do kuchni i pierwsze co zobaczyła to Misako kończąca przygotowywać stół. Kobieta kiedy tylko zobaczyła dwójkę nastolatków od razu uśmiechnęła się i odezwała.

- Luna siadaj już ,a ty Lloyd idź po świeczki. Powinny być gdzieś w salonie. Przy okazji możesz zapalniczkę przynieś bo się przyda. - powiedziała Misako. Lloyd przytaknął na jej słowa po czym odsunął krzesło i spojrzał na Lunę.

- siadaj skarbie- powiedział zielonooki. Brunetka posłusznie usiadła po czym chłopak ją przysunął do stołu i pocałował w policzek. - zaraz wracam.- dodał po czym wyszedł z pomieszczenia by znaleźć świeczki. Luna tylko lekko się zarumieniła po czym zaczęła wpatrywać w stol ,który ma przed sobą. Misako dała na owy stół ostatnie rzeczy po czym usiadła obok Luny i spojrzała na nią z uśmiechem.

- cieszę się że Lloyd znalazł sobie w końcu jakąś ładną i miłą dziewczynę- powiedziała kobieta na co Luna tylko niepewnie spojrzała w jej stronę po czyn przytaknęła nie wiedząc co ma powiedzieć. Szczerze to się stresowała. W końcu nigdy nie brała udziału w wigilii. Głównie dlatego iż dziewczyna nie posiadała rodziny ,a jedyna wigilia jaką przeżyła to taką co organizowała z przyjaciółkami ,ale to było jednak jedzenie mandarynek i oglądanie filmów. W sumie to była pierwsza wigilia Luny w towarzystwie jakiejś rodziny.

- wiem że pewnie boisz się że mamy inne tradycje ,ale nie musisz się tym przejmować. Chętnie posłucham o twoich świątecznych tradycjach jak i o tym jak spędzałaś święta z rodzicami. - powiedziała Misako z miłym uśmiechem. Luna w tym momencie zaczęła czuć smutek ,ale jednak nie mogła być zła na Misako. W końcu kobieta nie wie że brunetka nie miała rodziny. Pewnie zakłada iż Luna miała normalne dzieciństwo.

- ja... przepraszam ,ale nie mam nic do powiedzenia w tym temacie- odpowiedziała zielonooka z nadzieją iż to małe przesłuchanie się skończy. Szarowłosa zaś się tylko zdziwiła i spytała z ciekawości.

- czemu? Luna wydajesz się być strasznie skrytą osobą. Dlaczego? Nie chcesz mówić o rodzinie ani o sobie o niczym. Jest jakiś powód?- spytała kobieta. Jak zawsze Misako i jej matczyny instynkt musiały zauważyć że coś jest nie tak i dopytywać Lunę o szczegóły.

- po prostu nie mam rodziny. Ani biologicznej ani adopcyjnej. Nigdy nie obchodziłam wigilii ani nic. Po prostu nie wiem jakie są tradycje. Co więcej nie umiem zachować się przy stole i wiele innych rzeczy. Nie nauczono mnie niczego takiego. Stresuje się że coś zrobie źle albo że przyniosę Lloydowi wstyd. Po prostu... czasem lepiej mi kiedy zatrzymuje te zmartwienia dla siebie i mam chwile samotności ze tak to ujmę- powiedziała dziewczyna będąc szczerą z matką swojego chłopaka. Misako zaś tylko westchnęła ciężko po czym przytuliła dziewczynę do siebie.

- jak bedziesz miała tego typu problemy to po prostu mów. Albo mi albo Lloydowi. Chętnie ci pomożemy i doradzimy jak trzeba będzie. Zwłaszcza Lloyd. On serio cie kocha i jest w ciebie zapatrzony. Zawsze ci pomoże i z tobą porozmawia- powiedziała szarowłosa. Luna westchnęła i przytaknęła. Uznała ze nie ma sensu tłumaczyć iż czasem są takie rzeczy o których ona woli milczeć i myśleć o nich będąc samej. To w pewnym sensie cząstka ludzkiej natury. Każdy człowiek słysząc tego typu rzeczy chce pokazać drugiej osobie ze zawsze może się wygadać. Zaś Lu czasem potrzebowała zwyczajnej samotności. Tak czy inaczej dziewczyna wyprostowała się i spojrzała na stół.

- nie trzeba zawołać pana Garmadona i pana Wu? - spytała zielonooka. Misako przytaknęła na jej słowa i wstała.

- racja. Oni zanim tu przyjdą to minie kolejne pół wieku. Zaraz wracam. Ide ich zawołać- powiedziała szarowłosa po czym zostawiła Lunę sama w kuchni. Brunetka wzięła wdech i spojrzała na to co jest na stole.

Misako się tak napracowała. I pomyśleć że ja i Lloyd tak mało pomogliśmy. Jakie z nas okropne dzieciaki.

Pomyślała Luna ,a jej tok myślenia przerwał całus w głowę. Dziewczyna spojrzała na swojego chłopaka ,który wrócił ze świeczkami i zapalniczką po czym uśmiechnęła się delikatnie.

- siadaj koło mnie proszę. Bede się pewniej czuła jak bede siedzieć obok ciebie - powiedziała zielonooka na co chłopak przytaknął i posłusznie usiadł.

- po wigilii idziemy do mnie do pokoju i odpakujesz swój prezent. I co ty na to by nagrac cie jak otwierasz ? Chce widzieć twoja reakcje i ogladac ją co roku - powiedział z uśmiechem Lloyd. W tym momencie Luna nie wiedziała czy lepiej wyskoczyć przez okno i uciec czy zemdleć i uderzyć głowa tak by wstać dopiero za tydzień.

- Lloyd kocham cie ,ale stracisz wszystkie palce u rąk i nóg jak mnie nagrasz lub zrobisz zdjecie. Nienawidzę tego. Może kiedyś się zgodzę na jakieś zdjecie ,ale nie teraz. Po za tym mówiłam byś nie robił mi prezentu. Nie stać mnie na nic drogiego o nie mam jak ci oddać- powiedziała brunetka na co Lloyd tylko parsknął i od razu się odezwał.

- Luna mam gdzieś czy ty masz mi jak oddać czy nie bo mi nie zależy na tym byś mi kupiła Nie wiadomo co. Dla mnie wystarczy ze jesteś i chce ci robić prezent byś była szczęśliwa. Co do mnie to serio mi nie trzeba nie wiadomo czego. Jestem mało wymagający w wychowaniu. Jak mi kupisz coś zielonego to bede szczęśliwy. Serio. Nie chce drogich rzeczy chce coś od serca Luna. Coś co rzeczywiście kupiłaś z myślą o mnie. ,A nawet nie kupiłaś tylko zrobiłaś... masz talent wiesz skarbie? Umiesz przepięknie rysować i robić różne rzeczy z tym związane. Użyj talentu by zrobić coś z myślą o mnie. To o wiele cenniejsze niż jakieś drogie telefony i słuchawki- powiedział chłopak z uśmiechem po czym przytulił swoją dziewczynę i pocałował delikatnie w czoło. Dziewczyna wtuliła się w niego po czym odetchnęła.

- okey. Ja ... zrobiłam ci prezent do 150 złotych. ,A ty ? Ile dałeś za mój? - spytała się brunetka. Lloyd zamilknął na chwile i zaczął się zastanawiać czy mówienie Lunie ze wydał trochę bardzo więcej pieniędzy ma sens? Pewnie by zaczęła histeryzować. Kobiety. Ciężko z nimi czasami.

( autorka będąca kobietą jadąca po sobie w tej chwili XD )

- Luna nie liczyłem ile wydałem na twoje rzeczy. I raczej nie bede liczyć. Kiedyś wydam na ciebie kilka tysięcy obiecuje. Chce ci kupić coś wyjątkowego ,ale to w niedalekiej przyslzosci... na twoje urodziny- powiedział blondyn. Luna spojrzała na niego po czym odwróciła wzrok niezadowolona.

- nie chce tak drogiego prezentu. - powiedziała wiedząc iż nie da rady oddać mu prezentu z równą sumą pieniężna.

- Luna jak chcesz ze mną być to musisz wiedzieć ze bedziesz dostawać prezenty czasem droższe czasem tańsze w zależności od tego o chcesz dostać. Jeśli zapragniesz nowego iphona to dostaniesz. Jeśli zechcesz dostać długopis to dostaniesz. Jak będziesz chciała samochód to ci kupie. Nie ważne jaka cena. Dostaniesz ode mnie wszystko czego ci trzeba. Chce cue rozpieszczać- powiedział zielonooki na co brunetka spojrzała na niego i odpowiedziała.

- i potem zrobisz ze mnie suke co myśli kasą- powiedziała brunetka ja co Lloyd od razu zaprotestował.

- jesteś zbyt wspaniałomyślna osobą by się stać kimś kto myśli kasą. Po za tym wiem jakie miałaś dzieciństwo i czas abyś zaczęła dostawać to na co masz ochotę. Rodzice cie nie rozpieszczali ani nic nie dawali wiec jaki dam. I proszę nie kłóć się już ze mną o to czy masz mi jak oddać czy nie. Po prostu przyjmij prezent nie ważne ile kosztował- poprosił Lloyd na co Luna tylko westchnęła i przytaknęła. Ich rozmowa pewnie trwała by dłużej gdyby nie fakt iż do kuchni weszła reszta rodziny Lloyda. W tym momencie rozpoczęła się wigilia. Kolacja przy której każdy był ważny.

<3

Lego Ninjago:  dark and light [ ZAKOŃCZONE] part 1 Onde histórias criam vida. Descubra agora