36. Nie o wszystkim chciałbym zapomnieć.

89 14 28
                                    

Lea

Nie sądziłam, że tęsknota za kimś mogła aż tak bardzo niszczyć od środka. Ale kilka następnych dni właśnie mi to uświadomiło.

Ani razu nie widziałam Sharrona. Justin, który odwiedził dwa razy siłownię, nawet o nim nie wspomniał, chociaż wydawało mi się, że ze mną rozmawiał normalnie, choć dało się wyczuć inny rodzaj atmosfery między nami.

Nie dostałam od Rhodesa żadnej wiadomości, ani nie próbował się ze mną skontaktować, co oczywiście mnie nie dziwiło. Ale za to cholernie martwiło.

Jeszcze wtedy, gdy przyszedł do szpitala, mogłam łudzić się, że bez niego jakoś dam sobie radę, choć to "jakoś" było bardzo trudno sobie wyobrazić. Szybko zrozumiałam, że nie było na to szans. Nie potrafiłam zapomnieć. Nie mogłam się przyzwyczaić do codzienności bez niego. I nie mogłam znieść myśli, że Nico miałby się nie wybudzić.

Zdecydowanie za dużo się o tym naczytałam przez parę ostatnich nocy.

- Hej.

Z rozmyślania wyrwał mnie głos Carli, która właśnie weszła na siłownię.
Było kilkanaście minut po czternastej. To był trzeci dzień z rzędu, kiedy przychodziła tutaj zaraz po pracy.

Nadeszła środa. Mijał kolejny dzień, kiedy jeszcze żyłam złudną nadzieją, że może tym razem Sharron wpadnie na siłownię. Jednak obawa, że postanowił zmienić miejsce do ćwiczeń, sprawiała, że czułam się tylko gorzej.

- Hej - odpowiedziałam, ciesząc się, że w końcu moje złe myśli ustaną.

Miałam już iść dość. Żyłam nimi od momentu, kiedy Sharron mnie złapał. To była kolejna okazja, aby od nich na chwilę odpocząć.

Carla patrzyła na mnie o dwie sekundy za długo, przez co miałam wrażenie, że zaraz poruszy nieprzyjemny dla mnie temat. Ale jednak się pomyliłam.

- Byłam wczoraj na randce z Justinem - wypaliła na jednym wydechu.

Tak, że ledwo ją zrozumiałam. Ale chwilę później wszystko do mnie dotarło.

- Co? - zaśmiałam się.

Tego akurat się nie spodziewałam. Nie pamiętałam, kiedy ostatnio moja przyjaciółka była na randce. I nie chodziło tutaj o to, że nie wychodziła nigdzie z chłopakami. Ważne było to, kiedy ona tak określała te spotkania, a nie oni.

- Spotkaliśmy się wieczorem w restauracji, a potem wyszliśmy na plażę, a na koniec byliśmy u niego.

- I? - starałam się ją pociągnąć za język.

- I po trzech godzinach stwierdziliśmy, że oboje nie nadajemy się do związku, a przynajmniej nie ze sobą.

Zmarszczyłam brwi, nic z tego nie rozumiejąc.

- Lubimy się ze sobą droczyć i coś nas do siebie ciągnie, ale wiesz...to się nie uda.

Starałam się wybadać, jak ona się z tym czuła. Czy to na pewno od niej też wyszły te słowa, czy tylko po prostu chciała tak zabrzmieć, jakby tak było.

- Wydawało mi się, że dobrze się ze sobą czuliście - stwierdziłam.

Cały czas widziałam u niej uśmiech na twarzy, co mnie cieszyło, ale jednocześnie zastanawiało.

- Dobrze się czujemy, kiedy razem się bawimy - oznajmiła, odwracając ode mnie wzrok, a mnie nagle olśniło.

- Carla, czy wy...

- Na swoją obronę powiem, że wypiłam dwa drinki. Bardzo mocne drinki.

A jednak.

- Czyli podsumowując... stwierdziliście, że nie nadajecie się do związków, ale od teraz będziecie się spotykać w innym celu niż bliższe zapoznawanie się? Chodzi jedynie o zabawę?

Artystka z BrightonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz