30. To Justin się uparł.

76 14 17
                                    

Lea

Po pracy pojechałam do Nica.

Miałam wielką ochotę powiedzieć mu, co się wczoraj wydarzyło, ale najpierw musiałam sprawdzić, jak się czuł, bo to było w tamtej chwili najważniejsze.

Gdy jemu się pogarszało, moje problemy nagle znikały. Całkowicie o nich zapominałam.

Na szczęście upewniłam się, że wraca do formy, choć dalej nie dowiedziałam się, co było przyczyną spadku jego zdrowia. Zdawałam sobie sprawę, że lekarze nie mogli mi mówić o wszystkich, o każdym najmniejszym kroku, jaki dotyczył chłopca, bo nie byłam członkiem jego rodziny, ale czułam, że coś nie grało. Miałam wrażenie, że znaleźli coś, z czym musieli się zmierzyć.

Ale najwidoczniej nawet Nico o tym nie wiedział, bo gadał ze mną, jakby ostatnio nic znaczącego się nie stało.

- Chciałaś coś powiedzieć - przypomniał mi w pewnym momencie.

- To może poczekać - uśmiechnęłam się lekko.

- Daj spokój. Dzisiaj nawet się nie zająknęłaś o tym, co u ciebie. A chciałbym się dowiedzieć - posłał mi uśmiech.

- Miałam niezłą wpadkę - oznajmiłam tak nagle po chwilowym zastanowieniu, że Nico otworzył szerzej oczy.

Od razu domyślił się, z czym było to związane. Więc mu opowiedziałam o tym, co się stało.

Zmartwiło go to i byłam za to na siebie zła, bo i tak miał już dość swoich problemów.

- Gdybym był policjantem, zacząłbym myśleć, że to nie przypadek - stwierdził po chwilowej ciszy. - A przecież Sharron nie jest głupi. Musisz teraz bardzo uważać, Lea. Nie możesz zniknąć. Potrzebuję cię.

Wiedziałam, do czego dążył.

Znajdował się teraz jeszcze w kiepskim stanie, a przecież złożyliśmy sobie obietnicę, że nie podda się, dopóki nie zostanę złapana.

To, że mógł do mnie w każdej chwili zadzwonić czy napisać, bardzo podnosiło go na duchu, a w chwili, gdybym trafiła na komisariat, mogłoby się to trochę zmienić.

Kiedyś patrzyłam, co by mi groziło za to, gdybym musiała zmierzyć się z konsekwencjami. Wolałam tego uniknąć.

W jego oczach zalśniły łzy, więc od razu go przytuliłam.

- Nie zniknę, Nico. Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz - szepnęłam.

Zaśmiał się, choć słyszałam, że chciało mu się płakać.

Postanowiłam, że nie będę już dłużej siedzieć w szpitalu, bo widziałam, że był zmęczony. Więc wyszłam.

W drodze do samochodu dostałam niespodziewaną wiadomość od kuriera, który ostatnio przywoził mi paczki.

Hej, ostatnio nic nie zamawiałaś, a więc pomyślałem, że może...mógłbym wpaść bez żadnego pretekstu?

Zdziwiło mnie to, że w sumie miałam ochotę się z nim zobaczyć.

Zawsze czułam się dobrze w jego towarzystwie, czasami żartowaliśmy, ale nigdy nasze spotkania nie trwały dłużej niż pięć minut, ponieważ on był w pracy.

W zasadzie to zastanawiałam się, czy kiedyś odważy się napisać do mnie bez nawiązania do moich zamówień.

I chociaż wybrał zły moment, to stwierdziłam, że mogę się na to zgodzić.

W końcu rozmowa nie była niczym złym, a potrzebowałam jakiegoś towarzystwa. Carla była w pracy, więc padło na niego.

Chociaż, czy warto było robić mu nadzieję, że naprawdę byłam zainteresowana?

Artystka z BrightonWhere stories live. Discover now