7. Umiesz tańczyć.

99 16 11
                                    

Lea

Minutę przed godziną dziewiętnastą siedziałam już na schodkach przy wejściu do mojego domu i czekałam na to, aż Sharron po mnie przyjedzie.

Dał mi znać, że ostatnio widziałam jego samochód, więc gdy ktoś przejeżdżał przez ulicę, to szukałam tej konkretnej marki.

- U nas w domu jest chyba straszny przeciąg, mamo, co? - odezwałam się, unosząc trochę głos.

Kąciki moich ust uniosły się lekko do góry. Już dwa razy dostrzegłam, jak firanki delikatnie przesuwały się w oknie w kuchni po mojej lewej.

Dawno żaden chłopak po mnie nie przyjechał, a jeśli chodziło o moją mamę, to od zawsze interesowała się tym, z kim się spotykałam. To właśnie po niej byłam taka ciekawska. Jednak na szczęście nie zmierzało to w złą stronę.

Poza zwykłym zainteresowaniem moimi kolegami i dopytywaniem, kim oni są, nie robiła nic więcej. Po prostu martwiła się o mnie ze względu na to, że Carla miała jedną niemiłą przygodę z pewnym dupkiem. Dlatego od tamtej pory nigdy nie chodziła na imprezy sama.

- A żebyś wiedziała - odparła.

Nie musiałam jej widzieć, aby wiedzieć, że w tej chwili również się uśmiechnęła.

Równo o dziewiętnastej podjechało pod mój dom czarne volvo. Mój uśmiech lekko się powiększył, po czym szybko skarciłam się za to w myślach.

Wstałam, spoglądając ostatni raz na moje jasne ubrania, które miałam na sobie również rano i kiedy upewniłam się, że nigdzie się nie ubrudziłam, skierowałam się do bramki. Poprawiłam czarną torebkę na moim ramieniu, a wychodząc już poza teren mojego podwórka, zerknęłam jeszcze ostatni raz na okno w kuchni, w którym firanki kolejny raz się poruszyły. Miałam ochotę parsknąć śmiechem.

Po chwili spojrzałam na miejsce za kierownicą, gdzie siedział Sharron. Patrzył na mnie z uśmiechem na ustach, zapraszając gestem dłoni, abym wsiadła do auta, co od razu uczyniłam. Jeszcze zanim wygodniej się usadowiłam,
zwróciłam uwagę na to, w co był ubrany. Miał na sobie czarne joggery i niebieską koszulkę.

- Hej - przywitał się ze mną.

- Hej - odpowiedziałam, spoglądając na niego ponownie.

- A więc jaki mamy plan? - zapytał, na co delikatnie zmarszczyłam brwi.

- Plan?

- Nie chcę, aby ten wieczór skończył się tylko na kolacji. Mam ochotę
pospacerować po plaży lub cokolwiek innego, co i ty będziesz chciała robić - oznajmił zadowolony, wyjeżdżając na ulicę.

- Więc po kolacji możemy pójść na mały spacer. Mam nadzieję, że nie jesteś tym typem, który miałby coś przeciwko temu, aby po drodze wskoczyć do wody w ubraniach - odwróciłam wzrok, skupiając się na widoku w przedniej szybie.

Na mojej twarzy pojawił się cwany uśmiech. Bo nawet, gdyby jednak był kimś takim, to właśnie sprowokowałam go do tego, aby się przełamał.

- Jestem typ typem, który zrobiłby to jako pierwszy, jeszcze zanim ktoś by to zaproponował.

- A więc mamy już plan na ten wieczór - podsumowałam.

- Bardzo mi się podoba ten plan - dodał, również skupiając się już całkowicie na drodze.

A jego usta ułożyły się w taki uśmiech, przez który moje serce zabiło mocniej.

Po pewnym czasie dojechaliśmy na miejsce. Nie mogliśmy stanąć przy samym lokalu, bo tam parking już był zajęty. I to nie tylko przez gości w restauracji, ale też zwyczajnych turystów, którzy chcieli znaleźć się jak najbliżej plaży. Zaparkowaliśmy trochę dalej, a potem skierowaliśmy się do lokalu.

Artystka z BrightonWhere stories live. Discover now