/1/

165 8 11
                                    

-Pani Poison do tablicy- powiedziała pani od matmy siadając za biurkiem

Wstałam z ławki i zaczęłam kierować się w stronę tablicy ledwo co się nie potykając przez wystające nogi innych uczniów ,którzy tylko chcą żebym się wywaliła. Gdy już przeszłam przez wszystkie przeszkody stanęłam obok tablicy wpatrując się na rudowłosą panią po czterdziestce. Jej twarz wykazywała już chęć wyjścia z tego przedszkola. Nie tylko pani tego pragnie.

-Rozwiąż to równanie- zaczęła dyktować trzy równania

Zaczęłam je rozwiązywać. Nie były one dla mnie trudne choć dla reszty pewnie tak.

-Pięknie jak zawsze. Piątka- powiedziała wpisując ocenę do dziennika.

Zaczęłam kierować się z powrotem do ławki. Gdy już myślałam ,że już się nie wywalę to stało się na odwrót. Po chwili już słyszałam śmiechy całej klasy. Odwróciłam się w stronę pani mając nadzieje ,że zareaguje na to zachowanie. Ona tylko na to westchnęła i zaczęła mówić temat lekcji. 

Wstałam z podłogi i usiadłam na swoim miejscu. Przez resztę lekcji robiłam zadania i obrywałam jakimiś samolocikami i kulkami z papieru. Nie muszę widzieć żeby wiedzieć co tam jest  napisane. 

Po jakimś czasie usłyszałam upragniony głos. Dzwonek który oznaczał koniec tego wszystkiego lub dalszą udrękę. Niestety mnie czekała dalsza udręka. Plus jest taki ,że to ostatnia lekcja i nawet ,którą lubię. 

Zaczęłam kierować się w stronę sali chemicznej unikając łazienek lub jakiś pomieszczeń do ,których mogę być wciągnięta. Tak jak myślałam. Ktoś z klasy próbował mnie wciągnąć ale zrobiłam unik. Nie spodziewanie zaczęli mnie gonić. Szlak. 

Zaczęłam omijać każdą osobę jaką widziałam a tamci zaczęli każdego tarasować. Naprawdę nie mają niczego innego do roboty? Znowu może być wpierdziel. 

Szybko skręciłam w prawo na co dwoje z nich się wywaliło na płytki. Zaczął mnie jeden gonić ten najgorszy. Brajan. Piłkarz, koszykarz i tak dalej wymieniać. Jest ode mnie o wiele szybszy i silniejszy ale to ja tu jest ta mądrzejsza. Wzięłam głęboki wdech i szybko skręciłam w lewo szybko hamując. Chłopak nie zdążył zahamować przez dopiero co umytą podłogę przez woźne i walną mocno w ścianę. Zaczął robić kroki do tyłu trzymając się za głowę po chwili się wywalając na podłogę.

Zaczął gromadzić się tłum więc szybko poszłam w kierunku klasy. Po chwili można było usłyszeć dzwonek na lekcje. Spokojnie weszła do sali wyjmując książki na stuł. Osoby zaczęły coś szeptać przy czym patrząc na mnie. Po chwili do klasy wszedł pan po sześćdziesiątce i zaczął lekcji.

Lekcja była o truciznach. Jak powstają, jakie są skutki gdy człowiek ją spożyje i w jakim stanie skupienie występują. Lubiłam te lekcje z tym panem bo on jako jedyny bronił mnie i karał surowo za gadanie czy jakieś głupoty. Miałam święty spokój na tych lekcjach. 

Po lekcji ,która minęła szybko zaczęłam powoli się pakować tylko po to aby pozadawać kilka pytań panu na temat dzisiejszej lekcji. Przez co nikt mnie nie zaczepiał gdy wychodziłam ze szkoły rozmawiając z nim. Bus podjechał po uczniów dzięki temu byłam już bezpieczna. Pożegnałam się kulturalnie z panem i zaczęłam kierować się w stronę mojego domu ponieważ nie miałam ochoty jechać busem. Rodziców raczej jeszcze nie będzie w domu więc mam wolny dom na kilka godzin. Po chwili poczułam wibrujący telefon w kieszeni spodni. Wyjęłam go i przyłożyłam do uch.

-Halo- powiedział do słuchawki

-Ugotuj obiad bo za niedługo będziemy a jesteśmy głodni wraz z tatą- powiedział stanowczo 

-Dobra- po chwili się ona rozłączyła

Włożyłam z powrotem telefon do kieszeni i zaczęłam dalej kierować się w stronę domu. Po chwili jeszcze stąpiłam do sklepu by kupić składniki na obiad. Wzięłam potrzebne rzeczy i skierowałam się do kasy. Za ladą jak zawsze siedziała siwo włosa staruszka.

-Dzień dobry- powiedziałam kładąc zakupy na stole

-Dzień dobry Samiro. Prosto ze szkoły?- spytała się mnie kasując rzeczy

-Tak. Muszę zrobić obiad- powiedziałam pakując zakupy do plecaka

-To bardzo miłe jak pomagasz swoim rodzicom. Mało osób w twoim wieku robi takie rzeczy- powiedziała kasując ostatni produkt

Uśmiechnęłam się na to i dałam wyznaczoną liczbę pieniędzy. Pożegnałam się i wyszłam ze sklepu. Gdy tylko wyszłam od razu mój uśmiech znikną. Miłe że pomagam. To mój obowiązek za ,który nawet nie dziękują.

Po 5 minutach byłam już w domu. Zaczęłam kroić warzywa przy czym rozmyślając kiedy znowu zobaczę moją.....przyjaciółkę? Chyba tak mogę ją nazwać. Kaja. Jedyna osoba ,która daje mi chęć do życia. 

Reszta dnia minęła tak jak zawsze.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------

A więc nowa książka. 

Fabuła tej książki jest połączona z moją inną książką "Połączeni krwią" na ,którą zapraszam :) Nie musicie czytać jej żeby potem zabrać się za tą. Możecie tą czytać i tak później będzie wszystko powiedziane ale miło by było gdybyście tam wbili ;D

Życzę miłej nocy lub miłego dnia :)

Lady Poison (Dr.Smiley x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz