Wpis 10

51 1 0
                                    

13.09.2018

Witaj Mantykoro, dziś miałem dość dobry dzień i w końcu różniący się od pozostałych. Mam nadzieję, że cieszysz się razem ze mną.
Także, już ci opowiadam co się dziś działo.

Zasnąłem bez cięć, ale rano już musiałem, ponieważ w przeciwnym razie nie dałbym rady w ogóle wyjść z domu. Zawszę to trochę ograniczyłem te cięcia i może trochę mi się zagoją wcześniejsze cięcia?
Moje ciało jest w większej części pokryte bliznami.. trochę się tego wstydzę, ale cóż sam sobie to zrobiłem.

Później w szkole okazało się, że ci dwaj co mnie chcieli zabić zostali wyrzuceni ze szkoły. Skąd wiem? To proste.
Podsłuchem jak inni o tym mówili, a u mnie w szkole takie wieści szybko się rozchodzą.
   Nikt nie wie dokładnie czemu ich wyrzucili, ale każdy podejrzewa, że ktoś z osób dręczonych przez nich w końcu się poskarżył.. na szczęście nikt nie wie, że to ja, ponieważ zaczęłyby plotki, czyli coś czego nie chciałbym nigdy więcej doświadczyć. Lecz wracając, tak całkiem miło zacząłem dzień.. choć myślę trochę o tym czy ich groźby są prawdziwe. Znaczy się, czy zamierzają ją wypełnić.. boję się trochę, że faktycznie coś mi zrobią.
   Ale w szkole trochę mniej o tym myślałem, ponieważ dziś miałem cały dzień zawalony kartkówkami.. czemu nauczyciele muszą cały czas zasypywać nas kartkówkami?
Ja rozumiem, że muszą mieć daną ilość ocen, ale czasem ocen mamy, aż za nadto. Czasu na naukę tego wszystkiego też nie mamy zbyt wiele, a nie wspominając już o jakimś życiu pozaszkolnym... Tak czy siak jestem z siebie dumny, że mam dość dobre oceny, a tak naprawdę dużo się za specjalnie nie uczę.

Pozwól, że pominę już to co działo się w szkole, bo nic nowego się nie wydarzyło.
Po szkole od razu poszedłem jak zawszę do parku i usiadłem na drzewie czekając na Maddy. W tym czasie pouczyłem się historii i dostałem chyba sto wiadomości, że Maddy za niedługo kończy lekcję, potem że czeka na autobus i tak aż była w parku oraz wdrapała się na gałąź do mnie

- Siema! - krzyknęła siadając naprzeciw mnie na gałęzi
- Hej - odpowiedziałem podnosząc głowę znad książki
- Co ty czytasz? - spojrzała na mój podręcznik od historii i się skrzywiła lekko - Historia?
- Niedługo mam sprawdzian
- Współczuję, nienawidzę historii
- Czasem jest ciekawa
- Niby taa - odparła znudzonym głosem - A co tam u ciebie dziś?
- To co zawszę..
- Czemu ty nie pójdziesz z tym do dyra? Rozumiem, że możesz się bać postawić..
- Maddy.. nie będę miał życia w szkole
- A teraz masz? - spojrzała na mnie spojrzeniem mówiącym ,,Sam dobrze wiesz, że nie"
- No nie.. ale przeze mnie już dwóch wyleciało i jak oni zaczną się mścić?
- Mówisz o tych co mi wczoraj mówiłeś? - przytaknąłem, a ona westchnęła - Myślisz, że oni naprawdę zamierzają coś ci zrobić?
- Nie wiem.. trochę się tego obawiam..
- Miejmy nadzieję, że nie.. co powiesz na to żebyśmy poszli gdzieś?
- Co masz na myśli? - spytałem niepewnie
- Jestem w cholerę głodna!
- Oh.. to chcesz iść gdzieś zjeść?
- No! Niedaleko otworzyli nowe żarcie
- No.. nie mam pieniędzy - powiedziałem niepewnie
- Wyluzuj! Zapłacę, a ty mi oddasz, w porządku?
- Nie wiem..
- Ale ja wiem! Jesteś niezdecydowany
- Nie lubię jak ktoś za mnie płaci.. nie ważne, a będzie tam dużo ludzi? - zapytałem z nadzieją, że nie
- Nie powinno, ale są tam dwa piętra! Podobno mają dobrego kebaba i pizzę zajebiastą
- No dobrze..
- Jeśli będzie dużo ludzi weźmiemy sobię na wynos mój aspołeczny koleżko
- Świetnie - zaśmiałem się pod nosem
- To idziemy, bo kiszki to mi już marsza grają!

Poszliśmy do tej knajpy, o której mówiła Maddy. Jest to w sumie taka restauracja pod tytułem ,,mamy wszystko co tylko się da" od fast foodów po nawet jakieś owoce morza.
Zamówiliśmy sobię małą serową pizzę i po małym ostrym kebabie. Na szczęście udało udało mi się znaleźć za etui mojego telefonu pięć dych.. w sumie nie wiem co one tam robiły, ale ważne, że starczyło na jedzenie i Maddy nie musiała mi nic stawiać.
Lokal przyjacielu zrobił na mnie naprawdę dobre wrażenie.. taki właśnie dla introwertyków. Wokół stolików stały wysokie drewniane łuki ze skórzanymi obiciami, które robiły za siedzenia i dzięki temu czułem się komfortowo, ponieważ nie widziałem innych klientów.

Pogadaliśmy trochę i zjedliśmy naprawdę dobre jedzenie. Naprawdę cieszę się, że w końcu mam kogoś z kim mogę pogadać i chce mi pomóc.. nadal trochę jednak trzymam jakiś dystans do niej, w końcu nie mogę być pewny, że ktoś kogo znam zaledwie dwa dni ma do mnie całkowicie szczere zamiary.
Chciałbym naprawdę żeby okazało się, że Maddy będzie moją prawdziwą przyjaciółką.. naprawdę przyjemnie byłoby w końcu mieć kogoś takiego.

Po jedzeniu poszliśmy na przystanek, z którego Maddy miała wrócić autobusem do domu. Przez cały czas rozmawialiśmy o jakiś głupotach, a dokładniej Maddy mówiła kiedy jak słuchałem. Taki układ mi się podoba, ponieważ nie muszę dużo mówić tak jak lubię, a Madison może gadać ile wlezie, tak jak ona lubi.
Kiedy Maddy wsiadła w autobus ja wróciłem do domu, w którym byłem dopiero po dziewiętnastej, a ja praktycznie nigdy nie wracam tak późno.. późno jak na mnie. Nawet od pani Kayi wracam wcześniej, ale nie żałuję, a nawet jestem szczęśliwy, że spędziłem tak miło dzień.

Teraz siedzę na łóżku i pisząc tą notatkę co chwilę odpisuje na wiadomość od Maddy. Choć jest już dwudziesta druga to oboje chyba nie zamierzamy pójść jeszcze spać.
Jednak odwołuje poprzednie zdanie.. Maddy właśnie poszła spać, ale ja się nie wybieram. Niestety nie dam rady bez żyletki zasnąć, ale jeszcze nie mam ochoty się kłaść.

Chciałem ci Mantykoro jeszcze coś powiedzieć. Mam ochotę zaryzykować i naprawdę zaufać Maddy, wiem że wcześniej napisałem coś innego, ale teraz tak myślę, że może to jest osoba, która mnie nie wykorzysta lub nie zostawi? Wiem, że to jest naiwne, ale pisząc i rozmawiając z nią naprawdę zaczynam dostrzegać trochę więcej pozytywów w moim życiu.. a gdyby tak udało mi się wyjść z depresji? Może teraz mam jakieś nieosiągalne marzenia, ale nikt nie zabroni mi marzyć prawda?
W końcu zaczyna mi się powoli układać w życiu.. nareszcie widzę jakieś światełko w tunelu! Oby nie było to światło świeczki, która jak szybko zabłysła, tak szybko zgaśnie..
  
Mam nadzieję, że trzymasz za mnie kciuki.. chcę naprawdę jakoś z tego wyjść. Choć po tylu latach to może być to kurwa niemożliwe, ponieważ skoro leki i inne nie działają.. a propo leków!
Jutro idę z tatą do psychiatry. Nie wspominałem chyba, że raz na trzy miesiące chodzę do pana Henry'ego, który wypisuje mi receptę na leki, które muszę brać.
Nie zawszę je biorę, ponieważ przestały mi pomagać.. może za słabe są już?

Jak na początku trochę poprawiały mi nastrój i w ogóle, tak później przestało to dawać jakiekolwiek efekty, więc brałem je w kratkę i te co nie wziąłem to spuszczałem w kiblu żeby rodzice nie zauważyli. Nie jestem z tego dumny, ale nie lubię się faszerować lekami kiedy na mnie nie działają.. zobaczymy jutro co ustalę z panem Henrym.

Opowiem ci może trochę o nim, skoro wcześniej tego nie zrobiłem.. ja to jednak czasem mam pamięć złotej rybki.
Pan Henry jest mężczyzną w średnim wieku.. nie wiem ile ma lat, ale na oko to tak może trzydzieści pięć? Tak wygląda, ale nie jest to najważniejsze. Ogólnie jest to człowiek dość otwarty i to nie jest sztuczne, możesz mi wierzyć lub nie, ale potrafię wyczuć kiedy ktoś sztucznie jest miły.. dlatego też z Maddy jestem w szoku, że jest dla mnie taka miła i w ogóle, ponieważ nie czuję żeby to było fałszywe
Ugh! Znowu odbiegam od tematu.. także Henry jest naprawdę moim zdaniem godny zaufania i przy każdym naszym spotkaniu miło mi się z nim rozmawia, ponieważ daje mi pożyteczne rady. Kiedyś też był dręczony przez innych, ale to ze względu na kolor skóry.

Henry jest ciemnoskóry przez co nie miał łatwo i czasem nadal nie ma, co jest przykre.. ludzie są tacy nietolerancyjni względem dosłownie wszystkiego innego niż to co znają i jest dla nich ,,normalne".
Inny kolor skóry to już od razu dyskryminacja, bo ma inny kolor skóry i nie wiem od razu jest gorszy.. tak samo jak ktoś jest homoseksualny to już w ogóle tragedia, masakra i trzeba zabić.  Nie powinno tak być, bo w końcu wszyscy jesteśmy ludźmi i nie różnimy się w środku od siebie.. nie lubię ludzi nietolerancyjnych, szanuję oczywiście każdą opinię, ale nie muszę też się z każdą zgadzać. Lecz nie robię wokół tego takiego halo jak niektórzy robią na przykład w internecie.

Znów odpłynąłem od tematu, także wracając. Henry to w skrócie już po prostu miły gość i go bardzo lubię, panią Kaye też lubię oczywiście.
A więc jutro będzie dość nudny wpis, bo raczej nic ciekawego się nie wydarzy zwłaszcza, że idę tam na godzinę jedenastą. Tata ma mnie zawieźć, ponieważ ma akurat wolne, ale dawno nie spędzałem z tatą czasu.. więc może jednak nie będzie tak nudno?
Dowiemy się jutro, a teraz muszę kłaść się spać, ale przed tym oczywiście moja stara dobra przyjaciółka..

Dobranoc przyjacielu

Notatnik samobójcy [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now