Wpis 8

64 0 0
                                    


11.09.2018

Mantykoro, przetrwałem!
Piszę to rano zaraz po przebudzeniu i jestem z siebie dumny, ale teraz muszę się zbierać.
Do później przyjacielu!!

Taaa.. już jestem i opowiadam co się dziś działo, a działo się sporo. Zacznijmy od początku.

Rano jak ci już mówiłem udało mi się usnąć bez cięć, ale była to tak trudna noc.. pół niej nie spałem, ale cóż jakoś przetrwałem. Niestety i tak po przebudzeniu musiałem zrobić chociaż jedno cięcie.. zrobiłem malutkie cięcie na udzie i to w miarę wystarczyło
Taaa.. na dziesięć sekund

Eh.. musiałem zrobić obok większe i dopiero mogłem wyjść z łazienki w miarę usatysfakcjonowany. Wiadomo przyznałem się William'owi, ale mimo to był ze mnie dumny.. jakoś mnie to naprawdę podnosi na duchu

Tak więc udało mi się przetrwać noc bez cięć, ale cóż długo bez tego nie potrafię funkcjonować.
William zawiózł mnie oczywiście do szkoły. Nie miałem zbytnio ochoty tam być, ale nie jest to pierwszy raz ani jakaś nowość.

Dzień w szkole był taki jak zawszę, ale tym razem prawię straciłem życie.. w sumie  to było coś nowego.
   Już ci przyjacielu opowiadam.

Wyjątkowo pierwsi dziś znaleźli mnie moi nazwijmy ich głównymi prześladowcami.. pośmiali się, kilka razy kopneli w brzuch i poszli, ale to nie wtedy byłem bliski utraty życia.
Na długiej przerwie starałem się ukrywać przed drugimi prześladowcami i udawało mi się to do połowy przerwy.. niestety znaleźli mnie.

Nie miałem dziś pieniędzy i ku mojemu zdziwieniu zostałem zaciągnięty do łazienki oraz jeden z chłopaków zaczął mnie dusić. Pierwszy raz ktoś mnie dusił.. ale niepokojąco podobało mi się to uczucie, ale jednocześnie przerażało..

Wiesz jakie to jest uczucie?
Niby chcesz się uwolnić, ale to przez kilka chwil się szarpiesz i próbujesz uwolnić, ale potem zaczynasz odczuwasz wręcz przerażający spokój wraz, z którym zaczynasz powoli odpływać.. tak jakbyś zaraz miał usnąć tyle, że więcej się z tego snu nie obudzić.

Niestety przeszkodził nam woźny... A szkoda. Może w końcu bym zdechł.
Moi prześladowcy uciekli, ale niestety woźny się mną zainteresował.. chociaż nie wiem czy tak niestety.. mniejsza o to.
    Nie chciałem żeby się tym interesował, a w najgorszym przypadku poszedł do dyrektora. Lecz mężczyzna nie odpuszczał.. kiedy zapewniłem go, że wszystko w porządku i będę żył zaczął się dalej mnie wypytywać.

- To był pierwszy raz kiedy ci coś takiego zrobili? - dopytywał cały czas, a ja tylko milczałem trzymając się za gardło - Chciałbym ci pomóc.. jak masz na imię? Ja jestem Hans, nie musisz mi mówić na per pan - uśmiechnął się, ale doskonale wiedziałem, że ten uśmiech był wymuszony. Nie wiedząc czemu mężczyzna wydawał się być bardzo przejęty tym co się wydarzyło.

Opiszę ci krótko tego mężczyznę.
   Na oko ma może pięćdziesiąt lat, wydaję się być dość ciepłą osobą i nie tak fałszywą jak większość osób w tej szkole. W sumie można go porównać do takiego miłego dziadka, który zawszę chce cię wysłuchać.. nie wiem czy to jest odpowiednie porównanie, ale to jest właśnie to co czuję.. taa.
Teraz mogę kontynuować dialog.

- Michael.. - odpowiadam i kaszle dwa razy. W tamtym momencie dalej czułem dłoń chłopaka na swojej szyi
- Chcesz pójść do pielęgniarki? - spytał patrząc na mnie z troską
- Nie... - odpowiadam i po chwili namysłu mówię - Mogły pan nikomu o tym nic nie mówić?
- Mów mi po imieniu - kiwam głową - Zadajesz sobię sprawę, że powinieneś powiedzieć o tym dyrektorowi? - pyta i wzdycha - Nie jesteś ich pierwszą ofiarą, ale każdy się ich boi..
- Nie chcę żeby ktoś o tym wiedział - przerywam mężczyźnie i chcę wyjść z łazienki, ale czuję dłoń no moim przedramieniu
- Przemyśl to przyjacielu zanim będzie za późno.. następnym razem może źle się to skończyć
- Wiem.. - nie wiedziałem co więcej odpowiedzieć - Muszę już iść - rzuciłem i pobiegłem w stronę klasy

Notatnik samobójcy [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now