Rozdział 9

930 29 11
                                    

I don't want to close my eyes
I don't want to fall asleep
'






Była połowa lipca jak zostałam zaproszona przez Charlesa i Chloe na jakąś ważna imprezę bo mieli coś do ogłoszenia. Z braćmi Leclerc nie widziałam się od GP Węgier więc miło było ich zobaczyć. Wiedziałam że to bardziej elegancka impreza więc ubrałam się w biała sukienkę i sandały, do tego pomalowałam się i zakręciłam włosy. Po 15 przyjechał po mnie Arthur i udaliśmy się na miejsce. Niestety Carla nie mogła się pojawić, bo musiała załatwić coś w UK związane ze studiami.
Tym miejscem był piękny ogród z widokiem na morze. Weszliśmy do środka gdzie spotkaliśmy Lorenzo i Pascale. Nie znaliśmy stąd nikogo tak naprawdę po za Chloe i Charlesem, którzy przywitali nas na wejściu.
-Dobrze cię widzieć - uściskał mnie monakijczyk a ja odpowiedziałam uśmiechem.
Podeszłam z Arthurem do Drink baru i gdy spojrzałam się w prawo zamarłam. Był tutaj mój ojciec, przysięgam drinka wypiłam na jeden raz.
-Ja mam nadzieję że potem zataczać do auta nie będę - powiedział młody śmiejąc się.
-Nie wiem kurwa, spójrz się w prawo - powiedziałam zdenerwowana.
-O ja pierdole, chodź - powiedział Arthur biorąc mnie w ciche miejsce.
-Od razu mówię że to nie był mój brat, ojciec Chloe jest cholernie bogaty i zna każdego kto mieszka lub mieszkał w Monako i był biznesmenem - powiedział uspokajająco.
-Wątpiłam od początku że to Charles bo on wie, ale kusi najebać się dziś - powiedziałam.
-Chodź - powiedział i wróciliśmy do reszty.

Zasiedliśmy do stołu na szczęście ja i ojciec siedzieliśmy na dwóch końcach stołu i chyba mnie nie poznał , został podany obiad a potem Charles z Chloe wstali aby znieść toast.
-Zebrałem was wszystkich tutaj, bo chcemy coś wam ogłosić - zaczął Monakijczyk.
-W 2023 roku zostaniemy małżeństwem - powiedziałam radośnie Chloe podnosząc prawą dłoń na której był wielki i drogi pierścionek.
Momentalnie strona gości Chloe zaczęła gratulować i się cieszyć a nas zamurowało a ja poczułam jak moje serce rozpadło się na drobne kawałeczki po raz kolejny. Po hamowałam łzy i również zaczęłam klaskać.
-Gratulacje - powiedziałam z bólem i przytuliłam ich po kolei.
Przeszłam do altanki gdzie zaraz koło mnie pojawił się Arthur.
-Nie wierzę że on się z nią żeni, tu musi być jakieś drugie dno. On jej nie kocha - powiedział ewidentnie zdenerwowany.
-Kocha ją - powiedziałam z bólem.
-Nie Charlotte! Widziałaś jego twarz znam go i on się z tego nie cieszy - odpowiedział.
-Witaj Charlotte, cześć Arthur - usłyszałam głos mojego ojca.
-Ja pierdole - pomyślałam.
-Arthur zostawisz nas samych - powiedziałam i chłopak niechętnie nas zostawił.
-Cześć? - powiedziałam ewidentnie pytając.

Pov: Arthur
Podeszłem do mojego brata, który był nie opodal altanki.
-Co tu robi ojciec Charlotte? - zapytałem.
-Uwierz mi też bym chciał wiedzieć, ojciec Chloe go zaprosił to jego przyjaciel - odpowiedział.
-Zaraz wasze świętowanie jebnie przez tego jego przyjaciela - powiedziałem.
Tak jak myślałem tak się stało po chwili usłyszeliśmy wyzwiska.
-Jesteś tylko zwykłą dziwką tak jak Twoja matka! - krzyknął jej ojciec.
-To ty jesteś dziwkarzem nie ja! A od mamy się odwal zniszczyłeś nam życie! - krzyknęła Charlotte a wtedy usłyszeliśmy dźwięk uderzenia.
-Chodź kurwa tam - powiedział Charles i weszliśmy do altanki.
Zastaliśmy tam ojca Charlotte który mocno trzymał ją za ramiona oraz dziewczynę z mocno czerwonym policzkiem. Gdy tylko puścił ją wybiegła z ogrodu.
-Biegnę za nią - powiedziałem szybko do brata.
-Proszę stąd wyjść, przemocy i wyzwisk nie będę tolerować - usłyszałem zza pleców.

Pov: Charlotte

Biegłam nawet nie wiem jak długo, coraz mniej widziałam przez łzy. Dobiegłam na jakąś wysoka górę tam się zatrzymałam upadłam na ziemię z bezsilność. Nie miałam siły krzyczeć po prostu nie kontrolowanie płakałam. Poczułam jak ręce zaczynają mnie obejmować na początku chciałam się wyrwać, bo myślałam że to mój ojciec.
-To ja Charlotte to ja Arthur - powiedział monakijczyk i wtedy się poddałam.
-Ja nie daje rady, mam dość. Ja już nie chce cierpieć. - powiedziałam powoli dławiąc się własnymi łzami.
-Charlotte proszę cię. Ja ciebie nie mogę po raz drugi stracić potrzebuje ciebie - powiedział ze smutkiem.
-Twoja mama cię potrzebuje - dorzucił.
-Arthur czemu to tak wszystko boli, ja go dalej kocham - powiedziałam płacząc.
-Wiem Charlotte i on ciebie też kocha tylko jest głupi - powiedział.
-Czemu to tak wszystko jest popierdolone - powiedziałam spokojniej.
-Bo świat jest po pierdolony, ale nie dzieje się nic bez przyczyny pamiętaj o tym - powiedział Arthur.
-Dasz radę wstać? - zapytał po chwili a ja przytaknęłam.
Wstałam z ziemii a monakijczyk mocno mnie przytulił.
-Jedziesz do mnie dzisiaj i zostajesz na noc. Nie zostawię cię samej- powiedział.
-Nie musisz, dam sobie radę sama- powiedziałam ciszej.
-Nie zostawię cię samej, teraz nie musisz dawać sobie radę sama - powiedział.
-Masz mnie, moja mamę, Carle, Lando pamiętaj o tym. Nie jesteś już sama i nie będziesz obiecuje - powiedział a ja poczułam że znowu chce mi się płakać, ale tym razem ze wzruszenia.
-Dziękuję - szepnęłam.
-Chodź zejdziemy stąd - powiedział kładąc rękę na moim ramieniu przyciągając mnie do swojego boku.
W aucie poczułam jak cała energia ze mnie zeszłam czułam się jak takie warzywko. Gdy dojechaliśmy do domu Arthura nie mogłam iść, nie wiem co się ze mną stało wtedy.
-Nie dam rady Arthur iść, moje nogi są jak z waty - szepnęłam.
-Pomogę Ci - powiedział.
Wziął mnie pod rękę i jakoś doszliśmy do jego mieszkania. Chłopak otworzył drzwi i położył mnie na kanapie.
-Zaraz wrócę - powiedział.
Nie minęło parę minut i wrócił z wacikami, płynem miceralnym i swoją koszulką.
Jak najbardziej delikatnie starał się z myć mój makijaż a potem rozpiął moją sukienkę i założył swoją koszulkę. Nie miało to żadnych znaczeń na tle seksualnym. Byłam mu wdzięczna za to co dla mnie robi.
Potem przeniósł mnie do swojej sypialni i po chwili z zmęczenia psychicznego jak i z fizycznego zasnęłam.

Obudziłam się przez słońce, które mocno świeciło. Zobaczyłam na szafce nocnej mój telefon, wzięłam go do ręki i zobaczyłam masę powiadomień jednym z nich była wiadomość od Charlesa.

Charles Leclerc
Przepraszam że był twój ojciec, ja go tam nie chciałem. Ojcu Chloe zależało aby był i nie mogłem nic z tym zrobić. Mam nadzieję że nic ci nie jest 🤍

Nie powiem uśmiechnęłam się na tą wiadomość.

Charlotte Antonio Russo
Rozumiem, dzięki wszystko już jest okej 🤍

Powoli zwlekłam się z łóżka. Z kuchni dochodziły piękne zapachy.
-No nie sądziłam że kiedykolwiek zobaczę młodego w kuchni - powiedziałam śmiejąc się.
-Cicho bądź - odpowiedział również się śmiejąc.
-Zapraszam do stołu - powiedział trzymając dwa talerze jajecznicy.

-Wczoraj kiedy zasnęłaś, pojechałem po twój telefon i torebkę. Twojego ojca już nie było, bo Charles go wyprosił a gościa powiedział że zaszkodziło Ci jedzenie. Raczej waszej kłótni nikt nie słyszał - powiedział Arthur.
-Oby - odpowiedziałam.
-Wiem że twój ojciec będzie w Monako jeszcze przez tydzień - powiedział.
-Jak dobrze ze w poniedziałek jadę do Włoch - powiedziałam śmiejąc się.
-Mam nadzieję że moja mama go nie spotka - dorzuciłam.
-Moja mama jedzie z twoja mamą na tydzień do Nicei. Babski wypad czy coś takiego plus moja mama chce odreagować wiadomość o zaręczynach. - odpowiedział Leclerc.
-Boże wróciły do tego - powiedziałam uśmiechając się a monakijczyk spojrzał się na mnie nie zrozumiale.
-Możesz tego nie pamiętać, ale one zawsze w wakacje same jechały do Nicei na tydzień potem twój ojciec zachorował i przestały, chodź dwa tygodnie przed moim wyjazdem wtedy pojechały specjalnie - wytłumaczyłam.
-A Pascale się nie cieszy z zaręczyn? - zapytałam.
-Cieszyła by się jakby był to ktoś inny. Nie trawi Chloe, nie trawi wgl całej jej rodziny. Ale co nie zgodzi się na ślub? Nie zrobi mu tego, chodź sądzę że powinna - odpowiedział.
-Lorenzo zresztą też nie jest przychylny temu pomysłowi - dorzucił.
-Dobra Arthur ja będę się zbierać wieczorem mam samolot do Milanu - powiedziałam wstając żeby odnieść talerz.
-Charlotte ? - zapytał.
-Tak? - odpowiedziałam z kuchni.
-Na pewno już okej jest? - zapytał zmartwionym głosem.
-Teraz już tak - odpowiedziałam uśmiechając się chodź sama siebie trochę okłamywałam. Po tylu latach zakładałam taką maskę że sama zaczynałam w nią wierzyć czasami.
-Dziękuję Ci jeszcze raz. Jesteś najlepszym przyjacielem - powiedziałam i przytuliłam go.

Przebrałam się w sukienkę z wczoraj, związałam włosy w kucyk, zebrałam wszystkie swoje rzeczy i pożegnałam się z chłopakiem. Wracałam na piechotę, bo moje auto zostało w garażu to ja wczoraj miałam pić więc i tak nie miałabym jak wracać więc czekał mnie spacerek, ale przynajmniej mogłam pomyśleć o tym wszystkim.
Wróciłam do mieszkania, spakowałam się w walizkę i wsiadłam do swojego Mercedesa i pojechałam na lotnisko w Nicei. Nigdy tak nie cieszyłam się na jakiś.

Charlotte tak naprawdę nie wiedziała że ten wyjazd jeszcze bardziej po zmienia w jej życiu.

Momenty książki mogą być wam znane z ,,Flaw Less" lub ,, All of your flaws" Marty, bo przyznaje się książka jest trochę inspirowana historia Jose i Chas'a. Zdecydowałam się że w rozdziałach dam daną piosenkę jaka pasuje do niego, tak dla urozmaicenia.
Miłego dnia/Wieczoru!

Glory Days  | Charles Leclerc Where stories live. Discover now