Świat, w którym nadzieja zlewa się z rozpaczą

242 18 114
                                    

„Daleko poza granicami Teyvatu istniały nieznane lądy, do których nie sięgała nawet władza samej Celestii. Te miejsca kierowały się zupełnie innymi zasadami, niż świat jaki znamy. Śmierć i życie przeplatały się tak ciasno, że granica między nimi dawno przestała istnieć. Archoni starali się zapomnieć, iż poza siedmioma nacjami coś jeszcze istnieje. Dlatego nigdy nie wędrowali poza Teyvat, a ludzie, którzy tam trafiali, nigdy nie wracali. Przez to nikt nie wiedział, co kryje się na odległych lądach, aż zniknęły one z pamięci ludzkości.

Jednak co sprawiało, że nawet archoni udawali, iż ich świat kończy się na Teyvacie? Nikt prócz nich, nawet ich najbliżsi nie znają całej prawdy. Jedyne co jest wiadome, to część faktów sprzed wielu lat, gdy trwała jeszcze wojna archonów. Zwycięska siódemka pokonała wrogie bóstwa w walce o tereny. Część z nich została zgładzona, a ci, którzy zdołali uniknąć tego losu, opuścili Teyvat, gdzie nigdy więcej nie wrócili."

- Coś mi nie pasuje w tej historii - złotowłosa głowa nachyliła się nad pożółkłymi od starości kartami dziennika. - Czy oni nie opowiadają o Dark Sea?

Niewielka, siedząca na biurku postać przerwała konsumpcję pieczonego kurczaka i zastanowiła się chwilę.

- Może wybujała wyobraźnia, albo zwykła niewiedza? W końcu trochę to się mija z faktami.

Jego towarzysz uniósł spojrzenie pełne zaciekawienia. Świat do jakiego trafił skrywał mnóstwo tajemnic, więc każda informacja mogła się do czegoś przydać.

- Co masz na myśli, Paimon? - zapytał, siadając na krześle. Miał tylko zerknąć na znalezione w Inazumie notatki, ale wyglądało na to, że czeka go dłuższa analiza.

- Nie pamiętasz, jak czytaliśmy „A Drunkard's Tale"? Było tam napisane o pałacach na pustkowiu, zamieszkanych przez Seelie.

Zamiast przyznania racji, Paimon spotkała się jedynie z uniesionymi brwiami rozmówcy.

- Jak sama powiedziałaś, są to opowieści pijaka. Ktoś pewnie to sobie wymyślił.

Na te słowa twarzyczka jego przyjaciółki zrobiła się purpurowa.

- A Paimon jest przekonana, że to prawda! Poza tym, jest jeszcze Enkanomiya i Wyspy Haar! Albo... Albo Khaenri'ah! Ha! Paimon kontra Aether, jeden do zera!

Młody mężczyzna uśmiechnął się lekko, choć na wspomnienie upadłej nacji jego serce zadrżało.

- Enkanomiya jest trochę naciągana, ale niech ci będzie, teoretycznie to zalicza się do Dark Sea.

- Wcale nie naciągana! No... Może trochę. Nie ważne, czytaj dalej! Paimon chce wiedzieć kto to napisał i po co!

Aether chwycił następną kartkę i zaczął czytać. Słowa zawarte na tej stronie brzmiały zupełnie inaczej, niż poprzednie. Zamiast przypominać wstępu do baśni, miały formę pamiętnika.

„Wędrowałem kiedyś po wyspie Watatsumi. Mieszkańcy opowiadali mi o bogu, który wyłonił się z Dark Sea i zaopiekował się ich ludem. Ciekawe, czy widział to miejsce. Jeśli tak, nie dziwię się, że powrócił do Teyvatu."

Dwójka przyjaciół wymieniła porozumiewawcze spojrzenia, zanim powrócili do lektury.

„Raiden Shogun zabiła tego boga swoim Musou no Hitotachi. Tyranka."

The Light Of The Storm | Genshin Impact Fanfiction | TomoKazuDonde viven las historias. Descúbrelo ahora