8

174 7 1
                                    

Od powrotu z świąt minęły dwa tygodnie. A ja na każdy możliwy sposób próbowałam unikać Severusa. Co nie było łatwe, bo jesteśmy w tym samym domu i na tym samym roku, gdzie większość lekcji mamy razem. Trochę pomagała mi Lily, choć nie pochwalała tego pomysłu i było jej ciężko, ponieważ z Sevem jesteśmy dwójką  najlepszych jej przyjaciół. Unikam go, bo potwornie boję się tego uczucia i odrzucenia. No i głupia ja, pomyślałam, że będę go unikać, ale przez to, trochę pokomplikowałam sprawę i wcale nie tracę do niego uczuć. A wręcz jest odwrotnie, przez tą waloną tęsknotę.

Właśnie szłam ledwo przytomna, bo nie spałam prawie całą noc, żeby zakuwać transmutacje. Nawet nie poszłam na śniadanie, żeby się nie spóźnić. Gdy przechodziłam obok Wielkiej Sali zgarnęłam jeszcze rudą i podążyłyśmy pod nieszczęsną salę McSztywnej. Szybko zajęłam miejsce i podparłam głowę, żeby nie uderzyć głową o ławkę. Gdy spojrzałam na sprawdzian, załamałam się jeszcze bardziej i dziękowałam Merlinowi, że sobie powtórzyłam jeszcze raz wszystko przed lekcją.

Wszystkie lekcje minęły w miarę spokojnie, pomijając akcje huncwotów. Kierowałam się z Lily do Wielkiej Sali na obiad i postanowiłyśmy, że usiądę obok niej, przy stole gryfonów. Gdy usiadłam na wybranym miejscu. wszystkie pary oczu padły na mnie, za równo domu lwa, jak i domu węża. W nich wszystkich zauważyłam jakby smutny wzrok Seva i niezrozumiały Regulusa. lecz szybko odwróciłam wzrok i zaczęłam rozmawiać z dziewczyną. Nie mogłam w ogóle się skupić na rozmowie, bo cały czas czułam jego wzrok. 

- Co się z tobą dzieje? Prawie nic nie jesz od kilku dni i odlatujesz cały czas.- spojrzałam na mnie za równo zaniepokojona, jak i wkurzona. Za to ja się dalej bawiłam, nałożonym na talerz kurczakiem.

- Nic się nie dzieje, poza tym nie mam ostatnio apetytu i dużo mam na głowie.- wzruszyłam ramionami i napiłam się soku.

- No nie jestem tego taka pewna. A tak ogólnie, to kiedy przestaniesz go unikać i z nim porozmawiasz?- zaczęłam mi się jeszcze bardziej przyglądać, przez co speszyłam się jeszcze bardziej.

- Nie wiem, może nigdy.

- Musisz z nim w końcu porozmawiać. Oboje cierpicie przez to i nawet nie mów, że tak nie jest.- zaczęłam mi machać, wskazującym palcem przed oczami. Na co ja przewróciłam oczami.

- Skąd ty to niby wiesz?

- Mam oczy i widzę. Severus zrobił się cichszy niż wcześniej i cały czas na wszystkich burczy oraz często na ciebie spogląda. Za to ty, nie jesteś w ogóle sobą i wiem, że bardzo za nim tęsknisz i między innymi przez to chodzisz taka zamyślona.- powiedziała nie odwracając ode mnie wzroku.

- Może i tak jest, ale mam to gdzieś. Chodźmy, bo już mam dość.- wzruszyłam ramionami i wstałam, a dziewczyna zaraz po mnie.

- Wiem, że tylko udajesz, że masz to gdzieś. No ale nich ci będzie.- pokierowałyśmy się do wyjścia z sali i następnie na korytarz.

Rozeszłyśmy się i każda poszła w swoją stronę. Ja postanowiłam pójść do dormitorium i odrobić prace domowe. Po niespełna godzinie wpadł mi do pokoju zdyszany Regulus, który od razu rzucił się na łóżko pełne poduszek. Zerknęłam na niego przez chwilę i wróciłam do poprzedniej czynności, czyli pisania eseju na numerologię.

- Co wy, wszyscy ostatnio, jesteście tacy dziwni?

- W jakim sensie?- popatrzyłam na niego z niezrozumiale.

- No takim sensie, że prawie w ogóle już nie widujemy się wszyscy razem, tak jak zawsze. Zaczęłaś więcej czasu spędzać z rudą, ze mną czasem rozmawiasz, a z Severusem w ogóle. On zaczął być bardziej nerwowy i coraz rzadziej gdziekolwiek wychodzi. Pokłóciliście się, czy jak?- zmarszczył brwi i zaczął się bawić pluszakiem, czasem patrząc na mnie. Za to ja nie wiedziałam, co mu powiedzieć.

- Nie pokłóciliśmy się, po prostu tak wyszło.- odwróciłam wzrok i popatrzyłam przez okno.

- Po prostu, tak o się nie odzywacie? Widzę, że coś ukrywasz i założę się, że ruda o tym wie.- usiadł prostując się i patrząc na mnie, coraz intensywniej.

- Nic nie ukrywam.

- Ukrywasz i masz mi teraz powiedzieć.- odrzekł, dziwnie spokojny. Gdzie ja miałam w głowie istny armagedon.

- No dobra powiem, tylko nikomu nie mów, a tym bardziej Snapowi.- kiwnął głową, na co kontynuowałam.- Zaczęłam go unikać, żeby zagłuszyć pewne uczucie, ale jest jeszcze gorzej niż wcześniej.

- Jakie uczucie?- zmarszczył brwi. A ja wzięłam głębszy wdech.

- Nie wiem jak i kiedy się to stało, ale zakochałam się w nim. Uświadomiłam sobie to kiedy poczułam jego perfumy w amortencji. Błagam nie mów, mu o tym.- powiedziałam powstrzymując łzy.

- No to się porobiło. Nie powiem mu, ale za to obiecaj, że będziesz mi wszystko mówić. Dobrze?-zapytał przytulając mnie. Kiwnęłam mu tylko potwierdzająco, bo przez gulę w gardle, nie mogłam nic wykrztusić.

Siedzieliśmy tak do kolacji. Reg na nią poszedł, a ja postanowiłam udać się na wierzę astronomiczną, aby pomyśleć i się oderwać. Gdy już weszłam na szczyt wierzy, usiadłam przy barierce i zaczęłam oglądać pierwsze pojawiające się gwiazdy. Zawsze mnie to uspokajało, gdy na nie patrzyłam. Wtedy byłam tylko ja i one, były dla mnie oderwaniem od rzeczywistości.

Gdy tak siedziałam, może od godziny, usłyszałam, że też ktoś tu przyszedł. Po patrzyłam w stronę tej osoby i ujrzałam zbliżającego się Severusa. On za to patrząc w gwiazdy usiadł obok mnie.

- Dlaczego nie było, cię na kolacji?- zapytał, nawet na mnie nie patrząc. Spojrzałam na niego przez chwilę i wróciłam wzrokiem do nieba.

- Nie byłam głodna.

- Czemu mnie cały czas unikasz?- usłyszałam w jego głosie żal. A mnie zabolało serce, słysząc tą mieszankę żalu i smutku.

- Przepraszam. Nie chciałam, żeby tak wyszło. Po prostu wszystko mnie przytłacza.- nawet na niego nie spojrzałam, żeby nie zobaczył moich zaszklonych oczu.

- Powiesz co się stało, że tak postąpiłaś?

- Powiem, ale nie teraz. Za jakiś czas ci powiem, obiecuję.

- No dobrze, nie będę naciskał. Ale od teraz już jest w miarę okey, między nami?- usłyszałam w jego głosie cień nadziei.

- Tak wszystko okey.- uśmiechnęłam się delikatnie.

- Cieszę się.- powiedział zerkając na mnie. 

Siedzieliśmy tak, aż do ciszy nocnej, rozmawiając i śmiejąc się. Ucieszyłam się, że między nami jest już dobrze. Tylko jedna myśl nie chciała mi dać spokoju, a mianowicie, że nigdy nie będziemy kimś więcej niż przyjaciółmi. I to mnie najbardziej, na wszelki sposób boli.

Mimo przeciwieństw...Where stories live. Discover now