27.

868 46 6
                                    

- Pośpiesz się! Zaraz wyjeżdżamy! - zawołała Jessy.

Wzięłam ostatnią potrzebną torbę i zeszłam na dół.

- Już jestem - spojrzałam na dziewczynę i w pośpiechu założyłam buty.

Mój cholerny budzik nie zadzwonił, a przynajmniej go nie słyszałam, dlatego jesteśmy już spóźnione.

- Pa Jake, do później! - zawołałam, zamykając drzwi i szybkim krokiem podążając do samochodu, a już po chwili rudowłosa wyjeżdżała spod jej podjazdu.

Westchnęłam ociężale, spoglądając na dziewczynę.

- Wzięłaś suknie? - zapytała, patrząc raz na mnie raz na drogę.

- Tak, wzięłam. Wszystko wzięłam - mówię z ulgą.

- Ciężka noc? - zapytała, ruszając śmiesznie brwiami.

- A żebyś wiedziała - odpowiedziałam jej.

Po chwili parkowałyśmy na podjeździe Hannah.

Wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy i wyszłam z samochodu kierując się do drzwi frontowych.

Bez pukania od razu weszłam, a w salonie siedziały już wszystkie dziewczyny.

- Cześć wam i przepraszam za spóźnienie - powiedziałam i przywitałam się z każdą uściskie.

- Gdybyś nastawiła budzik, to byśmy zdążyły na czas - mówi zniesmaczona Jessy.

- Nastawiłam! - zaczęłam się wykłócać. - A poza tym mogłaś mnie obudzić.

Jessy pokręciła z poddaniem głową, a my zaczęłyśmy się szykować.

Jest godzina ósma rano, a na szesnastą jest wesele, co za tym idzie mamy niecałe osiem godzin do przygotowań. Przecież nam czasu zabraknie.

Jęknęłam z politowaniem i podeszłam do kanapy, gdzie siedziały dziewczyny.

Postanowiłam najpierw ogarnąć włosy. Z racji, że je prostowałam, to z pomocą mi przyszła Jessy.

- Jak myślisz, Jake ci się oświadczy? - zapytała rudowłosa.

Jej pytanie mnie całkowicie zaskoczyło i przez chwilę nie wypowiedziałam ani słowa. Jednak po chwili wypuściłam powietrze z ust.

- Wątpię, że się oświadczy - odpowiedziałam.

- Dlaczego tak myślisz? - zapytała, nadal prostując mi resztę włosów.

- Po prostu.

Jessy nie drążyła tematu, za co byłam jej wdzięczna.

Po kilku minutach włosy miałam wyprostowane, dlatego Jessy teraz mnie poprosiła, abym zrobiła jej ładne loki, co z resztą uczyniłam.

Chwyciłam za lokówkę, biorąc pasmo jej włosów.

Z czego wiem, to jej rude włosy są naturalne i nigdy ich nie farbowała, ponieważ nie miała po co.

Osobiście się jej podobały i to bardzo, tak samo jak mnie.

- Jessy? - zapytałam, gdy połowę jej głowy zakrywały piękne loki.

- Tak?

- Czy między tobą i Richy'm doszło już wcześniej do jakiegoś bliższego kontaktu? - zapytałam, będąc ciekawa.

Przez chwilę się zastanawiała, co ustanowiły mnie jej podniesione brwi, aż w końcu przemówiła.

- Tak, doszło do naszego bliższego kontaktu - odpowiedziała, na co się uśmiechnęłam pod nosem. - Mogę stwierdzić, że Richy mi się od zawsze podobał - stwierdziła.

- Mogę potwierdzić! - zawołała Lily, ogarniając makijaż. - Gdy tylko gdzieś razem byliśmy, to się śliniłaś na jego widok - dokończyła, na co zarechotałam pod nosem.

- Nie prawda - zaprzeczyła Jessy.

- Prawda - Cleo, Hannah i Lily powiedziały hurem.

Znowu się zaśmiałam i wróciłam do robienia Jessy włosów.

Po skończeniu, założyłam na siebie suknie i przeszłam do robienia makijażu.

W między czasie Cleo zrobiła nam po kawie, przez co siedziałyśmy, ogarniałyśmy się i żwawo rozmawiałyśmy na różne tematy.

- A jak tam twój chłopak, Lily? - zapytałam, przypominając sobie, że któraś z dziewczyn wspominała właśnie o jej chłopaku.

- Nazywa się Nicholas, ma dwadzieścia cztery lata - zaczęła mówić, a na jej policzki wkradł się róż. - I Hannah również go zaprosiła na ślub, więc będziecie mieli okazję się poznać - oznajmiła, na co pokiwałam głową.

- Lily i Hannah - spojrzałam na dziewczyny. - A jak tam wasze relacje z Jake'm?

- Są naprawdę dobre - odezwała się Lily. - To było dziwne uczucie, dowiadując się o tym, że mam brata. I to starszego.

- A dla mnie to był czysty szok - wtrąciła Hannah. - Mogę wam coś powiedzieć. Moją małą tajemnicę, która ma już z kilka lat - zaczęła, na co wszystkie twarze zwróciły się ku niej. - Kiedyś pisałam e-maile z takim jednym chłopakiem. Był to Jake. Po wymienieniu się kilkoma mailami i pisaniem dzień w dzień, zaczęłam się w nim zakochiwać.

Ja z Lily bardzo dobrze to wiedziałyśmy, dlatego na naszych twarzach nie było widać takiego szoku, jak u reszty dziewczyn.

- Ten jeden wpis w twoim pamiętniku, właśnie było o zakochaniu się w Jake'u? - zapytałam, przypominając sobie fragmenty z jej pamiętnika.

- Tak - potwierdziła, kiwając głową.

Wszystkie milczałyśmy, nie wiedząc co mamy powiedzieć. Po chwili głos zabrała znowu Hannah.

- Cóż, to tyle. Lepiej się pospieszmy, bo spóźnię się na własny ślub - powiedziała z uśmiechem.

Wszystkie wróciłyśmy do ogarniania się.

Po czterech godzinach byłyśmy gotowe, a  ja dopiero zauważyłam, że było już grubo po czternastej, więc trzeba się spieszyć.

Postanowiłyśmy ogarnąć salon po powrocie, dlatego zostawiłyśmy wszystko w tym samym miejscu.

Lily miała również na sobie białą suknię, podobną do mojej, jednak nie miała wcięcia na nodze i była na ramiączkach.

Cleo ubrała niebieską sukienkę do kolan, która była w krótki rękawek i dekolt w serek.

Jessy miała ubraną liliową, piękną sukienkę i mogę przysiąc, że Richy się jeszcze bardziej w niej zakocha.

Odstawiłyśmy jedynie rzeczy na swoje miejsce i już po chwili byłyśmy w drodze do kościoła.

- Stresujesz się? - zapytałam się dziewczyny, która nerwowo rozglądała się na boki.

- Tak, trochę - odpowiedziała z obawą. - Co jeśli wszystko się skomplikuje i do ślubu nie dojdzie?

- Spokojnie, dojdzie do ślubu - zapewniłam ją.

Wysiadłyśmy, od razu widząc wóz Thomasa, co utwierdzało nas w tym, że zachwilę będą oficjalnie małżeństwem.

Ścisnęłam Hannah za rękę, widząc, że cała jej się trzęsie.

- Będzie dobrze. Chodź, już czas.

Ruszyłyśmy w stronę kościoła, otwierając drzwi, a wszystkie pary oczu były wgapione na nas.

Było tam mnóstwo ludzi, ale się tym nie przejmowałam.

Cleo i Jessy usiadły na ławkach, a ja z Lily podążyłyśmy za Panną młodą.

Czułam na sobie wzrok Jake'a, więc spojrzałam na niego i delikatnie się uśmiechnęłam.

- Zebraliśmy się tutaj, aby...

I tak już po chwili na ich palcach widniały obrączki małżeńskie.

Hannah, jak i ja oraz Lily popłakałyśmy się ze szczęścia.

Po ostatnich słowach księdza, złączyli usta w długi pocałunek, a ja spojrzałam na Jake'a, uśmiechając się szeroko.

Cieszę się ze szczęścia moich przyjaciół.

Jake x Mc || Duskwood [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz