21. Z czego łżesz?

Start from the beginning
                                    

Nie wiedziałam co mam robić. Mężczyzna również usiadł i zaczął mi się przyglądać.

-Byś może zaczął się tłumaczyć? W tej chwili mam ochotę wybiec z tego domu i już nigdy nie wracać.-na te słowa jego postawa się zmieniła.

-Sam nie wiem co mam za bardzo powiedzieć. Jest to dla mnie nowe.

-Nowe? Zostawiłeś nas z matką.-na te słowa jego twarz się zmieniła na złą.

-Zostawiłem ją bo ona kazała. Gdybym wiedział, że jest w ciąży w życiu bym jej nie zostawił.

Na jego słowa pomrugałam oczami, lekko zdezorientowana.

-Nie wiedziałeś o moim istnieniu?

-Riley mi nic nie powiedziała. W życiu bym cię nie zostawił! Kazała mi się wynosić i zabrać twojego brata.

-Brata?-na moje słowa, moja kopia mi pomachała.

-Ma na imię Victor. Jest od ciebie o dwa lata starszy.

-Umiem się sam przedstawić.-na jego głos, jeszcze bardziej się zdziwiłam.

Jego głos był tak podobny do mojego. Tylko, że był niższy i bardziej męski. „Tata" na jego słowa przewrócił oczami.

-A to kto to?-spytałam, patrząc na kobietę z dziewczynką na kolanach.

Kobieta trochę zmieszana pomachała mi a dziewczynka się uśmiechnęła i zeskoczyła z kolan.

-To Kiara moja żona a to..

-Mam na imię Emily. Jestem twoją siostrą.-powiedziała do mnie na oko 7 latka.

Spojrzałam na „ojca". Ten lekko zmieszany podrapał się w tył głowy. Dziewczynka wyciągnęła do mnie rękę, na co ją chwyciłam i uścisnęłam z uśmiechem.

-Ja jestem Valentina. Ale możesz na mnie mówić Tina.-dziewczynka na te słowa się szeroko, uśmiechnęła, przytulając mnie.

Trochę zdziwiona odwzajemniam gest.

***

Minęło kilka godzin od przyjazdu „ojca".

Nie wiem jak mam go nazywać.

Mimo całej sytuacji bardzo dobrze się z nim dogaduję. Jednak najprzyjemniej rozmawiało mi się z Victorem. Złapaliśmy wspólny kontakt i właśnie w tym momencie idziemy do jego ulubionej kawiarni, śmiejąc się.

Victor jest bardzo wysoki. Ma on około 187 centymetrów przez co ja przy nim wyglądam jak karzeł. Jest on brunetem o jasnych, piwnych oczach. Jest dosyć umięśniony. Pewnie ćwiczy w tygodniu na siłowni.

Wchodząc do kawiarni przepuścił mnie w drzwiach. Zajęliśmy stolik i zamówiliśmy sobie kawy.

-Więc czym się zajmujesz?-spytał już normalnie po angielsku.

-Na razie siatką. Ale mam zamiar iść na modelkę po matce. A ty?

-Ćwiczę boks. Tata od zawsze mnie uczył.

-Tata trenował boks?

-Kiedyś. Był w tym dobry. Musisz obejrzeć jego kilka walk.

-A ty już walczyłeś?

-W kilku. Ani razu nie przegrałem.-powiedział i poruszył brwiami na co się zaśmiałam.

-Po co tu właściwie przyleciałaś?-spytał.

-Przemyśleć pewne sprawy. I tak wracam tu w niedziele. Wiesz szkoła i te sprawy.

-Chodzisz do szkoły?

-Nie mam domowe. Co w sumie mnie zadowala.

-Mieszkasz w Atlancie prawda?

-Mhm. Co prawda od niedawna. A ty?

-Ja odkąd wynieśliśmy się od matki mieszkamy w Włoszech. Chociaż będziemy się wyprowadzać.

-Ooo gdzie?

-Do Atlanty.-na jego słowa otworzyłam szerzej oczy.

-Serio?!

-Serio. Tata gdy jeszcze o tobie nie wiedział, chciał tam zamieszkać od ponad 3 lat. Dlatego się wyprowadzimy za kilka tygodni.

-To super! Będę mogła nawiązać z nim lepszy kontakt...-powiedziałam, popijając kawę którą położyła przede mną kelnerka.

Zanim odeszła spojrzała zalotnie na batata.

-Widzę, że masz branie. Masz jakiś swój typ?

-Marzy mi się czarnowłosa o piwnych oczach i wysportowanej sylwetce.-na jego słowa zaśmiałam się.

Trochę za głośno, bo nie które osoby spojrzały się na nas.

-Z czego łżesz?

-Znam osobę z twoich marzeń.

-Serio?

-Serio, serio. Jest moją przyjaciółką.

-Mam nadziej, że ją poznam. A jaki jest twój typ?

-Brunet o piwnych oczach. Najlepiej żeby grał w Baseball i był wysportowany.

-Coś za dokładny ten typ.

-Typ o którym ci mówię to mój chłopak.

-Nie wierze. Siostrzyczka ma chłopaka. Coś czuje, że ja to będę wiecznym singlem.

-Może nie. Poznam cię z twoją wymarzoną czarnowłosą. Będziesz mógł ze mną poleciec do Atlanty jak chcesz.

-Jesteś najlepsza.-na jego słowa się uśmiechnęłam.

Mogę nazwać go moim bratem.

***

Kolejny rozdział! Nadgarstek jest sprawny ale tak mi się trzęsie jak coś trzymam, że wątpię czy dam radę rozdziały pisać. Mam jeszcze kilka w zanadrzu ale jest to mała ilość. Jak mi się one skończą a rękę nadal będzie mnie boleć to przez kilka dni może nie być rozdziałów.

Do następnego!! XOXO

Only us | Jaden Walton Where stories live. Discover now