24

217 14 1
                                    

Gaga

Emma spała od kilkunastu minut, Layla tak samo, więc postanowiłam poszukać mamy mojej narzeczonej. Od kilku dni myślałam, że mogę ten wyjazd wykorzystać.

Jej mama była w kuchni i siedziała przy stole. Uśmiechnęła się gdy mnie zobaczyła.

- Coś się stało? - spytała

- W pewnym sensie tak - odpowiedziałam siadając przed nią - mam pytanie dotyczące wujka Emmy

- Skąd wy o nim wiecie? - spytała

- Po naszym pierwszym spotkaniu pojechałyśmy to babci Emmy, ona nam powiedziała

- I pewnie chcesz się dowiedzieć czy mam z nim kontakt?

- Właściwie to tak. Pamiętam, że Emma nawet coś znalazła. Przeczytała gdzieś, że ma męża i mieszkają razem w Atlancie - wytłumaczyłam

- Bo to prawda - zacięła się na chwilę - mam do niego numer telefonu. Tak naprawdę to moje początki w tym małżeństwie były ciężkie. Nie umiałam się zaaklimatyzować, rodzice mojego męża nie za bardzo mnie akceptowali, za to Konrad stał się moim najlepszym przyjacielem. Pamiętam jak oznajmił, że ma partnera, każdy go zostawił oprócz mnie, nie obchodziła mnie jego orientacja. To nie jest najważniejsze

- Współczuję początków w rodzinie

- Sama najlepiej wiesz o czym mówię, przeszłaś przez to samo, daliśmy Ci popalić - uśmiechnęłam się lekko na te słowa

- Łatwo nie było - przyznałam

- No właśnie - zaśmiała się - to jego numer - podsunęła swój telefon bliżej mnie - wie o Emmie i wie o was, ale nie chciał się kontaktować. Nie wiedzieliśmy, że wy wiecie

- Dziękuję, widzę jak Emmie zależy na kontakcie z nim - uśmiechnęłam się

- Zaproś go na ślub, poznają się, a również jej ojcu przyda się rozmowa z własnym bratem - podpowiedziała

Emma

Kolejnego dnia postanowiłyśmy pojechać do mojej babci. Mama nalegała żebyśmy odwiedzili również księdza, tego samego z którym rozmawiałam gdy przyjechałyśmy się pogodzić. To będzie ciekawe spotkanie, ale wolę na nie zabrać również ją.

Pożyczyłyśmy auto mojej mamy i ruszyłyśmy w stronę domu babci. Mam nadzieję, że się nie zgubię. Ostatni raz jadąc do niej byłam zajęta rozmową ze Stefani. Layla o dziwo dziś była jak istotny aniołek, szkoda, że w domu potrafi pokazać charakterek. Może wciąż jest jeszcze trochę zmęczona.

Całą drogę uśmiechnęłam się sama do siebie, bo przez moją głowę przechodziły wspomnienia związane z babcia. Była ze mną zawsze, gdy rodzice dużo pracowali to ona się mną zajmowała. Pamiętam, że kiedyś zapytałam się jej czemu nie mogę być jej córką. Co najlepsze odpowiedziała wtedy, że nikt z nas nie wybiera sobie rodziców, ale możemy wybrać sposób w jaki będziemy na nich patrzeć. To czy będziemy ich oceniać czy wspierać. Doceniłam te słowa lata później. Nie chcę żeby Laylę wychowywały nianie, nawet najlepsze na świecie. Dziecko potrzebuje rodziców i ogólnie rodziny. Nikt im tego nie zastąpi, szkoda, że mało kto zdaje sobie z tego sprawę. Czasem lepiej odpuścić pracę nawet kosztem pieniędzy, one naszych dzieci nie wychowają, a my już tak.

Pół godziny później parkowałam już pod domem babci.

- Emma, proszę Cię nie zajeb w krawężnik

- Cicho bądź, dekoncetrujesz mnie - i przypominasz Sylwię - to dodałam już w myślach

- To nie jest nasz samochód - załamała się

- Ha i co? Nic nie zrobiłam - odwróciłam się do tyłu w ich stronę - a kto jak kto, narzeczona powinna jednak we mnie wierzyć

- Ja w Ciebie wierzę, w twoje zdolności do uszkadzania aut

- Wracasz w bagażniku - stwierdziłam wysiadając z samochodu wciąż lekko się śmiejąc

- Chyba ty na lawecie - usłyszałam jeszcze

- Zabije - powiedziałam cicho

To że raz miałam stłuczkę to nie znaczy, że nie umiem jeździć. No może fakt, że mistrzem nie jestem, ALE jest ok. Moim zdaniem. Może tylko moim.

- Chodź kochanie - otworzyłam tylne drzwi i zaczęłam wspinać fotelik - mamusia nas nie rozumie - powiedziałam patrząc w oczy Stefani a ona zaczęła się śmiać

- To tu? - spytała wskazując na jeden z domów

- Tak - odpowiedziałam na co Stefani zadzwoniła dzwonkiem do furtki

Widziałam, że babcia wyjrzała przez okno i od razu otworzyła i furtkę i drzwi. Byłam tak szczęśliwa widząc uśmiech na jej twarzy.

- Nie wiedziałam, że będziecie w Polsce

- Nie chciałyśmy mówić i robić większego kłopotu

Weszłyśmy wgłąb domu a w salonie postawiłam fotelik z Laylą na podłodze.

- Także babciu poznaj swoją prawnuczkę - uśmiechnęłam się - nazywa się Layla

- Layla, pewnie nie będziesz mnie pamiętać, ale ja już Cię kocham - chwyciła jej rączkę w dłoń

- Oj babciu czemu ma Cię nie pamiętać

- No nie wiem, nie wiem, różnie bywa - uśmiechnęła się patrząc na jej twarz - niby to nie możliwe, ale ma twoje oczy - zaśmiałam się na te słowa

- No fakt to mało możliwe

Podeszłam bliżej Stefani i objęłam ją ręką w pasie podziwiając ten piękny obrazek.

- Podobno ma moje oczy - szepnęłam do niej

- Nigdy nie rozumiałam jak chodzą te geny - zaśmiała się

- Babciu może ja zrobię herbatę - zaproponowałam kładąc ręce na jej ramionach

- Nie musisz, ja się tym zajmę

- Zostań z Laylą, Stefani mi pomoże - machnęłam do narzeczonej ręką na co przeszła ze mną do kuchni

- Oho kuchenka gazowa, opanowałaś już zasady jej działania? - spytała obejmując mnie od tyłu w talii gdy nalewałam wodę do czajnika

- Nie, dlatego byłaś mi potrzebna. Nie moja wina, że rodzice od zawsze mieli wszystko elektryczne

- I my też

- No właśnie - uśmiechnęłam się odstawiając czajnik na palnik

Stefani odkręciła gaz za mnie gdy moja druga próba zrobienia tego samodzielnie okazała się niewypałem. Trochę wstyd, że po tylu latach nadal tego nie umiem. No cóż.

- Wiesz gdzie twoja babcia trzyma herbatę? - spytała

- Górna szafka, trzecia od lewej - powiedziałam nawet nie patrząc w tamto miejsce

- Okaay - przeciągnęła ze zdziwieniem

- Spędziłam tu naprawdę długie lata

- Nie mieszkałaś z rodzicami?

- Oficjalnie mieszkałam, ale mój dom był tutaj - uśmiechnęłam się gdy podeszła mnie przytulić - Sprawdzisz jak sobie radzą? Teraz już chyba sobie poradzę sama

- No dobrze - pocałowała mnie w czubek nosa i wróciła do salonu

Gdy zaniosłam herbaty na stół, Layla siedziała już na środku kanapy oparta o nogę Stefani. Bacznie lustrowała każdy ruch babci. W końcu nowa twarz. Nie chciałam im przeszkadzać. Praktycznie w ciszy przesiedziałyśmy z dobre 15 minut. Znaczy rozmowy z niemowlakiem nie nazwałabym ciszą, ale nie rozmawiałyśmy na żaden konkretny temat, mimo to czułam, że jestem we właściwym miejscu z właściwymi ludźmi. Dopiero później babcia zaczęła pytać o nasze życie, plany i oczywiście o wszystko związane z Laylą, standard, ona tu rządzi.

Związek z Gwiazdą II (Lady Gaga)Where stories live. Discover now