12

277 14 1
                                    

Emma

Obudziłam się kolejnego dnia koło 7. rano. Wstałam cicho z łóżka i poszłam ogarnąć się do łazienki. Gdy wróciłam ponownie do pokoju Stefani wciąż spała, ale ze względu na jej kontrolę powinnam ją obudzić. Podeszłam do jej strony łóżka i usiadłam na jej brzegu.

- Kochanie... - szepnęłam - powinnaś wstać - poruszyła się delikatnie - masz dziś kontrolę i nie powinnyśmy się spóźnić - przekręciła się na drugi bok

- Emma błagam Cię... - wyjęczała

- To ja Cię kochanie błagam - zaśmiałam się - O której w ogóle masz być w szpitalu? - spytałam

- O 10.

- No właśnie, a ja wiem ile czasu się zbierasz, więc wręcz musisz już wstać - pocałowałam ją w czoło - chodź, zrobię śniadanie - wstałam z łóżka i po chwili wyszłam z sypialni dając jej czas na ogarnięcie się

Zeszłam do kuchni i inaczej niż co dzień nikogo tam nie zastałam

- No tak, przecież ona dziś nocuje u niego - powiedziałam sama do siebie

Otworzyłam drzwi od lodówki, wyjęłam z niej parę rzeczy i zaczęłam przygotowywać dla nas śniadanie. Co dziwne, w którymś momencie usłyszałam ciche pukanie do drzwi wejściowych. Poszłam je otworzyć, ale nikogo za nimi nie było. Jedynie koperta zostawiona pod progiem. Rozejrzałam się po dworze szukając wzrokiem jakiegokolwiek ruchu, ale gdy nic nie zauważyłam sięgnęłam po zostawiony przedmiot. Wróciłam do środka, list był zaadresowany do Stefani, więc położyłam go na stole w kuchni i wróciłam do poprzedniej czynności, którą wykonywałam. Po kolejnych 5. minutach zeszła do mnie narzeczona.

- Hej... - ucałowała mnie w policzek

- Hej, ktoś zostawił dla Ciebie list pod drzwiami - powiedziałam stawiając ostatnią rzecze na stole

- Pod drzwiami? Przecież mamy skrzynkę na listy. Kto to był? - spytała biorąc do ręki papier

- Nie wiem, nikogo nie widziałam, usłyszałam tylko pukanie do drzwi

Stefani usiadła koło mnie i zaczęła czytać.

Gratuluję ciąży i życzę SZCZĘŚLIWEGO rozwiązania :) - przeczytałam

- Pewnie to fani - uśmiechnęłam się

- A nie wydaje Ci się, że jest to napisane z ironią? - spytała

- Kochanie nie miejmy obsesji i paranoi - zaśmiałam się

- No dobra, ale nie mniej jednak uważaj na siebie - chwyciła moją dłoń

~~~~~~~~

- Stefani, czyli Ty chcesz rodzić w tym szpitalu? - spytałam, gdy wyszłyśmy z gabinetu lekarza

- Chyba tak, nie pasuje Ci?

- Nie, nie, to twój wybór. To ty będziesz tu leżeć przez przynajmniej trzy dni. - uśmiechnęłam się otwierając przed nią drzwi

- Będąc w temacie szpitala - zaczęła - chcesz spać tu z nami? Po porodzie będzie taka możliwość, tylko musimy o tym wcześniej powiedzieć

- A ty tego chcesz? - spytałam - Chcesz mieć kogoś pod ręką do pomocy?

- Ciebie zawsze - zaśmiała się

- Mogę z Tobą zostać, wyśpisz się przynajmniej - odpowiedziałam - To co jedziemy teraz po ubrania dla Layly?

- Tak, jest niedaleko duży sklep, większe rozmiary możemy kupić już online

- Jaka jest w ogóle dziecięca rozmiarówka?

- A myślisz, że ja wiem - zaśmiała się

- To rzeczywiście będziemy zajebistymi matkami - spojrzałam jej w oczy

- Damy jej dużo wolności, to chyba dobrze?

- Wolność od pierwszych dni życia, brzmi interesująco - zaśmiałam się i wsiadłam do auta - Sylwia do mnie ostatnio, że jedyne czego nam życzy to żeby nam tego dziecka nigdy nie zabrali

- Widzę, że wsparcie masz w niej wielkie

- Ogromne... - uśmiechnęłam się sztucznie

~~~~~~~~~~~

Do domu wróciłyśmy z pełnym bagażnikiem ubranek i zabawek, chociaż jeśli chodzi o zabawki to nie wiem czy powinnyśmy jej dużo kupować, ma w końcu dużo cioć, babcię, dziadka, a co za tym idzie będzie ogromnie dużo zabawek. Delikatnie przeraża mnie myśl, że zostały praktycznie dwa miesiące i nasze życie ZNOWU a raczej moje znowu wywróci się do góry nogami. Gdy dojechałyśmy do domu Sylwia z Rogerem czekali na nas tuż przy drzwiach.

- Coś ty i z kim już wymyśliła? Widzę ten twój uśmiech, zaraz mi oznajmisz jakąś wspaniałą nowinę, że aż się przewrócę - zaśmiałam się wysiadając z auta

- Bądź ty czasem miła, stoimy tu razem czekając na was żeby oznajmić wszem i wobec, że skończyliśmy pokój dla Layly i przyszłe mamy mogą go obejrzeć - powiedziała otwierając przed nami drzwi i przepuszczając przodem

Spojrzałam w szoku w oczy Stefani a ona tylko zaczęła się śmiać.

- Zapraszamy na górę! - krzyknęła Sylwia stojąc już na schodach. Nigdy nie będzie spokoju dopóki ona tu mieszka.

Weszłyśmy po schodach, a Sylwia otworzyła drzwi do pokoju naszej córki. Przyznam, że zaniemówiłam i nie tylko ja. Wszystko było w odcieniach bieli, różu lub jasnej szarości. Jej łóżeczko stało z lewej strony pokoju, obok niego znajdował się duży fotel w kolorze bardzo jasnego różu. Sylwia obok tego postawiła również maleńki stolik nocny a na nim lampkę nocną. Nad łóżeczkiem Roger powiesił wielki napis "Layla". Po prawej stronie stała dość duża szafa, koło niej na ścianie nasi "architekci" powiesili tablicę interaktywną dla dzieci, przyda się jak podrośnie. Idealnym wykończeniem był puchaty, szary dywan. Sylwia w oknie powiesiła firankę i różowiutką zasłonę, taką samą miałam w pokoju jak byłam dzieckiem i po jej wzroku widziałam, że wie, że o tym pamiętam.

- Chcieliśmy Wam coś jeszcze dać - przerwał ciszę Roger - Pomyśleliśmy, że małej się pewnie spodoba - powiedział trzymając w rękach wielkiego, białego misia

Zaczęłam się śmiać, a w moich oczach już od dawno powoli zaczynały zbierać się łzy wzruszenia.

- Jesteście tacy kochani - podeszłam ich przytulić, a po chwili dołączyła do nas również Stefani - naprawdę nie wiem co powiedzieć, tu jest tak ślicznie - wytarłam wierzchem dłoni pojedynczą łzę

- To my Was może zostawimy - zaśmiała się Sylwia - przygotujemy coś do jedzenie - pociągnęła Rogera za sobą

- Podoba Ci się? - spytałam podchodząc od tyłu do Stefani

- Oni są wspaniali - odwróciła się w moją stronę - nie mogłabym wymarzyć sobie piękniejszego miejsca dla naszej córki - przytuliła mnie - kocham Cię - wyszeptała w moje włosy

Związek z Gwiazdą II (Lady Gaga)Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora