Rozdział 49

183 22 1
                                    

Susan powoli zaczęła otwierać oczy, jednak szybko je zamknęła przez jasne światło padające na jej twarz. Kiedy już się do niego przyzwyczaiła, zaczęła powoli się podnosić,  jednak uniemożliwił jej to ból pleców, przez który jęknęła, zwracając na siebie uwagę rudowłosej kobiety, która weszła do pokoju z tacą w rękach.

-Leż kochanie, nie podnoś się, bo będzie boleć bardziej. - powiedziała Molly, odkładając tacę na szafce nocnej i szybko podeszła do gryfonki, poprawiając jej poduszkę. - Proszę, wypij to, powinno pomóc z zawrotami głowy. - oznajmiła kobieta, przykładając do jej ust szklankę z niebieską cieczą w środku, pomagając dziewczynie napić się, ponieważ Susan nie była w stanie sama utrzymać szklanki z braku sił.

-Co z Harrym? - zapytała słabo Susan.

-Z nim wszystko w porządku ma tylko parę zadrapań, ale szybko się zagoją. - powiedziała Pani Weasley. - Nie będę ci już przeszkadzać, odpoczywaj. - po tych słowach kobieta zostawiła Susan samą.

Jej samotność nie trwała jednak długo, ponieważ do pokoju wszedł jej brat, który usiadł obok niej na łóżku.

-Jak się czujesz? - zapytał chłopak, a Susan jedynie spojrzała na niego z politowaniem. - No tak, jak możesz  się czuć po wleceniu z dużą siłą w ścianę.

-Wyczuwam sarkazm. - powiedziała Susan, uśmiechając się.

-Sarkazm? Nigdy w życiu. - odpowiedział, również się uśmiechając, jednak ten uśmiech szybko zszedł z jego twarzy, podobnie, jak jego siostrze. - To wszystko moja wina.

-Teoretycznie. - powiedziała Susan, dostając urażone spojrzenie od brata. - No, a czegoś się spodziewał, że powiem ci "no, co ty, ty jesteś niewinny, to wszystko wina tego idioty bez nosa" przepraszam cię bardzo, ale nie. Ktoś z tego rodzeństwa musi się zachowywać odpowiedzialnie. Człowieku ty, za rok masz siedemnaście lat i co zrobisz wtedy, nadal nie będziesz myślał racjonalnie? - skarciła go Susan, z trudem siadając do pionu, przez towarzyszący jej ból pleców.

-Skąd miałem wiedzieć, że ta wizja była prawdziwa. - powiedział podniesionym głosem Harry.

-Wiesz co? Najlepiej będzie, jeśli teraz wyjdziesz. - powiedziała poważnie gryfonka.

Harry spojrzał na nią krótko, po czym wściekły wyszedł z pokoju. Susan tego dnia naprawdę nie miała nastroju na kłótnie. Jedyne czego w tym momencie chciała to odpoczynek. Kiedy siedziała ze spuszczoną głową, nie mogąc się ruszyć, drzwi do jej pokoju znowu się otworzyły. Tym razem nie trudziła się  z podnoszeniem głowy, tylko od razu krzyknęła.

-Co znowu!

-Hej. - powiedział zmieszany Cedrik.

Susan podniosła głowę, aby spotkać wzrok puchona.

-A to ty. - powiedziała spokojniej.

Cedrik powoli zaczął zbliżać się do Susan. Kiedy był już blisko, usiadł na jej łóżku, a wtedy Susan zauważyła, że trzyma coś w rękach.

-Co to jest?

-Maść, pomoże z bólem. - odpowiedział delikatnie. - Pokłóciłaś się z Harrym prawda?

-Powiedziałam mu tylko prawdę. - odpowiedziała smętnie.

-Najwyraźniej musiało do niego mocno dotrzeć, bo szedł taki zły, że prawie niechcący wywalił Syriusza ze schodów.

-Wszystko z nim dobrze? - zapytała dziewczyna. Cedrik zorientował się, że jego dziewczyna pyta o Blacka. 

-Tak, nic mu nie jest, ale chyba nadal nie dociera do niego, że żyje, cały czas dręczy tym Remusa, który ma go dosyć. - powiedział Diggory, wywołując u Susan delikatny uśmiech. - Odwróć się, posmaruję ci plecy.

Susan z małą pomocą puchona odwróciła się do niego plecami, podciągając swoją koszulkę, tak aby odkrywała  plecy. Chwilę późnej Potter poczuła na swoich plecach rękę puchona, który małą ilością maści, zaczął ją wcierać w plecy Susan. Dziewczyna skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie było przyjemnie, zwłaszcza z rękami Cedrika przesuwającymi się z największą ostrożnością po jej plecach. Każdy chciałby być w takim związku, jak ta dwójka, kiedy jedno jest ranne, drugie będzie się nim zajmować, kiedy jednemu życie będzie się walić, to drugie będzie przy nim i będzie go wspierać, nawet jeśli zależałoby od tego jego życie. W oczach ich najbliższych byli parą idealną, jednak jak każdy inny człowiek miewali te gorsze dni, ale zawsze kończyły się dobrze, tak, jak ta sytuacja, która wydarzyła się w ministerstwie. Początkowo Cedrik był zły na Susan, jednak kiedy zobaczył, że jego dziewczyna wbiegła w kamienny łuk, zza którego nie ma wyjścia, jego świat obrócił się do góry nogami, wtedy myślał, że znowu ją stracił, ale kiedy zobaczył ją przed Harrym i Dumbledorem odetchnął z ulgą i obiecał sobie, że chodź by nie wie, co, zawsze będzie ją chronił i nie pozwoli jej na działania na własną rękę.

-Przepraszam. - powiedziała Susan.

-Za co? - zapytał puchon, unosząc brew.

-Za to, że cię nie posłuchałam i teleportowałam się do ministerstwa, przeze mnie tylko się denerwowałeś.

-Susan nie denerwowałem się, mogłem być zły, ale na siebie, że ciebie nie powstrzymałem, przed wbiegnięciem w łuk, ale z drugiej strony, to w sumie dobrze, bo przynajmniej Syriusz żyje.

-Tyle dobrego i w końcu ludzie wiedzą, że Voldemort naprawdę powrócił. - powiedziała gryfonka, opuszczając koszulkę, kiedy poczuła, że Cedrik skończył smarować jej plecy maścią. Susan odwróciła się w jego stronę, po czym spojrzała w jego oczy. Cedrik, nie zrywając kontaktu wzrokowego, zaczął zbliżać swoją twarz do twarzy Potter, kiedy był wystarczająco blisko, złączył ich usta w pocałunku. Ten pocałunek nie był taki sam, jak ich poprzednie, był przepełniony namiętnością, oboje się w nim zatracili, chłopak przejechał swoim językiem po jej dolnej wardze, prosząc tym o dostęp, który Susan mu udzieliła, ich sesja całowania była gorąca i obojesiebie pragnęli, kiedy puchon chwycił za końcówkę jej koszulki, oboje usłyszeli pukanie do drzwi, co spowodowało, że odsunęli się od siebie zdyszani. Oboje zawstydzeni spojrzeli na drzwi, przez które wszedł Syriusz, jak tylko zobaczył nastolatków, od razu zapytał.

-Przeszkadzam w czymś?

Susan chciała mu odpowiedzieć, jednak ubiegł ją Cedrik.

-Nie, właściwie miałem wychodzić. - powiedział zarumieniony, po czym wstał z łóżka i wyszedł z pokoju, odprowadzony wzrokiem przez Blacka i Potter.

------------------------------------------------------------

Hej kochani witam w kolejnym rozdziale, mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Zachęcam do gwiazdek i komentarzy, bo fajnie się je czyta.

                                                                                   ~Kornelia.

I need love - Siostra wybrańca//Cedrik DiggoryWhere stories live. Discover now