Rozdział 18

337 26 2
                                    

Dwa dni minęły uczniom bardzo szybko, nauczyciele nie zadawali im żadnych prac i dawali luz na lekcjach. Obecnie wszyscy siedzą w Wielkiej Sali na uczcie pożegnalnej.

-Drodzy uczniowie, kolejny rok szkolny minął, a co za tym idzie, trzeba wybrać zwycięzcę pucharu domów. - po sali przeszły szepty podniecenia. - czwarte miejsce zajmuje Ravenclaw z liczbą 394 punktów. Trzecie miejsce Slytherin z  401 punktami. Drugie miejsce Hufflepuff z 469 punktami. Pierwsze miejsce należy do Gryffindoru, który zwyciężył z  503 punktami. Wielkie brawa dla gryfonów. - powiedział dyrektor, a wszyscy oprócz ślizgonów zaczęli bić głośne brawa.

Po skończonym apelu wszyscy udali się na stację kolejową, aby wrócić do swoich rodzin. Gryfoni zajęli pierwszy, lepszy, wolny przedział, dołączył do nich jeszcze Neville wraz z Ginny, która siedziała cały czas czerwona. Susan już dawno podejrzewała, że podoba jej się jej brat, jednak mu w oko wpadła pewna czarnowłosa krukonka, którą gryfonka kojarzyła jedynie z widzenia, ale i bez głębszej znajomości była w stanie stwierdzić, że nie była dobrą partią dla jej brata. Po drodze grali w karty nabyte przez rudowłosą, podczas walentynkowego wyjścia. Prawie wszystkie karciane gry wygrywała Hermiona, nikt się nie spodziewał, że była w to taka dobra. Po paru godzinach jazdy pociągiem w końcu dotarli na peron 9 i 3/4. Pożegnanie to było to, czego rodzeństwo nie chciało robić, ale niestety musieli. Pierwsza pożegnała się Hermiona, która uściskała Susan i dwóch chłopaków, po czym odeszła do swoich rodziców.

- No Harry, czas się na trochę pożegnać. Masz pisać listy co się u ciebie dzieje i jak będą ci dokuczać, to też mi o tym pisz, coś się na to poradzi. Będę tęsknić. - powiedziała, przytulając brata.

-Też będę tęsknić, nawet nie wiesz, jak bardzo. Ale teraz muszę już iść, są po mnie. Do zobaczenia.

Chłopak poszedł do swojego wujka, który stał przy jednym z filarów z miną, jakby miał zaraz zwymiotować. Susan poszła razem z Ronem do jego taty, który stał i rozmawiał z bliźniakami, Percy'm i Ginny.

-Już jesteśmy - oznajmił Ron.

-Dzień dobry - powiedziała grzecznie Susan.

-Witaj Susan, miło mi ciebie w końcu poznać. - odpowiedział jej z szerokim uśmiechem - No, idziemy dzieciaki, mama czeka w domu z obiadem.

Wszyscy przeszli przez ścianę na mugolski peron i udali się do niebieskiego auta, do którego wszyscy wsiedli. Było to możliwe, ponieważ Pan Weasley użył zaklęcia Capacious extremis, które im to umożliwiło, czarodziej włączył również niewidzialność w pojeździe. Lecieli kilka kolejnych godzin, aż dotarli na miejsce. Wyszli z samochodu i skierowali się do wysokiego, przekrzywionego domu. Kiedy Susan przekroczyła próg drzwi, od razu do jej nozdrzy dotarł zapach jedzenia. Chyba jak wszyscy była głodna. Nagle przed nią stanęła pulchna, ruda kobieta, która wzięła Susan w ramiona.

-Och kochanieńka, aleś ty piękna. Zupełnie jak matka. Pewnie jesteś głodna? Chodź, nakryłam już do stołu. - powiedziała kobieta ciągnąć ją za rękę w stronę jadalni, gdzie po chwili zjawili się pozostali.

Susan usiadła na miejscu pomiędzy bliźniakami, którzy posłali sobie uśmiechy. Na stole leżało pełno potraw, takich jak:  pieczony kurczak, pieczone ziemniaki z marchewką i kilka sałatek.  Fred, jak prawdziwy gentleman nałożył Susan dużą porcję.

-Jedz maluchu. W szkole zawsze mało jadłaś, to teraz masz to wszystko zjeść, rozumiesz? - na jego słowa reszta, łącznie z dziewczyną, do której była skierowana wypowiedź jednego z bliźniaków, zachichotała.

Posiłek minął im w bardzo miłej atmosferze. Pani Weasley wypytała każde ze swoich pięciu obecnych dzieci o rok szkolny. Nie obyło się bez krzyków na Freda i George'a za ich głupie żarty. Susan i Ginny pomogły Molly posprzątać po posiłku, gdy już wszystkie naczynia były umyte i pochowane, Ginny zaprowadziła Susan do swojego pokoju, który od dzisiaj będą dzieliły razem. Gdy dziewczyny weszły do pokoju, od razu podzieliły szafę na pół i się rozpakowały. Dla młodej Weasley nie był to problem, żeby dzielić pokój z Potter, dziewczyny się ze sobą zaprzyjaźniły.

-Mam nadzieję, że nie chrapiesz -powiedziała młodsza.

-Spokojnie, nie, przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo.- odpowiedziała Potter.

-Jak będziesz, to cię  uduszę - powiedziała ruda, a Susan tylko zachichotała.

Nagle przez drzwi do pokoju dziewczyn wpadli szeroko uśmiechnięci bliźniacy.

-Baby Weasley, idziesz z nami, teraz - powiedział George.

-I tak nie masz wyboru - oznajmił Fred.

Nie dali nawet jej nic powiedzieć, po prostu pociągnęli ją za rękę do swojego pokoju. Puścili ją, dopiero kiedy drzwi za nimi się zamknęły, a oni stali na środku pomieszczenia.

-Możecie mi powiedzieć o co wam chodzi?

-Ależ oczywiście, że możemy. Fred, miej ten zaszczyt.

-No to tak. W przyszłości chcemy otworzyć swój własny sklep z różnymi gadżetami i mamy już parę projektów, ale nie mamy do nich, jakby to powiedzieć, składników i jako, iż ty możesz wyczarować wszystko, to czy pomogłabyś nam przy tym? - zapytał i wyjaśnił starszy z bliźniaków.

-Nie wiem, czy to dobry pomysł.- odpowiedziała niepewnie Susan.

-On jest świetny. -powiedzieli razem.

-Ahh, no dobra, ale jakby co, to ode mnie tego mieć nie będziecie. Zrozumiano?

-Tak jest. -odpowiedzieli zgodnie.

-Okej mamy na to całe wakacje, więc najpierw odpocznijmy od tego jakże ciężkiego roku szkolnego, a teraz wybaczcie, wracam do waszej siostry. - powiedziała Susan i wyszła z ich pokoju, udając się do tego, który dzieliła z ich siostrą.
-------------------------------------------
Hej witam w kolejnym rozdziale. Gwiazdki i komentarze mile widziane.

                                          ~Kornelia.

I need love - Siostra wybrańca//Cedrik DiggoryWhere stories live. Discover now