Rozdział 22

324 21 1
                                    

Molly razem z Susan właśnie zmywały naczynia, kiedy nagle do kuchni niezdarnie wleciała sowa z Prorokiem codziennym w dziobie. Kobieta podeszła do zwierzęcia i wsadziła trzy galeony do małej sakiewki, która znajdowała się przy jej nóżce. Pani Weasley zasiadła przy stole i zaczęła czytać artykuł. Kiedy tylko zobaczyła co znajduje się na okładce, zaniemówiła. Na okładce znajdował się znak, którego nie widziano od 13 lat, znak, który zwiastował śmierć, znak tego, którego imienia nie wolno wymawiać, jednak kiedy doczytała dalszą część artykułu, jej strach wzrósł bardziej, gdyż napad śmierciożerców miał miejsce na Mistrzostwach Świata w Quiddittha, na którym znajdowała się jej cała rodzina.

-Co się stało? - zapytała Susan, widząc jej zmartwioną minę.

Kobieta nic nie powiedziała, tylko wręczyła dziewczynie gazetę. Momentalnie Susan poczuła strach, a jej oczy stały się brązowe. Nie obchodziło jej w tym momencie nic, prócz tego, czy jej brat i przyjaciele są cali. Pani Weasley chodziła razem z młodą Potter w tą i z powrotem po całym domu, mamrocząc coś niezrozumiałego pod nosem i nerwowo ściskając końce swoich koszul. Nagle do ich uszu dotarł dźwięk cichych rozmów i skrzypienia drzwi. Molly wzięła swoją różdżkę i ruszyła do miejsca, z którego dochodził hałas, Susan zaś szła za kobietą powoli stawiając kroki, kiedy weszły do kuchni ciężar, który leżał od rana na ich sercach zniknął, gdy tylko zobaczyły swoich bliskich. Molly szybko do nich podeszła i wyściskała po kolei każdego. Susan zrobiła to samo z tym, że na dłużej zatrzymała się na bracie.

-Ostatni raz cię na takie coś puściłam samego. Zapomnij o tym, żeby wybierać się gdzieś beze mnie - pogroziła Harry'emu Susan.

-Na randki też będziesz ze mną chodziła? - powiedział żartobliwie Harry.

-Jak pójdziesz na randkę z osobą, której nie toleruję, to tak, będę tam razem z wami i będę cię bacznie obserwować. - oznajmiła poważnie Susan.

Pan Weasley opowiedział swojej żonie, co wydarzyło się na Mistrzostwach. Atmosfera była napięta, wszyscy milczeli i patrzyli tępo na swoje stopy. Susan miała tylko w głowie obraz znaku na niebie, zostawiony przez śmierciożerców. Wszystkie złe wspomnienia wróciły do niej. Śmierć rodziców, rozdzielenie z bratem, a także spotkanie ze swoim boginem. Miała nadzieję, że ten znak na niebie to tylko jednorazowa akcja, a śmierciożercy odpuszczą i wrócą do ukrycia. Z zamyślenia wyrwało ją szturchanie w ramię przez Harry'ego, który powiedział siostrze, że czas już spać. Dziewczyna nie mówiąc nic poszła razem z Ginny i Hermioną do pokoju.

***

1 września oznaczał tylko jedno, koniec wakacji i początek roku szkolnego. Stacja Kings Cross wróciła do życia po prawie trzech miesiącach. Uczniowie zaczęli wsiadać do pociągu, w tym Susan, Harry, Ron i Hermiona, trochę zajęło im znalezienie wolnego przedziału, ale w końcu się udało. Harry usiadł pod oknem, a Susan przy drzwiach, Ron i Hermiona usiedli naprzeciwko nich.
Gryfoni rozmawiali o bólu, który Harry odczuwał od swojej blizny, a także o jego dziwnym śnie. Wspólnie zdecydowali, że najlepszym rozwiązaniem będzie poinformowanie o wszystkim Syriusza. Nagle drzwi do ich przedziału stanęły otworem, a w nich pojawiła się Hanna Abbott.

-Porywam ją - powiedziała blondynka, po czym złapała Susan za rękę i mocno pociągnęła ją za sobą, kierując się do swojego przedziału.

Gdy stanęły przed drzwiami przedziału Hanna szybko je otworzyła i z całej siły wepchnęła do niego Potter, która wylądowała całym ciałem na Diggory'm, który nieświadomie złapał ją w talii.

-Przepraszam - powiedziała zmieszana, po czym szybko z niego wstała i usiadła na wolnym miejscu, które było akurat na przeciwko chłopaka.

-Nic się nie stało, to nie twoja wina - powiedział Cedrik, uśmiechając się do czerwonej na twarzy Potter - Mogłaś być delikatniejsza, a nie pchać ją z całej siły. - z tymi słowami zwrócił się do blondwłosej puchonki.

-Sam chciałeś, żebym po nią poszła, bo ty się wstydziłeś - odgryzła się mu Abbott.

-Daj mu już spokój - powiedziała Susan Bones.

Policzki Potter były jej włosów. Dziewczyna nie wiedziała, dlaczego tak reaguje na chłopaka, a nawet na rzeczy z nim związane. Z zamyślenia wyrwał ją głos Zachariasza:

-Susan, wyczarowałabyś mi czekoladę...- nie dokończył, bo został dzielony po głowie przez Bones - No co, tobie też może.

-Jaki smak? - zapytała wesoło Susan.

-Truskawkowy.

W mgnieniu oka na jego kolanach pojawiła się tabliczka czekolady. Wyczarowała też dla pozostałych, a dla siebie pomarańczowe żelki.

- Zawsze gdy cię widzę, to jesz coś o smaku pomarańczy. - powiedział Zachariasz.

-Lubię pomarańcze - oznajmiła radośnie Susan.

--------------------------------------------------------------

Hej witam w kolejnym rozdziale. Gwiazdki i komentarze mile widziane. Jeśli czegoś nie zrozumieliście do tej pory z rozdziałów, albo macie jakieś pytania, to piszcie śmiało, a na pewno wam na nie odpowiem.

                                                                                           ~Kornelia.

I need love - Siostra wybrańca//Cedrik DiggoryWhere stories live. Discover now