Rozdział XXII

1.1K 77 5
                                    

Rozdział XXI

Sophie


- Odstawisz mnie do mojego auta? - Zapytałam Cilliana, który popijał swój śniadaniowy koktajl i przeglądał coś na tablecie.

- Odwiozę cię do pracy - mruknął i odłożył urządzenie na blat.

- Chce jechać swoim samochodem - warknęłam i westchnęłam. - Rozmawiałam o tym z Maxem.

Spojrzał na mnie uważnie i uśmiechnął się lekko odchylając do tyłu i zakładając ramiona na szerokiej piersi. Mimo iż Cillian zawsze był dla mnie miły i czarujący, jego wielka postać wciąż mnie czasami onieśmielała.

- Doprawdy? I co dokładnie powiedział Max na to, że chcesz jechać swoim samochodem?

Cóż, jeżeli miałam być tak całkiem szczera to nic nie powiedział tylko spojrzał na mnie jak na idiotkę, a potem odwrócił na brzuch i zerżnął. Ale w związku z tym, że byłam trochę zdesperowana i na prawdę potrzebowałam tej chwili dla siebie za kółkiem własnego samochodu postanowiłam przekształcić to na swoją korzyść.

- Nie zabronił mi jechać do pracy swoim samochodem - powiedziałam opierając się o blat.

Cillian zaśmiał się i pokręcił głową. Westchnęłam głośno i oparłam ramiona przed sobą uważnie wpatrując się w jego twarz.

- Czy możemy dobić targu? Taki kompromis? Zawieziesz mnie do domu, wsiądę w swój samochód i pojedziesz za mną, aż bezpiecznie zaparkuje obok pracy?

Przez chwilę wydawało mi się, że sprzeciwi się temu pomysłowi, ale po minucie skinął głową, choć ewidentnie nie był z tego całkiem zadowolony. Ja za to byłam z siebie dumna i z szerokim uśmiechem zabrałam swoje rzeczy i zapakowałam się do samochodu. Cillian do tej pory jeździł czasami samochodem Maxa, ale dziś miał czarne Camaro, dość nowe, bo w środku było czuć jeszcze zapach świeżości. Na moje pytające spojrzenie uśmiechnął się lekko.

- Wypożyczone - powiedział cicho i uśmiechnął się lekko. - Przymierzam się do zakupy i chciałem przetestować.

- Ładne i wygodne.

- Cóż, nie to jest najważniejsze w samochodzie, ale doceniam punkt widzenia - posłał mi rozbawione spojrzenie. - O której planujesz wracać?

- Pewnie koło trzeciej - wzruszyłam ramionami. - Ale to zależy do tego jak pójdzie spotkanie i ile potrwa.

- Napisz do mnie albo do Maxa, jak tylko będziesz gotowa wracać dobrze?

- A jak obiecam, że wrócę prosto do Maxa?

- To i tak po ciebie przyjadę - mruknął. - Nie testuj nasze cierpliwości, Sophie.

Jęknęłam, ale skinęłam głową na zgodę. Kiedy wsiadłam do swojego Astona od razu poczułam się bardziej zrelaksowana. Uwielbiałam swój samochód. A świadomość, że ta cudowna, historyczna maszyna jest moja i działa na moje rozkazy była jedną z wielu podniecających rzeczy w moim życiu. We wstecznym lusterku widziałam auto Cilliana i choć męczyła mnie ich ochrona czułam się pewniej wiedząc, że mogę na niego liczyć. Na nich obu. Uśmiechnęłam się i pomknęłam do St. Vincent śpiewając wraz z piosenkami z radia. Na zewnętrznym parkingu nie było miejsc, co było zaskakujące, bo zazwyczaj choć jedno udawało mi się złapać. Jęknęłam i zwolniłam, by Cillian mógł zobaczyć co planuje robić. Mrugnęłam mu światłami i wjechałam do podziemnego parkingu. Cillian wjechał za mną, pomachał mi, gdy zaparkowałam i wyjechał okrążając alejkę. W środku było niewiele miejsca, dodatkowo na wjeździe wisiała tabliczka informująca, że parking tylko dla pracowników. Zazwyczaj większość osób nawet nie próbowała tu parkować obawiając się, że ochrona uważnie sprawdza. Prawda była taka, że parking nie miał żadnej ochrony z wyjątkiem tej, która pilnowała tego zewnętrznego i była opłacana przez miasto. Chwyciłam swoją teczkę i nucąc ruszyłam do windy. Gdy tylko znalazłam się na swoim piętrze złapał mnie Nico.

Boston in love | [18+] ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now