Rozdział XVIII

Zacznij od początku
                                    

- Maszczego, ale nie masz powodu – rzucił i znów spojrzał przedsiebie podziwiając widok. - Jakkolwiek to dziwnie brzmi. Jesteśbezpieczna, Sophie.

- Tak,nie tego się obawiam...

- Wiem– powiedział cicho i znów spojrzał na mnie, a jego ciepłebursztynowe tęczówki spoczęły na moich. - Wiem, Sophie i zaufaj kiedy mówię, że nie masz czym się zamartwiać. Wracaj do łóżka.

Odwracając się od niego zobaczyłam Maxa, który bez słowa stał oparty o ścianę i przyglądał się nam. Podeszłam do niego, a on szybko złapał mnie w pasie i bez ostrzeżenia uniósł zmuszając mnie do owinięcia nóg i ramion wokół niego. Zaniósł mnie do sypialni i położył na łóżku, a następnie sam wszedł do środka i mocno mnie do siebie przyciągnął. Wtuliłam twarz w jego klatkę piersiową i głośno zaciągnęłam się powietrzem wdychając jego sosnowo-piźmowy zapach. Po tym czasie wiedziałam, że nie jest to zapach jego perfum, a czysty zapach mężczyzny wymieszany z zapachem jego żelu pod prysznic.

- Cillian ma racje – powiedział cicho i zaczął kreślić leniwe kółkana moich plecach. - Nie masz czym się martwić.

Skinęłam lekko głową licząc, że wyczuje ten gest.

- Jesteśbezpieczna, Sophie.

Wiedziałam, że dla niego przejmowałam się i zamartwiałam sytuacja z Thomasem i może lepiej żeby tak było. Zdecydowanie lepiej niż gdyby znał prawdę. Że choć owszem sytuacja z byłym mnie stresowała i byłam tym zdezorientowana to w głębi serca to nie była moja największa obawa. Godziny dzieliły mnie od powrotu Jake'a. Godziny do końca naszego układu z Maxem, a mnie coraz bardziej bolała świadomość tego. Max stał się tak stałą i oczywistą rzeczą w planie mojego dnia, że perspektywa widywania go znów tylko przy okazji urodzin czy innych imprez brata wywoływała ból w sercu. Wtuliłam się jeszcze bardziej w jego ramiona i starałam się uspokoić przyśpieszona bicie serca by móc usnąć. Ostatnich raz z nim -zaczęłam odliczanie.

***

Max chciał zostać dziś w domu i widziałam po jego minie, że wściekał się, że nie może. Miał spotkanie z wujem, którego nie mógł przełożyć ani zlekceważyć, a ja mimo iż chciałam na zapas nacieszyć się jego obecnością wiedziałam, że potrzebuję chwili oddechu tylko dla siebie. Rano każde z nas otrzymało informację od Jake'a, że właśnie wsiedli do samolotu. Od tego momentu odliczanie skurczyło się do dwunastu godzin. Kiedy pożegnałam już Maxa i siedziałam przy wyspie kuchennej wpatrzona w szkicownik czas wynosił już tylko dziesięć godzin i dwadzieścia jeden minut. Niemal obsesyjnie sprawdzałam zegarek częściej niż wskazówka minuty zdołała zrobić pełne okrążenie uważnie śledziona moim wzrokiem.

- Nikt nie potwierdził teorii, że czas płynie szybciej, gdy się wparujemy w zegarek.

Podniosłam gwałtownie głowę na widok Cilliana ubranego w dres z mokrymi włosami. Wszedł właśnie do domu więc jak zgadywałam korzystał właśnie z siłowni na najwyższym piętrze.

- Aco z teorią, że może się zatrzymać gdy wyjątkowo mocno się na nim skupię?

- Nie będę ci dawał nadziei i na to – wzruszył ramionami i podszedł do lodówki. - To ja namówiłem go żeby zadzwonił do Jake'a. W zasadzie według mnie powinien zadzwonić do niego już parę dni temu.

- Nie chcieliśmy...

- Tak, tak, wiem – uśmiechnął się łobuzersko i puścił mi oko, a mnie szczęka opadła na ten widok. Cillian, gdy przybierał swój urok był doprawdy rozbrajający.

Teatralnie wręcz westchnęłam i postanowiłam skupić się na swojej pracy, a nie na wskazówkach zegara. A jednak czas płynął nieubłaganie i skrócił się do ośmiu godzin i trzydziestu minut a ja wciąż nie miałam nic wartego uwagi. W końcu odrzuciłam notatnik i przeniosłam się na kanapę przed telewizor. Cillian nie wchodził mi w drogę większość czasu spędzając w pokoju, który robił za gabinet Maxa. W porze lunchu zamówiłam coś dla nas z knajpki niedaleko by szybko przywieźli. Gdy już wpatrywałam się w swojego kurczaka na ostro z ryżem cały apetyt jaki miałam zniknął i bezmyślnie tylko drobiłam pałeczkami w jedzeniu. Cillian dołączył do mnie na czas jedzenia, ale choć rzucił mi znaczące spojrzenie nie skomentował mojego nagłego braku apetytu. Sam za to pochłonął dwie porcje i nie wyglądał na najedzonego. Chryste wyżywianie mężczyzn wcale nie było takie proste. Max też wiecznie zamawiał podwójne porcje i jeszcze mieścił zazwyczaj deser.

Boston in love | [18+] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz