25. bzdura

292 29 4
                                    

hej! wiem, że minęło dużo czasu od poprzedniego rozdziału i jest mi strasznie głupio, że tak to porzuciłam bez słowa, ale wróciłam i mam nadzieję że na stałe.

pierwsza część rozdziału była już wstawiona wcześniej, przewińcie w dół, zaznaczyłam wam moment kontynuacji!
BH.

—PRZEPRASZAM, ALE NIE ZDĄŻYŁAM NICZEGO UGOTOWAĆ — przeprosiła Marsha już któryś raz pod rząd, kiedy postawiła kubełek KFC na stole. — Chciałam dla was zrobić lazanię, którą tak bardzo lubicie, ale kompletnie zgubiłam poczucie czasu. Jak spojrzałam na zegar, to była już piąta.

—W porządku! — powiedziała Nancy z miłym uśmiechem na ustach, a Ringo tylko pokiwała głową i sięgnęła po jedno z udek.

—Jest cudownie! — wypaliła, biorąc niechlujnie gryza skrzydełka. — Jeśli by to nie tuczyło, to jadłabym KFC codziennie.

Hollandowie uśmiechnęli się delikatnie i zaśmiali się pod nosem na słowa blondynki. Dziewczynom wydawało się, że mieli lepszy humor niż zazwyczaj, kiedy spotykały się z nimi na kolację.

—Więc — zaczęła Nancy, nabijając jedzenie na widelec. — Zauważyłam znak "Na sprzedaż" na zewnątrz. Tyczy się to sąsiadów czy...

Popatrzyły się na siebie, kiedy Marsha zaczęła wyglądać na podekscytowaną tym, czym zamierzała się z nimi podzielić. Poprawiła się na siedzeniu i odłożyła picie, mówiąc:

—Zatrudniliśmy człowieka o imieniu Murray Bauman — wyjaśniła. — Pisał dla Chicago Sun-Times.

—Jest dość popularny — dodał jej mąż, wyjmując kartę z jego kieszeni i podając ją Ringo, która zaczynała coraz wolniej jeść kurczaka, po tym jak uświadomiła sobie dokąd zmierza ich rozmowa.

—W każdym razie, jest teraz prywatnym detektywem i zgodził się wziąć naszą sprawę.

Ringo podała kartę Nancy i korzystając z okazji, nawiązała z nią kontakt wzrokowy. Ich spojrzenia mówiły wszystko.

—Um — mruknęła Nancy, powolnie połykając jedzenie. — Co to dokładnie oznacza?

—Oznacza to, że wykona zadanie, którego ten skurwysyn Jim Hop... przepraszam. Wykona zadanie, którego nasza policja Hawkins nie mogła wykonać. Mamy prawdziwego detektywa.

Ringo chwilowo błądziła wzrokiem za colą i kiedy w końcu ją znalazła, wzięła łyka, po cichu licząc, że jakimś sposobem była tam tak naprawdę wódka, która pozbawiłaby ją wszelkich nerwów.

—Znajdziemy Barb — dodała Marsha, a światełka nadziei w jej oczach, złamało automatycznie serce Nancy.

—Już zaczął jej szukać i jest wart każdego pensa.

Każde słowo, które wydobywało się z ich ust niezwykle dotykało obie dziewczyny, ale zdecydowanie Nancy była bardziej poruszona. Ringo właściwie chodziła na te kolacje tylko, by ją wesprzeć. Bez względu na jej sympatię do Barb, nie znała dziewczyny na tyle dobrze, by być dotknięta jej zniknięciem tak bardzo jak Nancy.

Dziewczyna obok opuściła wzrok, zostawiając kuzynkę zmartwioną.

—Więc...sprzedajecie dom, żeby móc go opłacić? — zapytała delikatnie Ringo.

—Och nie martwcie się o nas, kochane. Będzie z nami wszystko dobrze. Nawet i lepiej. Pierwszy raz od długiego czasu mamy w sobie nadzieję.

Jej słowa były ogromnym ciosem dla Nancy, która była już bliska płaczu, więc wstała od stołu, przepraszając i pobiegła w stronę łazienki. Ringo śledziła ją wzrokiem dopóki nie zniknęła za rogiem. Przygryzła nieświadomie usta, kiedy pomyślała, jak owa wiadomość musiała zdenerwować Nancy.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 22 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

slow ride | STEVE HARRINGTONWhere stories live. Discover now