Już nie "sensei" [Kirigakure]

20 2 45
                                    

Słowniczek:
Demo - ale
Sokka/wagatta - rozumiem
Hai - tak

- Wiesz, że ten potwór ma zostać w przyszłości Mizukage? - szepnęła czarnowłosa kobieta do stojącej obok znajomej. Obie odwróciły się czym prędzej w stronę straganu z rybami, by uniknąć podejrzeń rozmów na temat tabu.

Yagura puścił ten komentarz mimo uszu i szedł jak gdyby nic w stronę budynku wyróżniającego się na tle pozostałych, szczególnie swoim rozmiarem.
Z każdym dniem upewniał się że mieszkańcy Kirigakure naprawdę go nie cierpieli, co było i tak mało powiedziane. Nastolatek nigdy nie pokazywał, że mu to przeszkadza. Zachowywał się tak, jak oczekiwali jego przełożeni. Wywiązywał z powierzonej - a raczej narzuconej - mu roli.

Yagura czuł, że nie powinien nienawidzić mieszkańców. Miał obowiązek ich chronić. W końcu nie na darmo został jinchuriki. Ale nie oznaczało to, że ich zachowanie boleśnie go nie dotykało.

Mimo że on sam nie bał się nikogo, to ciągle czuł strach i niechęć wszystkich dokoła. Na zewnątrz wyglądał jednak jak na shinobich przystało - niewzruszony, z kamienną twarzą, gotów do działania w każdej chwili.

Zeskoczył z miejsca swoich rozmyślań tuż przed tym, jak usłyszał zbliżającego się w jego stronę dwunastolatka. Odwrócił się w jego stronę przodem z zamiarem udawania, że przybył tutaj dużo wcześniej od niego. W końcu jako sensei nigdy by się nie spóźnił...

- Jak zawsze na czas, Chojuro-kun - rzucił na przywitanie do niebieskowłosego.

- Hai - oparł tamten, stając przed Karatachim i skłaniając lekko głowę.

Yagura uśmiechnął się w duchu na ten gest. Wiedział, że w przeciwieństwie do reszty społeczeństwa, jego uczeń nie tylko okazuje respekt z potrzeby formalności, ale prawdziwy, szczery szacunek. Mimo tego miał nieraz silną ochotę zabronić młodemu tych i podobnych gestów, bo kiedy Chojuro wykonywał je raz za razem, Yagura czuł się nieco skrępowany.

- A ty nigdy się nie nauczysz? - odezwał się nagle karcącym tonem do dwunastolatka. - Gdzie jakieś "witaj sensei"? Albo chociaż... - Yagura chciał zażartować trochę ze swojego ucznia, ale ten najwidoczniej wziął jego słowa zbyt na poważnie.

Niebieskowłosy zapewne miał zamiar przeprosić za swoje zachowanie, ale zaraz zaplątał się w tym, co mówił i niewiele z tego wyszło.
Yagura uśmiechnął się pod nosem.

Chojuro był właściwie jedyną osobą, przy której Yagura pozwalał sobie na takie zachowanie, choć wiedział, że niedługo ta okazja przepadnie na zawsze.

- Hai, hai. Wszystko zrozumiałem - westchnął różowooki, choć tak naprawdę nie rozróżnił ani jednego słowa dwunastolatka, który widocznie wyczuł ten sarkazm.

- Gomena...

- Rusz się, nie mamy przecież całego dnia - ponaglił go miodowowłosy, idąc w głąb budynku Mizukage.

Chłopak od razu pobiegł za nim, starając się nie zgubić na samym wstępie swojego senseia (co już mu się kilka razy przydarzyło...)

Mimo że Yagura był starszy tylko o parę lat, mógł się poszczycić osiągnięciami na poziomie pomiędzy jounninem, a członkiem ANBU. Nie znał się zbytnio na nauczaniu, ale polubił obecność Chojuro, który przez swoją niepewność robił czasami dziwne rzeczy. Choć aktualnie dwunastolatek szedł posłusznie za swoim nauczycielem, zastanawiając się, w jaki sposób zapytać o cel ich podróży.

- Ano... dokąd tak właściwie idziemy Yagura-san? - Niebieskowłosy spojrzał na jounnina, który zdawał się być bardziej pochłonięty obranym przez siebie kierunkiem niż swoim uczniem.

Czyli one-shoty ✗Zamówienia Zamknięte✗जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें