- Drugi stolik, dwie sałatki z kurczakiem i sok pomarańczowy - rzuciłam przyklejając karteczkę do tablicy w kuchni. Gabriel odebrał zamówienie, uśmiechnął się do mnie i wziął się do pracy.

Minęło parę dni, odkąd zabiłam tamtą kobietę. Zastanawiałam się, co się stało z jej ciałem. Mogłam przynajmniej ją zakopać, ukryć ją gdzieś. Co za idiotka!

Wytarłam stolik, przy którym przed chwilą siedziała grupka znajomych.

- Poproszę gin z tonikiem - usłyszałam za sobą kobiecy głos.

- Już się robi - odparłam i poszłam w stronę Liama stojącego za barem. Szybko zrobił drinka i podał mi go - Dzięki - mruknęłam i uśmiechnęłam się do niego. Wróciłam do kobiety. Była ubrana w czarną, skórzaną kurtkę. Miała nieziemską urodę: ciemne włosy, blada cera, malinowe usta i te błękitne oczy. Kogoś mi przypominały, tylko kogo?

- Może się przysiądziesz, Charlotte? - zaproponowała biorąc do ręki szklankę.

- Skąd znasz moje imię?

- Dużo wiem o tobie, dziewczynko - odparła - Usiądź - poprosiła klepiąc siedzenie obok siebie.

- Nie mogę teraz, pracuję.

- Nalegam - warknęła pokazując długie kły. Cholera, ona jest wampirem. Co jeśli kogoś zaatakuje?

Usiadłam.

- Skąd mnie znasz?

- Braciszek coś ostatnio o tobie wspominał - powiedziała oglądając swoje dłonie. Teraz już wiedziałam skąd te znajome oczy. Hadrian mówił, że ma rodzeństwo. Wszyscy są pierwotnymi. Uf, dobrze, że usiadłam.

- Co konkretnie? - spytałam zaciekawiona.

- Że jest w tobie szaleńczo zakochany. Dziwne, prawda?

Prychnęłam głośno. To brzmiało tak cholernie niedorzecznie.

- Nie wierzysz? - upewniła się.

- Oczywiście, że nie.

Ktoś wszedł do baru. Odruchowo spojrzałam w tamtą stronę. Hadrian szedł właśnie w naszą stronę. Ubrany był podobnie jak jego siostra. Nie mogłam uwierzyć, że siedzę obok dwójki pierwotnych.

- Emilia - rzucił zaskoczony w stronę kobiety.

- Hadrian - odparła.

- Widzę, że zdążyłaś już poznać Charlotte.

- Nie bardzo. Właśnie nam przerwałeś.

Odwróciłam głowę, tylko żeby na niego nie patrzeć. Skrzyżowałam ręce zdenerwowana jego pojawieniem się. Byłam na Hadriana cholernie wkurzona. Winiłam go za zabicie tamtej kobiety. Mógł mnie odwieźć, wtedy nie musiałabym jechać z nią. I skąd ona do cholery wiedziała, że jestem wampirem?

- Ty przysłałeś do mnie tą kobietę? - zwróciłam się szybko do Hadriana.

- Nie. Skąd ci to przyszło do głowy? - odpowiedział czytając moje myśli. Nie kłamał - A nie, czekaj. To w sumie podobne do mnie.

- O co chodzi? - wtrąciła się Emilia. Czyżby ona nie wchodziła w mój umysł?

- Charlotte parę dni temu zabiła kobietę w samochodzie, która ją podwoziła do domu - wytłumaczył - Nie zrobiłaś tego, prawda?

- Nie. Ale czemu ty miałbyś być w to zamieszany.

- Bo sama zaproponowała mi... no wiesz - wyjaśniłam spokojnie. Nigdy sobie nie wybaczę, że ją zabiłam.

- Nie jesteśmy aż tak... nieodpowiedzialni - usprawiedliwiła się Emilia - Dużo z tym zachodu, żeby ukryć ślady.

- To jak się odżywiacie?

- Mamy stały posiłek.

- To znaczy?

- Mieszkam z trzema studentami - odpowiedziała - Raz w tygodniu karmię się na jednym z nich, tak aby mógł jeszcze chodzić. Coś jak oddawanie krwi.

- A co ze śladami?

- Mamy leczącą ślinę - odparł Hadrian uśmiechając się do mnie.

- Charlotte!

Odwróciłam się na dźwięk mojego imienia. Natalee stała obok mnie bardzo wkurzona.

- Jesteś w pracy - zasyczała przez zęby - Obsłuż tamte stoliki.

Szybko zerwałam się z kanapy i ruszyłam w stronę czekających klientów. Byłam pochłonięta zamówieniami, ale wciąż myślałam o Emilii i Hadrianie. Siedzieli ciągle w tym samym miejscu, śmiejąc się i rozmawiając. Czy bałam się siostry Hadriana? Nie bardziej niż jego samego. Wydawała się miła, ale wciąż pozostawała pierwotnym - niebezpiecznym jak Hadrian. Wytężyłam słuch, żeby ich usłyszeć.

- Podsłuchuje nas - zauważyła Emilia popijając drinka i uśmiechając się do brata - Podoba mi się ona.

Natychmiast przerwałam speszona. Nienawidziłam bycia wampirem, ale jeszcze bardziej od tego nienawidziłam samych pierwotnych. Potrafili wszystko, byli nieśmiertelni, niezniszczalni. A najgorsza cecha - czytanie w myślach. Zero prywatności.

Po 15 minutach zamykali już knajpkę. Emilia i Hadrian wyszli na zewnątrz, a ja wycierałam jeszcze stoliki. Przebrałam się i dostrzegłam ich. Wampirzyca pomachała do mnie. Ostatnią rzeczą jaką chciałabym robić to spacer z pierwotnymi.

- Słyszałem to - rzucił w moją stronę biorąc mnie pod rękę.

- Co powiedziała? - spytała zaciekawiona.

- Raczej co pomyślałam. Czekaj... Nie czytasz moich myśli? - upewniłam się.

- Nie potrafi - odpowiedział za nią Hadrian.

- Czemu?

- Mówiłem ci kiedyś, że to skomplikowane - odparł zerkając w moją stronę - Odprowadzimy Emily pod dom.

- Dobra, daj spokój. Dam sobie radę - rzuciła, po czym zwróciła się do mnie - Miło było cię poznać. Mam nadzieję, że kiedyś się znowu spotkamy.

- Wiesz, gdzie pracuję - mruknęłam szczerząc się do niej.

- Jasne. Wpadnę kiedyś - zawołała i zniknęła. Po prostu rozpłynęła się w powietrzu, tak jak na pierwotnych przystało.

- Będziemy tak znowu spacerować?

- A masz jakiś lepszy pomysł? - spytał obejmując mnie w talii. Sama nie wiem, czy jego dotyk mnie krępował. Lubiłam, gdy to robił.

- Zaproś mnie do swojego domu - zaproponowałam - Mówiłeś, że mieszkasz w okolicy.

- Dobra, nie ma sprawy.



I JAK WRAŻENIA? SPODOBAŁA WAM SIĘ EMILY? JAK MYŚLICIE, KTO ZAPLANOWAŁ ŚMIERĆ TAMTEJ KOBIETY?

DZIĘKUJĘ SERDECZNIE ZA GWIAZDKI I KOMENTARZE ;*










Noc z wampirami: Mroczny światOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz