– Mike Attwood? – Kiwnęłam głową, na co on się uśmiechnął.

– Jezu Chryste! Nie widziałem cię milion lat! Co ty tu robisz? – nie krył ekscytacji. Uścisnął mnie mocno na przywitanie, a jego zachrypnięty głos lekko się załamał. – Słuch o tobie zaginął, myślałem, że wstąpiłaś do jakiejś sekty czy coś!

– Mieszkałam w Londynie z mamą – odparłam, kiedy mnie puścił. Tego właśnie się obawiałam. Tłumaczenia się.

– A co, w Londynie nie mają telefonów? – prychnął, krzyżując ręce na piersi. – Przyznaj, że o nas zapomniałaś. Conrad dalej liczy na to, że kiedyś weźmiesz z nim ślub – drwił ze mnie. – Wow, dobrze cię widzieć – dodał nagle, jakby nie mógł się otrząsnąć. – Wyglądasz super.

– Ty też, Mike. Wejdziemy do środka? Przyjechałam tu na zaproszenie Annie, muszę się zameldować, bo inaczej wyśle za mną jednostkę poszukiwawczą – postanowiłam rozładować atmosferę.

– Jasne, chodź. W środku są też Kath, Conrad, Jasper i Wizard.

– Wizard?

– Tak teraz zwracamy się do Bena Shannona. Sam sobie to wymyślił, to ma być jego ksywa sceniczna, kiedy już zostanie sławnym raperem . – Za chwilę zmusi cię do słuchania swoich kawałków. Grzecznie potakuj i mów, że są fantastyczne, wtedy szybciej cię puści i unikniesz przegrzania mózgu.

– Są aż tak złe? – spytałam, krzywiąc się.

– Tak, są złe. Rap i techno nigdy nie powinny się spotykać. Uwierz na słowo – skwitował gorzko.

W domu był tłum ludzi. Niektórych kojarzyłam z widzenia, odnajdując w ich twarzach rysy dzieciaków, które kiedyś biegały po osiedlu, ale wielu osób nie znałam. W kuchni znaleźliśmy Annie w objęciach wysokiego chłopaka, który wyglądał, jakby właśnie skończył grać mecz w NBA. Miał na sobie strój do koszykówki i czapkę z logo LA Lakers, spod której wystawały ciemne blond włosy.

– Jesteś! – Annie rozpromieniła się na mój widok, uwalniając się z objęć Philipa. – Lea, to jest Phil, mój chłopak.

– Siema! – Phil dotknął dwoma palcami swojej czapki i lekko kiwnął głową.

– Lea jest moją przyjaciółką z dzieciństwa, kochanie – Annie zwróciła się do swojej drugiej połówki, a po sposobie, w jakim mówiła, natychmiast odgadłam, że jest po drinku. – Mówiłam ci o niej, hodowałyśmy razem stado żab w jej oczku wodnym. – Parsknęła śmiechem. – Masz być dla niej tak miły, jak tylko potrafisz.

– Dla ciebie wszystko, księżniczko. – Phil pocałował ją namiętnie i na tym skończyła się rozmowa całej naszej trójki.

Uśmiechnęłam się krzywo i zaczęłam szukać wzrokiem kogoś, kogo znam. Przy ścianie w otwartym salonie wśród kilku dziewczyn dostrzegłam Kath. Tak, to musiała być ona. Gęste ciemne włosy do połowy pleców, rzymski nos oraz charakterystyczna gestykulacja sprawiały, że Kath ciężko było przeoczyć. Wpatrywałam się w nią przez chwilę, jakby przywołując jej spojrzenie. Nasze oczy się spotkały.

– Lea Woods! – Kath krzyknęła i natychmiast wstała.

– Cześć, Katherine. – Pomachałam do niej.

– Chodź tu natychmiast i wyjaśnij mi, gdzie byłaś przez ostatnie lata! – zażądała, próbując przybrać surowy wyraz twarzy.

Roześmiałam się i ruszyłam w kierunku grupki dziewczyn, której Kath ewidentnie przewodziła.

– Chyba już wszyscy wiedzą, że wyniosłam się z mamą do Londynu. – Pocałowałam ją w policzek.

– Londyn jest półtorej godziny drogi stąd. Nie dwa dni, kochanie – fuknęła. – Dobra, zaraz opowiesz mi o swoim życiu, ale teraz trzeba cię przedstawić wszystkim, którzy się tutaj liczą. To jest Dareen. – Wskazała dziewczynę   która natychmiast podała mi rękę. – To Angela. – Drobna ruda dziewczyna słodko się uśmiechnęła. – A to Nicole. Nick, nie bądź wredna dla Lei, to moja najlepsza koleżanka z przedszkola.

Tamtego Lata (WYDANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz