Next to the tree

183 30 3
                                    

Izuku schował swoje skrzydła powoli opadając na zieloną trawę. Przeszedł jakiś kawałek po polanie aż w końcu doszedł do pagórka. Minął już miesiąc odkąd pierwszy raz dotarł pod granicę. Przez ten czas był tam może z trzy razy. Wreszcie znalazł miejsce gdzie mógł sie skryć od wszystkich wokół. Mógł usiąść w spokoju pod drzewem wsłuchując się w przyrodę.
Tym razem wziął ze sobą książkę. Miał więcej czasu niż zwykle dlatego też mógł sobie pozwolić na zagłębienie się w lekturze. Książę usiadł na trawie opierając sie o pień drzewa. Podkulił nogi kładąc na kolana książkę i zaczął czytać...

W tym samym czasie po drugiej stronie bariery, do sali króla demonów wbiegł zdyszany doradca.
-Panie! W sektorze B doszło do bijatyki. -Mężczyzna oparł sie o ścianę próbując nabrać powietrza
-Znowu? Ugh... Niech Bakugou sie tym zajmie. Zawołaj go tu- mruknął pstrykając palcami tym samym rozpalając światło na całej sali
-Tak jest- poddany ukłonił sie i wyszedł z pomieszczenia. Po chwili wrócił z blondwlosym chłopakiem o dosyć wysportowanej sylwetce
-Bakugou- Król zbliżył się do nastolatka- Ogarnij tych idiotów. Jesteś generałem, wiec muszą sie ciebie słuchać. Sposób w jakim to załatwisz zostawiam tobie. Ale mają nie przeszkadzać reszcie w obowiązkach
-Oczywiscie -chłopak ukłonił sie, po czym spojrzał prosto w oczy swojego władcy- Jak sie nimi zajmę, to będą chodzić jak w zegarku
-I za to właśnie cię lubię -Król zaśmiał się pod nosem klepiąc chłopaka po ramieniu-No, leć. Potem przez resztę dnia masz wolne
-Dziękuję -chłopak ukłonił się ostatni raz i wyszedł z pokoju.
-Satoshi- Król Takashi zwrócił sie do swojego doradcy- Myślisz, że poradziłby sobie w tej roli?
-Wiesz, że zawsze poszukuje jak najlepszych rozwiązań... Katsuki jest... Um... Trochę... nadpobudliwy, ale myślę, że nie byłoby z nim problemu
-Mam jeszcze trochę czasu- westchnął-zastanowię sie nad tym
Młody demon po jakimś czasie doleciał do wskazanego wcześniej sektoru B. Chłopak pewnym krokiem poszedł w kierunku hałasu. Na jego twarzy widoczne było mocne zirytowanie. Jego oczy iskrzyły się czerwonym blaskiem ukazując tym w jak dużych tarapatach będzie ktoś kto napatoczy się ich właścicielowi. Katsuki stanął na środku dosyć sporego placu spoglądając na szarpaninę parunastu demonów. Wszędzie były widoczne ślady krwi i części przedmiotów, które jeszcze jakąś godzinę temu były zdatne do użytku. Skoro już o tym mowa... Jeden z uczestników bójki wziął (tak naprawdę nie wiadomo skąd) krzesło i roztrzaskał je na głowie swojego kolegi. Chłopak upadł na kostkę tracąc przytomność. Tego było za wiele. Ktoś musiał ogarnąć tę zgraję niewychowanych dzikusów. Do tego zadania był wyznaczony właśnie Katsuki. Już praktycznie od dzieciństwa był ulubieńcem króla demonów. Mężczyzna ufał mu i zawsze wyznaczał do najtrudniejszych zadań. Podobało mu się to, że nastolatek nigdy nie „osiada na laurach". Był bardzo ambitny i wiele od siebie wymagał. Czasem za wiele... Zdecydowanie zasłużył na swój status generała, mimo że dopiero miał 16 lat.
Katsuki zmarszczył brwi i poszedł w sam środek bijatyki. Złapał najbardziej brutalnego demona za kołnierz i uderzył go w twarz- Co wy do kurwy nędzy wyprawiacie?! Mało wam obowiązków? Jak chcecie mogę wam dać taką pracę, że przez 100 lat nie będzie mieli czasu by nawet się wysrać!
-Nikt twojego pokroju nie będzie mi rozkazywać- demon, który został uderzony przez Bakugou złapał sie za bolący policzek
-Prosisz się o ostry wpierdol Monoma-Katsuki nie zamierzał się z nim cackać. Od zawsze nie lubił się z tym wrednym i złośliwym blondynem. Oboje mieli dosyć mocne charaktery, przez co żaden z nich nie potrafił odpuścić.
-Myślisz, że wszystko Ci wolno, bo masz chody u króla- wytarł spływająca krew z nosa prychając ciche przekleństwa
-Ile razy będziesz mi to wypominał?!-zacisnął zęby- Rozmawialiśmy już o tym!- Katsuki z trudem trzymał wodze przy sobie. Nienawidził gdy chłopak poruszał ten temat. Niegdyś z Neito rywalizowali o status generała. Jak można się domyślić, to Katsuki zdobył tę posadę. Monoma uznał go za oszusta. Uważał, że chłopak wygrał tylko dlatego, że ich władca miał go za swojego ulubieńca. Katsuki za to czuł się urażony. Nie po to tyle chorował żeby osądzać go o takie rzeczy. Doskonale sie bił i jeszcze nigdy nie zawiódł w przeznaczonych dla niego zadaniach. Dlaczego niby musiał liczyć na króla w takich sprawach? Przecież zasłużył na to swoją ciężką pracą. Trochę miał za złe swojemu władcy, że aż nadto okazuje przy poddanych swoją dumę z niego. Wszyscy o tym wiedzieli, jednak każdy oprócz Monomy uważał Bakugou za dobrego wojownika. Może i władca go lubił, ale traktowali to bardziej jako potwierdzenie jego siły... Skoro nawet ich wielki, potężny król zwrócił na niego uwagę.
-Ja tylko mówię to co myślę. Chyba, że twa duma o panie- zironizował- została tak urażona, że bezprawnie utniesz mi język!
Wszyscy wokół stali w ciszy przyglądając sie rozwojowi sytuacji. Wiedzieli jaki jest Katsuki. Nie byłoby zaskoczeniem gdyby chłopak naprawde obciął drugiemu język...
-Owh... Ba~kubro...-z ziemi podniósł się chłopak, który został uderzony krzesłem jeszcze parę minut temu- Trochę sobie poleżałem- zaśmiał sie ziewając szeroko. Jego złote oczy nadal były lekko przymknięte. Demon był całkiem niesforny i fajtłapowaty. Prędzej przeszkadzał niż pomagał. Teraz jednak prawdopodobnie powstrzymał jeden z większych wybuchów złości Katsukiego. To nie mogłoby sie skończyć dobrze- No co tak stoicie? Coś sie stalo?
-Kaminari- Katsuki zwrócił sie do chłopaka- Takie sytuacje maja się więcej nie powtarzać, jasne?- widząc nieśmiałe skinięcie głową spojrzał na reszte. Nikt nie śmiał sie odezwać- Posprzątajcie ten burdel. Za karę macie przebyć trening wytrzymałościowy na wzgórzu. Bez jedzenia, picia czy przerw.- Generał odwrócił sie na pięcie i poszedł w swoją torbę. Za swoimi plecami słyszał narzekania i niezadowolone jęki jednak nie zwracał już na to uwagi.

~The world of cherry tree~Where stories live. Discover now