Rozdział 13

524 22 3
                                    

Po pewnym czasie dojechaliśmy na miejsce, gdzie odbywały się wyścigi. W pierwszym momencie zauważyłam, że rzeczywiście jest mniej osób, niż zazwyczaj o tej porze. Rozpoznałam maszyny kilku stałych bywalców przed linią startu, ale była to zaledwie garstka. Niektóre osoby szły w stronę Sebastiana lub od niego odchodziły, wsiadały na ścigacze i odjeżdżały. Za nic w świecie nie powiedziałabym, że w tym miejscu odbywają się nielegalne wyścigi. Zauważyłam kilka grupek, które trzymały plakaty głoszące "Królowo, wróć do nas, tęsknimy" albo "Lisico, nie ma takiej drugiej jak ty". Moje serce momentalnie się ścisnęło, a w kącikach oczu stanęły łzy wzruszenia.

Nie mogłam dłużej na to wszystko patrzeć z obojętnością. Zsiadłam z motocykla Dereka i podeszłam do Sebastiana. Ten, kiedy mnie zobaczył, uśmiechnął się lekko i przywitał przytulasem. Musiałam coś zrobić, dosyć tego użalania się nad sobą. Weszłam na prowizoryczne podium, a następnie zdjęłam czapkę i kaptur. Osoby stojące najbliżej mnie zwróciły uwagę na to, co się dzieje, przez co po chwili już każdy się na mnie patrzył. Widziałam w ich spojrzeniach radość, ulgę i zaciekawienie następnymi wydarzeniami.

Wzięłam kilka głębszych oddechów i spojrzałam na szybko na Dereka. Ten jedynie kiwnął mi głową na znak, że dam radę i mam śmiało mówić.

- Moi drodzy. Przepraszam, że nie było mnie tu od tego feralnego dnia, ale to, co się wydarzyło, miało na mnie niesamowity wpływ. Moja maszyna została zniszczona, moja korona upadła, a moja reputacja została zdeptana. Tak myślałam jeszcze do niedawna, jednak stojąc w tym momencie przed wami, widzę, ile dla was znaczyłam ja i mój udział w wyścigach. Jestem cholernie zszokowana, że byłam i jestem dla was kimś bardzo ważnym. Doszły mnie również słuchy, że rezygnujecie z uroku wyścigów, ponieważ ja się nie pojawiałam. Przepraszam was za to i obiecuję, że jak tylko naprawię swoją maszynę, to wrócę do was i znów będziemy mogli się mierzyć na torze. Proszę was tylko o jedno. Nie rezygnujcie z nich i przekażcie, że to jeszcze nie koniec z lisicą, bo jej duch jest zbyt silny, aby się poddać.

Przez chwilę panowała cisza, ale zaraz po niej nastąpiły oklaski, gwizdy i istna radość wywołana moimi słowami. Uczestnicy, jak i obserwatorzy podchodzili do mnie, ściskali i mówili, jak bardzo im mnie brakowało. Zobowiązałam się do powrotu i mam zamiar słowa dotrzymać. Nikt nie śmiał zająć miejsca królowej, każdy czekał na jej wielki powrót i się doczekał.

Stojąc pośród ucieszonych ludzi, mój wzrok w pewnym momencie spotkał się ze wzrokiem pewnego bruneta. W jego oczach zauważyłam radość, dumę, ale też i cień skruchy. Wiedziałam, że żałuje tego wypadku, dlatego wymyśliłam, jak mógłby choć trochę złagodzić mój żal do niego. Wolnym krokiem udałam się w jego stronę, co chwilę słysząc słowa wsparcia i szczęścia z obiecanego powrotu. Seba też nie był obojętny na moje słowa, zaraz po tym, jak tłum się przerzedził, podszedł do mnie i mocno przytulił w geście wsparcia. Byłam mu cholernie wdzięczna za jego troskę i wsparcie. Nie wiem jak zdołam mu się odwdzięczyć. Zaraz po tym, jak się odkleiłam od blondyna, podszedł do nas Derek i zbił żółwika z chłopakiem. Okej, chyba mnie coś ominęło, ale nie ważne, jeszcze się dowiem.

- Czyli wielka królowa zrobiła wielkie wejście i wielkie show. Mam nadzieję, że humor ci się polepszył, bo ci ludzie niesamowicie się za tobą stęsknili.

- Masz rację. Jestem szczęśliwa, że nie odtrącili mnie, a nawet zasypali lawiną wsparcia.

- Mówiłem ci, że wyścigi bez ciebie prawie umarły.

- To prawda. Lud potrzebuje rozrywki, więc im go dam, a ty jesteś mi coś winny.

- Zamieniam się w słuch.

- Moja maszyna uległa lekkiemu wypadkowi, którego jesteś sprawcą, więc mam dla ciebie pewną ofertę. Mogę ci odrobinkę wybaczyć twoje przewinienie, jeśli pomożesz mi w naprawie mojej śnieżynki.

- Zgoda.

- Innej odpowiedzi nie oczekiwałam. Szczegóły omówimy jutro, teraz możesz mnie odwieźć do domu.

- W takim razie chodź królowo, zamek czeka.

****

Witajcie moi kochani! Wybaczcie mi proszę moje nagłe i długie zniknięcie, ale nie zawsze życie jest usłane różami. Problemy siła wyższa. Mam nadzieję, że nie straciliście nadziei i czekaliście na powrót mojego opowiadanka. Dziękuję za tak liczne gwiazdki i każdy komentarz, bardzo mi to pomogło w zmotywowaniu się do kontynuacji. Nie chcę zawieszać książki, ani tym bardziej jej porzucić, bo dużo dla mnie jednak znaczy.

Dziękuję jeszcze raz za cierpliwość i pozdrawiam każdego czytelnika. Jesteście wielcy. ❤️

~Xanncora

Anioł na motorzeWhere stories live. Discover now