IX

1K 49 11
                                    

HARRY

Zostały dwa dni do pierwszego zadania turnieju, a my dalej nie mieliśmy pojęcia co nas czeka. A co za tym idzie, nie byliśmy w stanie w żaden sposób się przygotować. Przysięgam, że gdyby nie Draco, który cały czas powtarza, że coś wymyślimy i na pewno wszystko będzie dobrze, już dawno bym się załamał. Naprawdę cholernie się boję. Z resztą blondyn także. Widzę to pomimo tego, że próbuje to ukryć, aby dodatkowo mnie nie denerwować. Stara się jak tylko może, żeby odwrócić moją uwagę, a gdy już nic nie pomaga po prostu siada obok, przyciąga mnie do siebie i mocno przytula. Dzięki niemu zaczynam nawet trochę w siebie wierzyć.

Aktualnie siedzimy razem z chłopakiem w bibliotece i odrabiamy jakieś zaległe zadania z Historii Magii. Moim zdaniem, jest to najnudniejsza lekcja ze wszystkich. No może pomijając Wróżbiarstwo, na którym zawsze chce mi się spać. Może gdyby było ono prowadzone w ciekawszy sposób, albo przez innego nauczyciela, byłbym w stanie się do niego przekonać.

- Dlaczego nie piszesz? - zapytał ślizgon wpatrując się we mnie.

- Ja.. Przepraszam. Zamyśliłem się..

- Harry.. Przecież nie masz za co przepraszać. Jeśli cię to nudzi, możemy zrobić to później, a teraz pójdziemy na błonia. Co ty na to?

Pokiwałem głową uśmiechając się. W sumie byłem już trochę zmęczony ciągłym pisaniem. Spacer na pewno dobrze mi zrobi.

Gdy wyszliśmy na zewnątrz od razu uderzył w nas lekki wiatr. Przewiązaliśmy sobie na szyi szaliki, ruszając powoli przed siebie.
Byliśmy w połowie drogi do jeziora, kiedy usyszeliśmy dość głośne wołanie, przez co szybko się odwróciliśmy.

- HARRY! - Hagrid praktycznie biegł w naszą stronę. - MUSZĘ WAM COŚ POKAZAĆ! - krzyczał z daleka.

- Spokojnie Hagridzie, co się dzieje? - zapytałem, kiedy gajowy znalazł się dość blisko.

- Cholibka. Dawno się tak szybko nie ruszałem. - wziął dwa wdechy po czym kontynuował. - Musicie ze mną pójść. Oboje.

- Ale po co? - spojrzałem na niego.

- Zobaczycie. Zabierz pelerynę niewidkę. Nie mogą was tam zobaczyć.

- Dlaczego nie możesz nam po prostu powiedzieć o co chodzi? - odezwał się Malfoy.

- Chcę wam pokazać. No chodźcie. Później możecie robić co tylko chcecie, ale musicie teraz iść ze mną.

- No dobrze.. Mam tylko nadzieję, że tego nie pożałuję. - powiedziałem.

- Na pewno nie pożałujesz Harry. A teraz ruszać się!

Wróciliśmy na chwilę do zamku po pelerynę, po czym ruszyliśmy za Hagrid'em. Nie miałem pojęcia dokąd zmierzamy. Odnosiłem coraz większe wrażenie, że to co mamy zobaczyć to jakieś kolejne, dziwne stworzenie, którym będziemy musieli zajmować się na przyszłych lekcjach Opieki nad Magicznymi Stworzeniami.

Nagle gajowy zatrzymał się, mówiąc ciche jesteśmy, a ja nie mogłem uwierzyć w to co widzę.
Tego się nie spodziewałem.
Naszym oczom ukazały się cztery smoki. Wszystkie były zamknięte w klatkach i wyglądały na groźne. Bardzo groźne.
Kilka osób krążyło dookoła, najprawdopodobniej pilnując, żeby żaden z nich nie uciekł oraz doglądając czy wszystko jest w należytym porządku.
Gdy jeden ze smoków zionął ogniem, automatycznie cofnęliśmy się do tyłu.

- Dlaczego nam to pokazujesz? - wyszeptałem.

- To pierwsze zadanie turnieju. Smoki.

Po tych słowach zrobiło mi się słabo.
Odwróciłem głowę, aby spojrzeć na blondyna. Był okropnie blady, na jego twarzy malowało się przerażenie, a jego wzrok utkwiony był w miejscu, gdzie przed chwilą ktoś gasił podpaloną trawę. Jednak kiedy zobaczył, że patrzę, złapał mnie za rękę, pociągając w kierunku szkoły.
Przez całą drogę nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. Oboje byliśmy jeszcze w szoku.
Ślizgon nie puścił mojej ręki przez ten czas ani na chwilę. Zrobił to dopiero gdy znaleźliśmy się w Pokoju Życzeń.
Usiadłem na sofie, za to on stanął przede mną i spojrzał mi prosto w oczy.

I was afraid for you \\ Drarry Where stories live. Discover now