III

1.1K 61 28
                                    

HARRY

Kolejnego dnia rano, gdy wszyscy jeszcze spali, ubrałem się najszybciej jak potrafiłem, po czym wyszedłem na śniadanie. Wczoraj wieczorem udało mi się uniknąć rozmowy z Ron'em, więc nie chciałem męczyć się z nim od samego rana.
Będąc już na miejscu, nałożyłem sobie na talerz kilka tostów i zacząłem jeść.
Po chwili do Wielkiej Sali wparowali moi przyjaciele. Ich rozmowę było słychać z kilometra.

- Czy ty musisz o wszystko robić awanturę Ron? Przecież on nic nie zrobił.

- Nic nie zrobił!? Nic nie zrobił!? Nie powiedział mi przez cały dzień ani słowa o tym, że ma jakieś plany, a później nawet mi się nie wytłumaczył!

- A kiedy niby miał to zrobić? Ogarnij się wreszcie bo czasami jesteś naprawdę irytujący. Poza tym nie dziwię się, że ci nie powiedział. Też bym nie powiedziała, wiedząc jakie masz do tego wszystkiego podejście.

- A tobie to niby nie przeszkadza?

- Nie. Harry ma prawo robić co chce i nic nam do tego.

- Jesteśmy jego przyjaciółmi!

- Więc tym bardziej powinieneś mu ufać i dać mu normlanie żyć!

- O proszę. Siedzi sobie tutaj. - spojrzał na mnie w pewnym momencie Ron. - Przyszedłeś wcześniej, żeby uniknąć rozmowy prawda?

- Jakbyś nie zauważył jem, poza tym wcześnie się obudziłem i byłem głodny, więc przyszedłem. Nie rozumiem z czym ty masz problem. - odpowiedziałem.

Może niekoniecznie powiedziałem prawdę, ale kto by powiedział? Z resztą nie zrobiłem nic złego, a on zachowuje się jakbym go co najmniej pobił.

- Problem mam z tym, że nie wspomniałeś mi o swoich wczorajszych planach. A na dodatek poszedłeś gdzieś z Malfoy'em i przyszedłeś po nie wiadomo ilu godzinach.

- Nie wspomniałem ci bo zapomniałem. Uspokój się trochę.

- Szlajasz się gdzieś z tym dupkiem i ja mam być spokojny?

- Mógłbyś go tak nie nazywać? Nie znasz go, więc się nie wypowiadaj.

- No proszę. Jeszcze go bronisz. Czyli co? Nie mam racji? Wszyscy wiedzą jaki jest i nie mam pojęcia dlaczego z nim normlanie rozmawiasz.

- Wiesz co? Nie chce mi się z tobą gadać. Idę do dormitorium. Do zobaczenia później. - wstałem z miejsca, posyłając lekki uśmiech Hermionie, po czym udałem się w kierunku wyjścia.

Gdy odchodziłem usłyszałem jeszcze, jak Miona po raz kolejny próbuje przekonać naszego przyjaciela, że ma dać mi spokój, bo w ten sposób niczego nie osiągnie. Jestem ciekaw kiedy to do niego dotrze i przestanie mi robić problemy. Pewnie trochę sobie poczekam na ten moment, ale Ron taki już jest i nic z tym nie zrobimy. Prędzej czy później będzie musiał się przyzwyczaić. Poza tym mam wrażenie, że teraz po prostu przechodzi jakiś gorszy okres, czy coś w tym stylu. Zazwyczaj był całkiem znośny, jednak od mistrzostw uległo to zmianie. Miejmy nadzieję, że nie potrwa to zbyt długo.

W trakcie moich przemyśleń, zdążyłem przejść przez trzy korytarze i znaleźć się przy schodach. Szczerze mówiąc nie miałem pojęcia co chcę robić, a do obiadu i spotkania po nim, było jeszcze trochę czasu.
Koniec końców znalazłem się w swoim pokoju pisząc list do Syriusza.

Drogi Syriuszu

Jestem ciekaw co u Ciebie słuchać. Jak sobie radzisz? Jak już pewnie wiesz na mistrzostwach zaatakowali śmierciożercy, jednak do dzisiaj nie wiadomo czego chcieli.
Od jakiegoś czasu prześladują mnie także sny związane z Voldemortem. Mam nadzieję, że nic one nie oznaczają. Dopóki nie dzieje się nic złego, nie zamierzam się nimi za bardzo przejmować.
Ostatnio dość często kłócę się z Ron'em. Nie mam pojęcia dlaczego, ale zrobił się strasznie irytujący. Hermiona też ma go powoli dość.
Liczymy na to, że niedługo mu przejdzie i wrócimy do tego co było.
Poza tym chyba nic ciekawego się nie dzieje. Gdyby to się zmieniło, dam Ci znać.
Ps. Pozdrów ode mnie Remusa i przekaż, że strasznie tęsknimy za jego lekcjami.
Miłego weekendu
Harry

I was afraid for you \\ Drarry Where stories live. Discover now