Rozdział 21

72 5 0
                                    

Wielkanocna niedziela dobiegała końca. Dobrze się czuł, chociaż po cichu żałował że jego ojciec postanowił pozostać że swoją ukochaną. Nie dziwiło go to wcale, sam z pewnością nie pozwoliłby nikomu być samemu w święta, a już na pewno nie kobiecie, na której mu zależało. Uśmiechnął się na tę myśl, przenosząc wzrok na Martynę.  Odkąd zobaczyła małą Natalie, nie mogła się nacieszyć. Niechętnie przekazywała maleństwo w ręce rodziców nawet teraz, kiedy zakwiliła w Białej kołysce – którą szczęśliwi dziadkowie kupili dla pierwszej wnuczki- zamiast zostawić opiekę rodzicom, pierwsze podeszła, podnosząc małą na ręce. Obserwował to wszystko z uśmiechem na ustach, chociaż w głowie miał milion myśli.
- Nie wiedziałam, że Martyna lubi małe dzieci – Zośka usiadła obok Wiktora, szeroko się uśmiechając. Sama była równie pod wrażeniem małego człowieka, którego miała za chwilę zabrać na spacer, na prośbę Nikolin która widziała, że nastolatka nudzi się wśród dorosłych. Zdał sobie sprawę, że Martyna nigdy nie wspominała o dziecku. Dla niego było to oczywiste, że ma już córkę i nie spodziewał się więcej dzieci, ale Martyna była młoda. Z pewnością macierzyństwo było tym, czego nie chciała odkładać na wieczne nigdy. Widział jak patrzyła na niego z trzymając w rękach noworodka. Marzyła o tym. Czy był gotowy na taki krok?

                           * * *
- Śpisz? – szepnęła cicho, nie chcąc go obudzić. Ostatnie dni były pełne stresów. Rozprawa w sądzie, która na szczęście skończyła się ponownym umieszczeniem Ilony w zakładzie psychiatrycznym, oraz dożywotnim zakazem zbliżania do rodziny Banachów, nerwowy okres w pracy, przygotowania do przeprowadzki Martyny. Ciągle wahała się, czy aby na pewno robi? Jej mieszkanie dotąd było jej oazą, miejscem w którym zawsze mogła schować się przed światem, również przed Wiktorem. To była jej samotnia, gdzie spokojnie mogła przemyśleć wiele rzeczy, bez ciągle narzucających jej się ludzi. Wiktor chociaż zwykle posiadał ogromne pokłady cierpliwości, w tym przypadku bardzo nalegał by podjęła odpowiednią decyzję. W końcu uległa mu, kiedy wyznał prawdę o tym, jak bardzo odchodzi od zmysłów zawsze, kiedy nie ma z nią kontaktu..
- Co się dzieje? – obrócił się na bok, podpierając głowę ręką. Spojrzała na niego wystraszona tym nagłym wyrwaniem z zamyślenia. Uniósł kąciki ust w uśmiechu, widząc jej reakcję. – wiercisz się tak, że nie można spać.
- Myślałeś kiedyś, o kolejnym dziecku? – odpowiedziała prosto z mostu. Od momentu w którym zobaczyła tę maleńką istotę, jaką była Natalie, czuła że chciałaby zostać mamą. Mimo że wcześniej z powodzeniem odsuwała na bok myśli o macierzyństwie, teraz czuła się gotowa. Gotowa, by zostać mamą.
- Myślałem o tym dzisiaj, Martynka.. – westchnął nachylając się bliżej kobiety. Założył za jej ucho niesforny kosmyk włosów  który z uporem spadał na jej twarz. Przyglądał jej się przez chwilę, szukając odpowiednich słów. Bała się jego odpowiedzi. Bał się jej reakcji. Nie wyjaśnili sobie wcześniej tego, co było przecież tak istotne. Czegoś, co może zmienić ich przyszłość. – Jak wiesz, jestem całkiem niezłym obserwatorem.. widziałem jaka byłaś dziś szczęśliwa, mogąc przytulać Natalie.. 
- Wiem, że nigdy o tym nie rozmawialiśmy Wiktor, ja po prostu nigdy nie czułam takiej potrzeby.. dzisiaj kiedy wyobraziłam sobie ze to mogłaby być moja córka.. – urwała, zaciskając usta w cienką linię. Nie wiedziała, czy byłaby dobra mamą, ale kochałaby i dbała o dziecko jak najlepiej umiała. Czy to mogło wystarczyć? Ale przecież Wiktor ma doświadczenie w wychowaniu dzieci, nie byłaby sama..  – chciałabym urodzić kiedyś dziecko. Wiem, że masz już córkę, prawie dorosłą, i pieluchy to ostatnie, o czym myślisz..
- To akurat prawda..  – przejechał dłonią po policzku Martyny, która wyjątkowo zdawała się nie zwracać na to uwagi, uniósł brew zaintrygowany brakiem jej reakcji.  – Kocham Cię Martynka, I nie mógłbym, ani nie chcę zabierać Ci macierzyństwa. O ile nie myślisz o drużynie piłkarskiej, a dzieci nie będą wołać do mnie dziadku..- zaśmiał się, chciał kontynuować, ale usta kobiety skutecznie mu to uniemożliwiły.
- Mam cholerne szczęście, że trafiłam na Ciebie, wiesz? - chciała się odsunąć, ale przytrzymał ją nie pozwalając zmienić pozycji. Poddała się temu, nie kryjąc radości. Poszło łatwiej niż myślała. Kolejny raz pokazał jej jak bardzo jest dojrzały.
- Nie, to ja jestem szczęściarzem..

    
                        * * *

- wychodzisz gdzieś? - zapytał zaskoczony, opierając się o framugę drzwi do sypialni, w której Martynz przymierzała - sądząc po wyglądzie łóżka - kolejną sukienkę. Obróciła się w jego stronę zadając nieme pytanie o wygląd.
- Mhm.. z Anką się umówiłam do pubu. Mówiłam Ci kilkukrotnie..- przeglądała się chwilę, po czym sięgnęła po kolejną sukienkę  - która?
-To zależy..- skomentował, marszcząc czoło. Poprawił swoją pozycję, bardziej zapierając się ramieniem o drzwi. - Obie zbyt krótkie..
- Mam iść w stroju zakonnicy? - zerknęła na jego lustrzane odbicie, przyglądając białą, kusą sukienkę be, ramiączek. Rzeczywiście ledwo zakrywała jej pośladki. Zdjęła ją, rzucając niedbale w stronę mężczyzny. Podeszła do szafy, przez chwilę przeszukując wieszaki, aż trafiła na idealną. Czarna, mieniącą się cekinami mini, ze sporym dekoltem, za to rękawkami 3/4. Uniosła brwi w oczekiwaniu na akceptację. Zamiast tego obserwowała jak się zbliża, kładąc dłonie na jej biodrach.
- pięknie.. - szepnął do ucha, kładąc brodę na jej ramieniu. - Piotrek też idzie?
- Jesteś zazdrosny? - zaśmiała się, wyczuwając nutę niepewności w jego głosie. - Nie. To babski wypad..
-Babski mówisz? - uniósł brwi, przyglądając się jej kreacji - wyglądasz, jakbyś szukała zastępstwa dla.. ekhem dla mnie.
- Co Ty mówisz Wiktor? - obróciła się w jego stronę, myślała z początku że żartuje ale jego wyraz twarzy mówił coś innego - Ty naprawdę jesteś zazdrosny!
- Uważasz, że nie mam powodów? - zmierzył ją zmartwionym wzrokiem. Oczywiście że miał. Od długiego czasu nigdzie razem nie wychodzili. Martyna imprezowała tylko z Anką. Pragnienie o macierzyństwie nagle odłożyła na inny czas, mimo że przygotowywała się sumiennie do tego. Porobiła wszystkie badania, zaczęła łykać kwas foliowy, zdrowiej się odżywiała, planowała wszystko.. a nagle bum. Zmieniła połowę swojej garderoby, większość jej obecnych ubrań zupełnie mu do niej nie pasowała. Krótkie spódniczki, błyszczące sukienki, głębokie dekolty.. nie to, że przeszkadzały ku takie ubrania, ale sprawiały że zaczynał się martwić. Dodatkowo ścięła włosy, chociaż wiedziała jak bardzo je uwielbiał. Nowa fryzura, ledwo sięgająca ramion i mocny makijaż sprawiały że.. patrzył na nieswoją kobietę. Kim była? Dlaczego nagle się zmieniła? Często się o to kłócili. Chciał  się dowiedzieć, często pytał o powód zmian, ale zwykle kończyło się na kłotnini trzaśnięciu drzwiami.
- Znowu zaczynasz..
- Powiesz mi skąd ta zmiana? - zniżył głowę, żeby oczy znalazły się na jednakowej wysokości- Coś się dzieje? Porozmawiaj ze mną, proszę.
- Nic się nie dzieje! Chcę po prostu się wyszaleć zanim... - urwała, wyrywając mu się. Włożyła stopy w wysokie szpilki, sięgnęła po torebkę i ostatni raz przejrzała się w lustrze.

- zanim? - powtórzył, wracając do podpierania futryny.
- Zanim uwiążesz mnie z dzieckiem w domu na następne kilka lat! - wycedziła przez zęby, mijając go w wejściu.
- Co zrobię? Przecież sama chciałaś..Martyna! - zszedł schodami w dół, próbując coś zrozumieć z tego wszystkiego, ale odpowiedziało mu tylko trzaśnięcie drzwiami. Stał w przedpokoju przecierając nerwowo twarz - zwariuję z nią..
- Kobiety. - usłyszał głos ojca z kuchni. Obrócił głowę w jego stronę i podszedł, opierając się o kuchenny blat..
- Nic z tego nie rozumiem.. najpierw nalega na.. - urwał temat, zdając sobie   sprawę, że rodzina nie jest wtajemniczona - niewiem co się z nią z nią dzieje..
- Może jest ktoś inny? - ojciec próbował nakierować go na trop, który przeszedł mu przez myśli, ale szybko zganił się za to.
- Tato.. nie pomagasz. Jeszcze Zosia...patrzy na to wszystko, i czekam aż wywinie mi podobny numer.. - odetchnął głęboko, przykładając palce do grzbietu nosa. Czy ich życie kiedyś stanie się nudne i monotonne?

Wyjazd Integracyjny (Zakończona)Where stories live. Discover now